Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna
Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna Zaloguj Rejestracja FAQ Szukaj

Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna » Opowiadania » "Szczęśliwy traf" (Aiku)
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
"Szczęśliwy traf" (Aiku)
PostWysłany: Pią Maj 30, 2008 23:56 Odpowiedz z cytatem
Bagi
Dyrektorka opery ;)
Dyrektorka opery ;)
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 4030
Skąd: Bytom




przeniesione posty - Aiku
-------------------------------------------------------------------------------------


- Aiku! - usłyszałam jak tylko przestąpiłam próg firmy. – Dobrze, że jesteś wcześniej bo musimy pogadać.
- No ja to wiem jak sobie popsuć dzień. - westchnęłam.- Znowu na dywanik do szefa...
- Jakie znowu?! Kiedy ostatnio byłaś? - oburzył się.
Codziennie jestem.- uśmiechnęłam się.- Zawsze czegoś ode mnie chcesz.
Weszliśmy do jego biura. Jak zwykle przysiadłam na brzegu biurka ale tym razem mnie nie zgonił. A to znaczyło, że będzie mnie o coś prosił.
- Mam nadzieję, że nie zaplanowałaś sobie żadnych wirtualnych randek na ten tydzień.-zażartował (a może nie?).
- Wirtualnych to nie ale w realu i owszem. Z dentystą.
- To przełożysz.-zdecydował za mnie.
- Przekładam już od pół roku.
- Przykro mi ale jesteś mi potrzebna. Dostałem dzisiaj pismo z Moskwy i muszę tam jechać. A Ty pojedziesz ze mną.
- Zapomnij.-odmówiłam.
- Nie mogę. Byłaś tam już ze mną, znasz rosyjski...Tylko na kilka dni. Musimy wybrać lokal i zatrudnić pracownika. Potem Ty sobie wrócisz do domu a ja zostanę, żeby dopilnować rozruchu firmy.
- Taaa, a na miejscu okaże się, że te kilka dni to jednak miesiące i że Ty musisz wracać...Nie Piotrek. Tym razem się nie zgadzam.
- Aiku...Załatwię bilety na koncert Vitasa... I nawet pójdę z Tobą na niego. Sprawdzałem, będzie miał koncert w Moskwie w sobotę....
Nie mam pojęcia jak on to robił ale zawsze udawało mu się namówić mnie na to co chciał. Wiedziałam, że i tak pewnie nie zdobędzie już biletów na koncert, ale może zdarzy się cud. W środę rano wylecieliśmy do Moskwy. Na lotnisku czekał już na nas znajomy Piotra, który miał nam pokazać lokale pod filię firmy. Do hotelu dotarliśmy dopiero wieczorem. Następnego dnia mieliśmy się spotkać z dziewczyną, która miała poprowadzić biuro. Jak zwykle, Piotr stwierdził, że lepiej będzie jak ja z nią porozmawiam. Umówił nas na 11.00 w kawiarni w centrum Moskwy. Zła na niego, że mnie tak zawsze wkręca i na siebie, że się daję, poszłam na spotkanie z Tatianą. Przed kawiarnią uświadomiłam sobie, że nawet nie wiem jak ona wygląda a numeru telefonu do niej Piotr mi nie dał. Weszłam do środka i rozejrzałam się po sali. Pusto. Byłam przed czasem więc usiadłam i postanowiłam zaczekać. W tle leciała jakaś muzyczka. Siedziałam tak już chwilę, obsługa zerkała czy coś zamówię i nagle usłyszałam dźwięki Opery2.Zdziwiłam się. Pomyślałam jednak, że przecież to Rosja, więc normalne, że puszczają to w radio. Dźwięk był jednak coraz intensywniejszy a w tle nadal słychać było tę poprzednią melodię. No tak, przecież to mój telefon. Sięgnęłam do torebki, spojrzałam - Piotr.
- Słucham.
- Dzwoniła Tatiana, że się spóźni. Powiedziałem jej, że poczekasz.-poinformował.
- Ile?
- Do godziny. Niańka się spóźnia i nie może wyjść z domu. Rozumiesz, prawda?
- I co, ja mam tu czekać tyle czasu?
- Nie no, może idź na spacer. - zaproponował.- Albo na zakupy. Kup sobie coś ładnego. Wrzucimy to w koszty. Zadzwonię jakby co. Pa.- rozłączył się.

