Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna
Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna Zaloguj Rejestracja FAQ Szukaj

Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna » Opowiadania » "Tercet" (Rita) Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
"Tercet" (Rita)
PostWysłany: Sro Gru 16, 2009 20:27 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Monika, Agata i Basia siedziały i wpatrywały się tępo w pustą butelkę po markowym, cholernie drogim koniaku. Agata wzięła ją do ręki, obejrzała dokładnie i powiedziała:
- Jak szybko się upłynnił… Pustka totalna…
- Nawet mi nie przypominaj…. Nawaliłyśmy na całej linii – dodała Monika
- Jakoś to wszystko trzeba teraz odkręcić i naprawić – zauważyła Basia
Dziewczyny pracowały w tej samej firmie, przyjaźniły się i zawsze trzymały razem. Wszyscy wiedzieli ze są pupilkami prezesa i że ma do nich słabość. Zresztą tak jak wszyscy. Biorąc szczególnie pod uwagę iż kobiet było znacząco mniej a one najmłodsze z przedstawicielek płci pięknej. I do tego wszystkie trzy jeszcze stanu wolnego. Trudno wiec się dziwić że mężczyźni lgnęli do nich jak pszczoły do miodu. Jednakże ostatnio dziewczyny nie dopilnowały terminu załatwienia jednej ważnej sprawy, przez co przeszła ich firmie cenna umowa koło nosa. Szef się obraził, ich wpływy zmalały, z czym nie mogły się pogodzić. Szczególnie, iż już przyzwyczaiły się do tego że zawsze nad nimi skakano. Nie zmienia to jednak faktu iż były profesjonalistkami w swoim „fachu”. Ot, takie małe potknięcie się zdarzyło…
- A jak nas wyleje i najmie doświadczone emerytki? To co zrobimy? – zastanawiała się Agata
- Co zrobimy, co zrobimy? A po co tak klepiesz skoro wiadomo ze coś trzeba zrobić, więc coś zrobimy… - gadała bez składu Basia
- Wiem. Trzeba się jakoś na lewo dostać to tych kolesi co odpowiadają za kontrakty i jakoś ich się tam urobi, żeby wznowili termin, no żeby przywrócili, żeby przeciągnęli. No po prostu żeby to nasz kochany prezes był ich przedstawicielem w Polsce… I tyle… - wpadła na pomysł Monika
- A jak skoro nawet nie wiesz do kogo….
- A jakby głupio zadzwonić do nich i się spytać? – Basia była wytrwała
Monika popatrzyła na nią krzywo
- Rusz ta blond główką i wytrzeźwiej. Nikt ci tego nie powie. Trzeba nieoficjalnie…
- Przecież do nich nie pojedziemy! – stwierdziła Basia
- A właściwie czemu nie? Przecież to nie Australia! Tylko, tylko… Nie wiem ile ale w końcu za wschodnia granicą! Naszą do cholery! – wkurzyła się Agata
- No ale i tak daleko…
- Wiem! – krzyknęła Agata i rzuciła się do telefonu. Spojrzała na zegarek.
- Kurcze, prawie północ…. – zastanowiła się – Trudno, nic się nie stanie jak go obudzę!
- A do kogo dzwonisz? – dopytywała się Basia
Ale Agata nie odpowiedziała. Ktoś po drugiej stronie odebrał bo Agata wdzięcząc się powiedziała:
- Oskarku, nie obudziłam cię? ….A obudziłam, to przepraszam…. Ale tak pomyślałam o tobie…. Może wybierzemy się jutro na kawę? Nie miałbyś ochoty?
Trudno powiedzieć co odpowiedział rozmówca jednakże po odłożeniu słuchawki Agata uśmiechnęła się szeroko i dumnie powiedziała:
- No koleżanki, na wstępie dowiemy się z kim powinnyśmy rozmawiać żeby się zrehabilitować!