Westchnęłam i zaczęłam się zbierać do wyjścia. Chwilę się wahałam, ale pomyślałam, że zanim Tatiana dotrze, musiałabym wypić ze trzy kawy. Nie dam rady. Skoro Piotr zaproponował zakupy to może faktycznie coś kupię...Wyszłam z kawiarni i zatrzymałam się przy trzecim z kolei sklepie. Na wystawie zobaczyłam pięknie skrojony garniturek. Tak bardzo mi się podobał, że oczu nie mogłam oderwać. Zastanawiałam się właśnie czy wejść i przymierzyć ale w porę zauważyłam cenę...Piotr tyle by mi nie dał, a za bardzo mi się podobał żebym zadowoliła się samym przymierzeniem. Miałam zamiar pójść dalej, ale poczułam zniewalający zapach męskich perfum i odwróciłam się w drugą stronę, żeby zobaczyć jego właściciela. Moja twarz dosłownie wpadła na jego klatkę piersiową. Zaklęłam pod nosem, dokumenty wypadły mi z ręki. Poczułam na ramionach silne, męskie dłonie, a nad głową usłyszałam:
- Wsio w pariadkie?
- Niee. Tak. Nie wiem...- nie wiedziałam co powiedzieć.
Podniosłam wzrok i utonęłam w spojrzeniu najpiękniejszych szarych oczu jakie kiedykolwiek w życiu widziałam.
- Wsio w pariadkie? -zapytał jeszcze raz.
Głos miał cudownie miękki, aksamitny i spokojny. Wpadłam...
- Tak, izwiniajus.- wydukałam.
- To ja przepraszam. Zamyśliłem się i nie zauważyłem, że się odwracasz.
Kucnęłam, żeby pozbierać papiery, ale on w tym momencie wpadł na ten sam pomysł i zderzyliśmy się głowami. Ja aż przysiadłam na ziemi. On pogładził się po czole i uśmiechnął się łagodnie. Sięgnęłam po ostatnią kartkę i złapałam za jego dłoń. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. W końcu stwierdziłam, że wstaję i moja głowa zatrzymała się centymetr od jego nosa. Znów wybuchnął śmiechem.
- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kawę? - zaproponował.
- Nie pijam kawy z nieznajomymi.- przyjrzałam mu się uważnie i dopiero teraz zauważyłam, że kogoś mi przypomina. Znów usłyszałam dźwięk Opery, tym razem wiedziałam, że to Piotr. Mężczyzna słysząc melodię spoważniał.
- Piotrek, nie mogę teraz z Tobą rozmawiać bo stoi przede mną najpiękniejszy facet na świecie..
- Ale jak to? Ja przecież w hotelu jestem.
- No, dobrze. Zadzwonię później jak już go poderwę.
-Aiku, chciałem Ci tylko powiedzieć, że Tatiana będzie dopiero po południu. Przyjedzie do hotelu. Możesz wracać.
- Na razie. - szybko się rozłączyłam.
Blokując klawisze telefonu spojrzałam na wyświetlacz, na mężczyznę, który cały czas uważnie mi się przyglądał, jeszcze raz na wyświetlacz i olśniło mnie.
- Ty jesteś Vitas.
- Znasz mnie? - zapytał zaskoczony.
- Jestem twoją fanką.
- To znaczy, że pójdziesz ze mną na kawę.- ucieszył się.
- Wolałabym koncert, no ale kawa też może być. Jestem Aiku.
W kawiarni usiedliśmy przy stoliku, zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy rozmawiać. Vitas cały czas mi się przyglądał.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - nie wytrzymałam w końcu i spytałam.
- Bo zastanawiam się kim jesteś i skąd się tutaj wzięłaś. Nie jesteś Rosjanką.
- Nie. Jestem Polką.- odparłam z dumą.
- Ale imię masz jakieś egzotyczne...jakby azjatyckie.
- To właściwie nie jest moje prawdziwe imię, ale wszyscy tak do mnie mówią, więc tak się przedstawiam z przyzwyczajenia. Naprawdę mam na imię Agnieszka. A to jest skrót od moich inicjałów.
- Coś jak u mnie Vitas. Całkiem dobrze mówisz po rosyjsku. - pochwalił.
- Trochę się uczyłam w szkole a później musiałam się podciągnąć w pracy. A co Ty robisz tak sam w mieście?
- Nie jestem sam. Andriej jest cały czas w pobliżu. Mam dziś wolny dzień, chciałem się przejść.
- No ładnie. Zamiast wykorzystać czas i zająć się żoną, to Ty sam idziesz w miasto. - przygadałam chcąc coś wyciągnąć o Svietłanie.
- Jaką żoną? - zapytał zdziwiony.
- Człowieku, przecież wszystkie fanki zastanawiają się jak to jest z Tobą i Svietłana. Czy wzięliście ten ślub czy nie? Zresztą podobno sam nazwałeś ją żoną jak Cię aresztowali...
- Aaa... - machnął ręką. Rozejrzał się po sali.- Svietłana nigdy nie była i nie będzie moją żoną. To moja...siostra.
- Przecież nie masz siostry.
- Bo to tajemnica była. Mam młodszą siostrę, Svietłanę. A Siergiej mówi o mnie tyle różnych rzeczy, że sam czasem się gubię w tym co jest prawdą a co plotką.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o nim i o mnie. Vitas zapytał w którym hotelu mieszkam bo chciałby, żebym przyszła na jego koncert a nie ma przy sobie biletów, więc podesłałby je do hotelu. Wymieniliśmy się numerami telefonów i adresami e-mail. I znów usłyszałam Operę. Vitas tylko się uśmiechnął. Piotr już się zaczynał niepokoić. Pożegnałam się więc z Vitasem i wróciłam do hotelu. W piątek odebrałam kilka wiadomości od Vitalika i obiecane bilety na koncert. O dziwo Piotr z ochotą wybrał się ze mną. Koncert był wspaniały. Vitas taki Vitasowy jak zawsze. Po koncercie zaprosił mnie do garderoby i wypytał o wrażenia z koncertu. Oczywiście bardzo mi się podobało. Poznał mnie z Pudovkinem, dał nową płytę i fotkę z osobistą dedykacją. Powiedział, że wkrótce musi lecieć na koncerty do Stanów ale będzie pisał i dzwonił. Pożegnaliśmy się i wróciłam z Piotrem do hotelu. Następnego dnia leciałam już do Polski. Przez kilka dni Vitas wysyłał maile a później ucichło...Niedawno dostałam wiadomość z pozdrowieniami ze Stanów i obietnicą, że wkrótce zadzwoni, więc czekam. Wiem, że tego nie zrobi, ale jakoś tak mam, że gdzieś w głębi serca mam nadzieję, że może jednak zdarzy się cud.