Dzień następny zapowiadał się nieciekawie. Dziewczyny były pochłonięte obowiązkami, ich koledzy cierpieli wspólnie z nimi – przynajmniej takie wrażenie można było odnieść obserwując ich zbolałe miny. Szczególnie wtedy gdy Agata wyraziła chęć zwolnienia się z pracy. Jedynie Oskar, specjalista do spraw kontaktów z zagranicą był uśmiechnięty. W końcu czekała go kawa z kobietą, w której podkochiwał się od dłuższego czasu. Zresztą jak i w jej dwóch koleżankach. Po pracy Agata i Oskar poszli do kawiarni. Agata zrobiła smutną minę zbitego psa.
- Och, Oskarku, jak mi smutno…. – użalała się – Chyba będę musiała odejść z pracy. Wiesz, nawaliłyśmy… nic już nie można zrobić… - łkała obserwując reakcję Oskara, który o mały włos nie rozpłakał się razem z nią
- Ale Agatko, nie płacz. Na pewno coś można zrobić. Nie mów o zwolnieniu….
- Oskar, nie mogę inaczej…. To przykre…. Będzie mi cie brakowało… wiesz jak cie lubię… - łkała
Oskar specjalnie nie wiedział bo nie przypominał sobie jakichkolwiek czułości względem swojej osoby, ale doszedł do wniosku ze nadarza mu się niesamowita okazja pozyskania serca Agaty
- Agatko, jeśli mogę ci jakoś pomóc… powiedz…
Agata na to czekała. Udała jeszcze większą czarną rozpacz i z płaczem powiedziała:
- Oskarze ale to byłoby możliwe gdybym wiedziała kto się zajmuje tym w rosyjskim przedstawicielstwie…. Bo prezes tak się wściekł i powiedział że nie mamy wglądu w papiery bo namieszałyśmy…. Sam widzisz…..
-Ależ Agatko! Czemu nie powiedziałaś wcześniej, przecież ja ci mogę pomóc!
Agata zerknęła na niego zza przemoczonej chusteczki
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie? Oskarku, jak to możliwe że jesteś taki dobry… - wyhamowała bo doszła do wniosku ze za chwilę przedobrzy i on jej przestanie ufać. Inna sprawa że Oskar poczuł się w tym momencie jak Casanova. Złapał za swoja aktówkę, otworzył i wyjął kartkę papieru
- Masz Agatko, tu są nazwiska i telefony osób kompetentnych w Rosji
- Oskar, jakiś ty kochany! No dziękuję! – Agata złapała za kartkę zanim Oskar zmieni zdanie. Mężczyzna trochę się zdziwił że tak szybko przestała szlochać ale pomyślał że kobiety zmienne są więc pewnie dlatego…
- Oskarku, muszę lecieć. Wiesz Basia i Monika czekają na mnie. Zaraz powiem im o nowinie – wstała i już miała odejść lecz spojrzała na zdezorientowanego Oskara i dodała:
- Oczywiście powiem im komu to zawdzięczają
I uciekła biegiem. Oskar został sam. Kompletnie zdębiały.
Agata wpadła do Moniki jak huragan
- Wiem gdzie dzwonić! Oskar dał namiary!
Monika popatrzyła z niedowierzaniem na koleżankę
- Tak bez problemów dał? Nic nie chciał?
- Co ty, powiedziałam mu że się zwolnimy. Trochę podłe ale lepsze to niż nienawiść dozgonna prezesa..
Monika przyznała koleżance racje. Wzięła w rękę słuchawkę, podała Agacie
- To dzwoń!
Agata uśmiechnęła się
- O nie kochana! Wy sie tez wysilcie. Dzwoń ty!
- No dobra…
Monika wybrała numer
- Jakiś Olek. Aleksander jakiś tam… - oglądała wizytówkę – Dzień dobry, chciałabym rozmawiać z panem… - tu podała łamanym rosyjskim dziwne nazwisko – Panie Aleksandrze, mam do pana prośbę…
Po czym pokrótce opisała sytuację. Po odłożeniu słuchawki opadła na fotel
- Dobra. Niewiele dało się zrobić. Są wkurzeni. Nie bardzo miał facet ochotę ze mną rozmawiać… Jest jedna możliwość…
- Jaka? – zapytała z nadzieją Agata
- Pojechać, walnąć się w pierś, popłakać w rękaw i mieć nadzieję, że się zlitują…. – Monika utkwiła wzrok w telefonie – To co robimy?
- Jak to co? No jedziemy!
W dwa dni były spakowane. W pracy kilkudniowy urlop. Wszyscy patrzyli dziwnie gdy nagle wszystkie trzy razem poszły na wolne.
Basia stała z walizką w ręku i nerwowo wpatrywała się w lotniskowy zegar
- Jezu, gdzie one są! Zaraz się spóźnimy na samolot!
Agata i Monika leciały biegiem przez terminal.
- Ledwo zdążyłyśmy… Korki pierońskie….
Wpakowały się z trudem do samolotu i z ciężkim sercem przebywały drogę do Moskwy. Monika popatrzyła w okno i nie odwracając głowy powiedziała:
- Jak będą starsi to może coś wskóramy ale jak młodzi i przystojni to możemy mieć problemy…
Koleżanki w duchu przyznały jej rację
Po przyjeździe rozpakowały się po czym poszły na drinka do hotelowej restauracji. Siedziały tak już prawie godzinę
- To kiedy się z nimi spotykamy? – zapytała Basia
- Jutro w południe
- W samo południe… - zauważyła Agata
- A co boisz się że cie rozstrzelają jak w westernie?
- Zaczynacie pierdoły gadać! Idziemy spać! – zarządziła Monika i dziewczyny rozeszły się
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

Wysłany: Sro Gru 16, 2009 20:27
Reklama





PostWysłany: Czw Gru 17, 2009 21:06 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Rano już o 7.00 wszystkie trzy siedziały w pokoju Moniki i debatowały nad odwiecznym kobiecym dylematem: w co się ubrać?
- Czarny żakiet? Latem…. No nie wiem… - zastanawiała się Basia
- Trochę ciemnawy… - dodała Agata
- No przecież zielonego nie nałożę! – wściekała się Monika, która jako ostatnia miała problemy z doborem garderoby. Basia wzięła fioletową, elegancką sukienkę, Agata – eleganckie spodnie i białą koszulę.
- Decyduj się prędzej bo do jutra się nie wybierzesz! – Agata traciła cierpliwość – Ważną sprawę idziemy omówić więc najprawdopodobniej jacyś starsi będą więc też specjalnie się stroić nie musisz…
Monika się wkurzyła
- Dobra, same sobie będziecie winne jak wyjdę na łajzę! – po czym wyjęła z szafy spodnie jeansowe, koszulkę i trampki.
- No nie popadaj w skrajność. Będziesz odstawać! – Basia negocjowała
- To powiecie że wam noszę dokumenty i długopisy i że jestem gońcem!
- No jak tam chcesz…
I dziewczyny ruszyły na spotkanie przygodzie, w każdym tego słowa rozumieniu. W samochodzie trwała gorąca dyskusja
- A jaki numer stolika pamiętasz? Jezu ile jeszcze czasu? – denerwowała się Basia
- Jak byś tyle u fryzjera nie siedziała byłoby go zapewne więcej – Monika starała się jednocześnie skoncentrować na prowadzeniu auta i rozmowie – Trzeba było wziąć taksówkę! Popatrz na tą cholerną mapę! Którędy teraz?
Agata nerwowo oglądała rozłożoną mapę
- Boże, ile oni maja tych ulic! Nie wiem! Pytaj kogoś!
- Kogo?!!! Kobieto jesteśmy na sześciopasmówce! Gdzie mam się zatrzymać? Chyba na światłach i mieć nadzieję że ten obok otworzy okno!
Tak dojechały do eleganckiej restauracji w samym centrum Moskwy. Basia zaczęła panikować
- Mamy spóźnienie! Ruszcie się!