Minęło pół roku od ostatniej wiadomości od Vitasa. Nie zadzwonił...Przestałam już czekać na jakikolwiek sygnał od niego. Trochę to przykre ale life is brutal and sometimes kopas w dupas.
Dziewczyny z fanklubu w końcu dopięły swego i Vitas wystąpi na koncercie w Polsce. Właśnie jutro ma być. Miałam nie jechać ale mam urodziny i dziewczyny zapowiedziały, że po koncercie będzie impreza-taki prezent dla mnie. Nie mogłam im odmówić. Zresztą pomimo tego, że on zapomniał o mnie, nadal lubię słuchać jak śpiewa. W końcu V-fanką jestem...
Koncert jak zwykle świetny. Siedziałam w pierwszym rzędzie i cały czas czułam się tak jakby Vitas śpiewał tylko dla mnie. Kilka razy wydawało mi się, że napotkałam jego wzrok i mimo woli uśmiechałam się...On też. Na koniec koncertu, kiedy już skończyły się wszystkie bisy, Vitas uciszył publiczność. Światła na sali zgasły, blask dawały tylko dwa reflektory punktowe. Jeden zatrzymał się na Vitasie a drugi krążył po widowni. Vitas podziękował wszystkim za gorące przyjęcie, za dobrą zabawę itp. i zapowiedział niespodziankę.
- Drodzy moi. Po raz pierwszy publicznie zaśpiewam nową piosenkę. Chciałbym ją zadedykować pewnej drogiej mojemu sercu osobie. Wierzę, że Wam się spodoba i wkrótce będziecie śpiewać razem ze mną.
I zaśpiewał przepiękną balladę o tęsknocie, miłości, marzeniach i radości z powrotu do ukochanej...Kiedy skończył, wszyscy wstaliśmy. Zdawało się, że oklaskom nie będzie końca. Wtedy Vitas po raz kolejny uciszył publiczność. Podziękował fanklubowi za starania o jego przyjazd do Polski i za to, że cały czas z nim jesteśmy. Po czym ogłosił kolejną niespodziankę.
- Proszę Państwa, jest dzisiaj wśród nas solenizantka i ja z tego miejsca chciałbym jej złożyć najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Aiku...
Reflektor zatrzymał się na mnie. Podszedł do mnie ktoś z ochrony i poprosił, żebym wyszła na scenę. Byłam jak w transie. Kiedy wychodziłam na scenę, Vitas zniknął w jej głębi po czym wrócił z ogromnym bukietem czerwonych róż. Stanął przede mną i zanucił "Ja chaciu sztoby wziela bukiet ta dziewuszka katoruju lubliu "
- Życzę Ci żeby spełniały się wszystkie twoje marzenia, żeby w twoim życiu były same tylko dobre chwile i żeby Twoje serce wypełniała miłość. - zasłonił nas bukietem i pocałował mnie.
Z początku delikatnie, nieśmiało, po koleżeńsku w policzek. Drugi pocałunek był już prawdziwy, namiętny. Dobrze, że za mną stał Andriej bo chyba bym upadła a tak on udając, że bierze róże, trochę mnie podtrzymał. Vitas odsunął się uśmiechnięty ode mnie i zaintonował "Sto lat! Sto lat!". Publiczność wstała i zaśpiewała razem z nim. Kiedy skończyli rozległy się brawa. Vitas oddał mi mikrofon i uciekł ze sceny. Zaskoczona podziękowałam wszystkim i też uciekłam.
Po koncercie zaplanowana była impreza. Kiedy dołączył do nas Vitas, dziewczyny otoczyły go wianuszkiem i nie odstępowały na krok. Ja stanęłam sobie z boku. Sączyłam jakiegoś drinka i co jakiś czas wyłapywałam jego tęskne spojrzenie znad głów dziewczyn. Po którymś z kolei drinku, postanowiłam trochę ochłonąć i wyszłam na taras. Oparłam się o barierkę i obserwowałam padające płatki śniegu i światełka na choinkach przed budynkiem. Pomyślałam, że miało być tak pięknie, a tu kolejne urodziny bez ukochanego mężczyzny...Taki los. Stwierdziłam, że widać coś ze mną jest nie tak, skoro wszyscy mnie zostawiają ale, że jestem twarda to uznałam ,że to ich problem. Stałam tam chyba dosyć długo bo zaczęłam odczuwać chłód. Nagle znowu poczułam ten zniewalający zapach i jego ramiona mocno mnie objęły. Dopiero teraz zaczęłam drżeć. Przytulił się do mnie jeszcze mocniej.
- Zmarzłaś. - wyszeptał mi do ucha. - Wejdź ze mną do środka.
- Nie wiem czy mam ochotę.-chciałam tak z nim stać całą wieczność.
- To Twoje urodziny, nie chciałbym, żebyś się rozchorowała.
- Jakby Ci na tym zależało...
- No chodź, porozmawiamy.
Siłą prawie zaciągnął mnie do środka. Usiedliśmy z boku i tam zaczął mnie przepraszać za milczenie. Opowiedział co robił w tym czasie i jak bardzo tęsknił. Nie chciałam mu wierzyć ale mężczyźnie potrafię wiele wybaczyć. Później były tańce. Vitas do końca imprezy tańczył tylko ze mną. Rozochoceni zabawą, która się kończyła, postanowiliśmy całą ekipą kontynuować imprezę w moim pokoju. Wzięliśmy alkohol, jakieś soki i poszliśmy na górę. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Ostatnie co pamiętam to to, że siedziałam na łóżku w objęciach Vitasa i zaśmiewaliśmy się z dowcipów opowiadanych przez jedną z dziewczyn.
Kiedy rano otworzyłam oczy, byłam sama w pokoju. Nawet dziewczyny, które dzieliły go ze mną, zniknęły. O wczorajszym wieczorze przypominały mi tylko ból głowy i róże na stole. spojrzałam na zegarek.Za godzinę miałam pociąg do domu. Szybki prysznic, pakowanie i pojechałam na dworzec. Kiedy wsiadłam już do pociągu i spojrzałam na bukiet poczułam, że znowu go straciłam. Po policzku popłynęły łzy. Zanim dojechałam do domu, znowu byłam sobą - Aga twardziielka. Wieczorem dostałam wiadomość od Vitasa. Pytał dlaczego wyjechałam bez pożegnania i znów obiecał, że będzie pisał i dzwonił. A ja już wiem, że tego nie zrobi...