- Pytaj kelnera! – krzyknęła Monika
- Jak? W biegu?
- Jakim biegu? Przecież on stoi!
- Ale ja nie!!
W końcu dopadły do wystraszonego kelnera który wskazał im stolik. Popatrzyły w tym kierunku i zdębiały. Przy stoliku siedziało dwóch młodych, nieziemsko przystojnych, ubranych w markowe garnitury, mężczyzn.
- Matko święta! To na pewno nie jest „Randka w ciemno”? – Basię zatkało
- Nie macie czegoś do przebrania? – Monika się załamała patrząc na swoje ubranie
- Trudno… Róbcie dobrą minę do złej gry… Przecież nie uciekniemy. Wyprostować się panienki, patrzą na nas!
I ruszyły w kierunku stolika. Monika szła z tyłu prawie płacząc. Tacy przystojni a ona wygląda… co najmniej tragicznie…
- Dzień dobry – Agata siliła się na naturalność co blado wychodziło
- Dzień dobry, miło panie w końcu zobaczyć – odpowiedział przystojny, wysoki brunet o lazurowych oczach
- To jest Basia a to…… - Agacie zrobiło się gorąco jak popatrzyła na Monikę – A to….
- Jestem gońcem! – wypaliła bez zastanowienia Monika – Te panie zatrudniły mnie przedwczoraj. Jestem na dorobku więc jeszcze nie zdążyłam kupić nic do ubrania….
Wszystkich zamurowało. Basia i Agata pobladły jak ściana, mężczyznom wydawało się że nie rozumieją po polsku. Popatrzyli na Agatę i Basię jak na potwory gnębiące pracowników. Basia nachyliła się do Agaty
- Jezu ona jest nienormalna. Odbiło jej zupełnie…
- No… - Agata nie była w stanie wydusić ani słowa więcej
Mężczyźni patrzyli na nie dziwnie
- To może usiądziemy… - nieśmiało zaproponował przystojny brunet – Ja jestem Aleksander, a to mój kolega – Karol.
Dziewczyny także usiadły. Oprócz Moniki, która nie bardzo wiedziała czy wypada siadać gońcowi. Na szczęście Agata i Basia w porę zauważyły jej dylemat
- Siadaj dziewczyno. Popatrzysz to się trochę nauczysz. Przyda ci się na przyszłość – Agata uratowała sytuację. Monika odetchnęła i usiadła.
- No więc przejdźmy do konkretów – Karol pierwszy oprzytomniał – To przyjemność załatwiania interesów z tak interesującym partnerem, przepraszam partnerkami. Ale jak już wiecie to wasza firma nie wywiązała się z terminu złożenia oferty. Mimo iż w zasadzie było wszystko ustalone. Podkopało to waszą wiarygodność…
Dziewczyny siedziały i z bólem serca słuchały tego co mówi. Karol ciągnął dalej
- Same panie rozumieją iż wznowienie terminu nie jest tu najistotniejsze. Problemem jest to czy w przyszłości nie wystąpią takie nieprawidłowości. Nie możemy narażać firmy na straty…
- A nas możesz cholero jedna narażać na zawał i czarną rozpacz? – myślała Monika, która traciła cierpliwość. Basia i Agata siedziały jak na tureckim kazaniu. Monika nie wytrzymała
- Przepraszam pana, a w takich dużych firmach jak państwa to jak wyglądają relacje damsko – męskie?
Aleksander popatrzyła na nią dziwnie, Agata już miała ją złapać za kłaki i wywlec z restauracji, powstrzymała ją Basia. Natomiast Karol nie dał się zbić z tropu. Uśmiechnął się tajemniczo i rzekł
- To zależy o jakich relacjach pani mówi. Pracowniczych czy tych poza godzinami pracy?
- Eeee….. no myślałam….. no o tych, no… popracowniczych! – Monika myślała że wybrnęła z sytuacji
- To może skończmy ten temat, a jak będzie pani zainteresowana to chętnie się z panią spotkam i bardziej szczegółowo opiszę te relacje – Karol uśmiechnął się do Moniki, która nie bardzo wiedziała czy się z niej nabija czy mówi serio.
- To może skończmy wcześniejszy wątek a potem nasz goniec od siedmiu boleści dokończy swoją pasjonującą rozmowę – Agata popatrzyła znacząco na Monikę, która utkwiła wzrok w podłodze i siedziała jak uczeń na dywaniku u dyrektora. Rozmowa się skończyła, pierwsze wstępne warunki pozwalały mieć nadzieję na pozytywne załatwienie sprawy więc dziewczynom ulżyło, atmosfera się rozluźniła.
- To będziemy w kontakcie. Spotkamy się pojutrze. Mam nadzieję że spotkanie będzie równie miłe. Interesy z panami to czysta przyjemność – Agata pełna optymizmu podała rękę Aleksandrowi
- Nam również było miło spędzić popołudnie w tak miłym towarzystwie – dodał Karol i uśmiechając się popatrzyła na Monikę.
Dziewczyny wróciły do hotelu. Przez całą drogę Agata i Basia nie odezwały się do Moniki ani słowem. Ta zresztą też nie była skora do dyskusji. Ledwo zamknęły się drzwi pokoju, Agata rzuciła ze złością torebkę na łóżko, odwróciła się do Moniki i wrzasnęła
- Goniec!!! No większej bzdury w życiu nie słyszałam!!! Tobie zupełnie na mózg padło!! Na dorobku!! Trzeba było ubrać worek i przepasać się sznurkiem a na pewno by się zrzucili na jakieś fatałaszki dla ciebie!!!
- Nie kop leżącego…. – łkała Monika
- Dobra, jakoś wyszło. Jest w każdym razie nadzieja – Basia opadła na fotel – Dajcie spokój…
- Ale ten Karol to fajny jest… - Monika wolała więcej nic nie mówić bo Agata miała w oczach mordercze ogniki
W dniu następnym zaplanowały relaks. Czyli oblecenie okolicznych sklepów w celu zrobienia jakichś zakupów. Łaziły tak już dłuższy czas obładowane jak wielbłądy. Centrum handlowe wydawało się niezmierzone. W najbliższej kawiarni zamówiły kawę i podziwiały wystrój sklepów. Nagle Monika wytężyła wzrok
- Patrzcie! To ten Karol! Idzie z jakąś laską!
Wszystkie trzy spojrzały w kierunku który pokazywała Monika. Rzeczywiście, dostrzegły Karola uśmiechającego się serdecznie do jakiejś młodej dziewczyny.
- Chyba żona… - powiedziała Agata – Chociaż obrączki u niego nie zauważyłam…
- A to patrzyłaś mu na palce? – zapytała Basia – No niegrzeczna ty…
- Łeee…. Szkoda…. – Monika była zawiedziona – Taki przystojny…
- Przystojny więc mu szybko jakaś założyła gps – skwitowała Agata
- Ładna blondi…. Cóż….
Wieczorem siedziały przy winie w pokoju Basi.
- Zadzwonimy do prezesa? – zapytała Agata
- I co mu powiesz? Że naprawiasz błędy przeszłości? – skwitowała Basia
- Ale tacy przystojni…. – rozmarzyła się Monika
Agata i Basia popatrzyły na nią
- Spodobał ci się Karolek, co? Boli cię że żonaty? – zapytała Agata
- Noo… Może bym się na randkę umówiła… Ale za żonatego brać się nie będę…
Na następny dzień miały się spotkać z Aleksandrem i Karolem. Umówiły się na spotkanie na Placu Czerwonym. Zanim wyszły dopilnowały żeby Monika ubrała się sensownie. Stały tak chwilę gdy zobaczyły nadchodzących chłopaków.
- No jacy oni śliczni – zauważyła Agata – No tylko ich na modeli nająć
- Witam panie – odezwał się Olek – Mam nadzieję że się nie spóźniliśmy?