Minął rok a ja znowu idę na koncert Vitasa. Od pół roku nie robię nic innego ale przecież muszę być z moim mężczyzną. Zresztą nie potrafię mu odmówić kiedy prosi. Czuję się coraz gorzej. Dziś od samego rana mam mdłości. Nie wiem jak przeżyję podróż do Magnitogorska. Po koncercie powiem mu, że nie mogę już z nim tak jeździć. Teraz muszę zadbać o siebie. Myślę, że mój mężczyzna to zrozumie. W końcu całe życie marzył o prawdziwej rodzinie -teraz te marzenia się spełnią...Vitalij jeszcze nic nie wie. Dopiero dzisiaj byłam u lekarza i mam 100% pewności. To drugi miesiąc. Będę mamą...
A jak do tego doszło? No cóż...
Vitas jednak zadzwonił następnego dnia i kolejnego...I pisał coraz dłuższe maile. W końcu przyjechał do mnie a później zaprosił mnie do siebie. Piotr ucieszył się z takiego obrotu spraw bo Tatiana się zwolniła i nie musiał już nikogo szukać do prowadzenia biura. Spotykaliśmy się z Vitalikiem przy każdej okazji. Byłam z nim prawie na wszystkich koncertach w ostatnim czasie. Pół roku temu poprosił żebym z nim zamieszkała i wprowadziłam się do niego. Od paru tygodni czułam się źle ale nic mu nie mówiłam. Zrobiłam sobie test i wyszedł pozytywny. A dziś wynik potwierdził lekarz. Vitalij dowie się dopiero po koncercie, kiedy będziemy już sami. Nie wiem jak zareaguje i co będzie dalej ale nawet jeżeli będę sobie musiała poradzić sama to warto było...

_________________
Сложно реально, Давай виртуально, Интернеты...
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora MSN Messenger Nazwa Skype

Wysłany: Pią Maj 30, 2008 23:56
Reklama





 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  
  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

POLSKIE FORUM FANÓW VITASA  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
    Powered by Active24, phpBB © phpBB Group. Designed for Trushkin.net | Themes Database