Monika skrupulatnie spojrzała na zegarek
- Nie, macie jeszcze pięć minut. Po papierosy zdążycie – wlepiła wzrok w Karola, któremu zrobiło się trochę głupio
- Ona żartuje… - Basia szturchnęła Monikę – Przejęła się dziewczyna naszym spotkaniem… Ona jeszcze na takim nie była…. Bo ona bezrobotna była…. Ulotki roznosiła….
- No to zapraszam na zwiedzanie! – zaproponował Olek – Chętnie będziemy pań przewodnikami!
- To bardzo miłe – Basia była Olkiem zauroczona
I poszli. Monika, jako goniec starała się iść z tyłu. Dreptała ze złością na samą siebie że sama z siebie taką sierotę zrobiła. Agata i Basia wyraźnie uwodziły chłopaków.
- Żmije! Podrywają żonatych!
Nie wytrzymała, gdy Basia usiłowała zdjąć jakiś śmieć z marynarki Karola
- A do mauzoleum Lenina pójdziemy? Chciałabym się z nim spotkać.
Wszyscy popatrzyli na nią.
- Ale Lenin nie żyje! I to od bardzo dawna! – zdenerwowała się Agata
- Oj, to smutne… - Monika spojrzała w oczy Karola i poczuła że język jej się plącze
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Czw Gru 17, 2009 22:15 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Po kilkugodzinnym chodzeniu dziewczyny były padnięte. Wszyscy poszli na obiad do pobliskiej restauracji. Objedzeni, zrelaksowani siedzieli i podziwiali widoki.
- Piękne miasto – Agata zapatrzyła się w dal – Nigdy tu nie byłyśmy, a szkoda… Dużo straciłyśmy
- Ale w końcu się zdecydowałyście – Olek się uśmiechnął – I jest nam miło że jakiś tam wkład w tą wycieczkę mięliśmy
Agata spojrzała na niego i uśmiechnęła się
- Oj mieliście, mieliście…
- Słuchajcie, mam pewien pomysł – powiedział Karol – Może wybierzecie się z nami na dyskotekę?
Dziewczyny popatrzyły na siebie
- Na dyskotekę???
- No tak. Byłoby miło wspólnie spędzić czas a wy miałybyście okazję poznania Moskwy nie tylko z punktu widzenia zabytków
- Dobra, czemu nie? – Basia była podekscytowana
- To spotkamy się dzisiaj wieczorem. Może żebyście nas już nie szukały to wpadniemy po was do hotelu. To może o…. – Karol popatrzył na zegarek – O 19.00. Może być?
- Pewnie! – Agata mówiła za koleżanki – Będziemy gotowe! To chyba już pójdziemy żebyśmy się zdążyły wyrobić!
Karol popatrzył na Monikę i uśmiechnął się
- Goniec niech też przyjdzie. Nauczy się jak zachowywać się na rosyjskiej dyskotece
Basia i Agata parsknęły śmiechem. W drodze powrotnej nie rozmawiały o niczym innym
- Dyskoteka! Ale numer! Co ja na siebie włożę?! – zastanawiała się Agata – Masz coś do pożyczenia? – zwróciła się do Basi
- No jakieś tam ciuchy wzięłam - A ty? Co ubierzesz? Mam nadzieję że nie wyjściowy żakiet dla odmiany? – zapytała Monikę
- Ale wy podłe jesteście…
Do dobraniu garderoby dziewczyny siedziały w hotelowym holu i nerwowo spoglądały na zegarek.
- A jak nie przyjdą? I tak recepcjonista i ludzie dziwnie na nas patrzą…
- Przyjdą… Bądźmy dobrej myśli… - pocieszała wszystkich Monika
Nagle drzwi otwarły się i do hotelu weszli Karol i Olek. Skierowali się do siedzącej trójki
- To możemy iść?
- A do jakiej dyskoteki idziemy? – dopytywała się Basia
- W „Diagilewie” raczej nie byłyście więc tam pojedziemy. Powinno się wam spodobać – uśmiechnął się Olek do którego Basia robiła „cielęce” oczy
Weszli do luksusowej dyskoteki. Dziewczyny zatkało. Czegoś takiego w życiu nie widziały. Kilka parkietów, światła, muzyka house.
- Ale luksus – Agata patrzyła jak zahipnotyzowana
Karol uśmiechnął się
- Każdy tak reaguje. Dlatego wszystkich tu zapraszamy
Po godzinie siedzieli w świetnych humorach na skórzanych kanapach i raczyli się wybornymi procentowymi trunkami . Monika co jakiś czas zerkała na Karola. Podobał jej się ale nie był sam. Prawdopodobnie miał dziewczynę czy żonę. Zastanawiała się jak go zapytać. Wprost nie mogła więc jak? Ale z czasem i jej język się rozprostował
- Karol a co twoja dziewczyna na to że na dyskoteki chodzisz z innymi?
Zapanowała cisza, jeśli nie liczyć głośnej dyskotekowej muzyki. Agata i Basia popatrzyły na nią jakby miały ochotę dokonać morderstwa. Olek popatrzył jak Karol zareaguje. Ten spoważniał, popatrzył na Monikę i odpowiedział
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 20, 2009 19:05 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




- A dlaczego sądzisz że mam dziewczynę?
- Bo….. bo wczoraj byłyśmy na zakupach…. – dukała
- I? I co? W gazecie było napisane że mam?
Monika skrzywiła się w przekonaniu że się z niej nabija
- Nie ale widziałyśmy cię z taką blondynką…. Ładną…
Agata znacząco popatrzyła na Monikę i powiedziała
- Bo zabiorę premię na przyszły miesiąc!
Ale Karol zwrócił się do Moniki
- Wiem z kim mnie widziałaś. To piękna dziewczyna i rzeczywiście bardzo ją kocham….
Monia prawie się załamała. Już oczami wyobraźni widziała jak zaprzecza i mówi że ona mu się podoba… A tu ma konkurencję, którą on kocha… Karol ciągnął dalej
- Ma na imię Svietłana i jest moją siostrą
Zapanowała cisza. Wszyscy spojrzeli na Monikę której wyraźnie poprawił się humor
- Widujemy się rzadko głównie z powodu zawodu jaki wykonuje jej mąż – Karol się uśmiechnął
- A co, nie pasuje mu taki szwagier jak ty?
- Myślę że pasuje ale czasu za bardzo ani on ani moja siostra nie mają…
- A co robi ten szwagier? – Monika była dociekliwa
- Dobra, koniec tematu – Agata postanowiła ukrócić dyskusję zanim Monika zapyta Karola o rozmiar kołnierzyka
Przez resztę wieczoru Agata i Basia starały się zajmować Karola i Olka rozmową tak aby Monika nie mogła znowu palnąć jakiegoś głupstwa przez co ta ostatnia zrobiła się strasznie markotna. Kiedy Agata i Basia bawiły się w najlepsze Monika cicho ubrała się i wyszła z lokalu. Co będzie siedziała skoro i tak nikt nawet nie zauważył że wyszła… Trudno, Karol Karolem ale trochę szacunku dla samej siebie trzeba mieć. Monika wróciła do hotelu i położyła się spać. Tymczasem cała czwórka pozostałych imprezowiczów zorientowała się, że brakuje im „gońca”. Agata popatrzyła na Basię.
- Gdzie ona jest?
- A skąd ja mam wiedzieć… Była i nie ma….
Dziewczyny plątały się starając usprawiedliwić jakoś nieobecność Moniki
- Wiecie, ona to raczej nie lubi balować… Ona jest tego… No…. – Basia kombinowała jak się dało
- A co będzie przełożonych na imprezach oglądała! – stwierdziła Agata w przeświadczeniu że ratuje sytuację
- Rozumiem – powiedział Karol – Ale czy mógłbym jednak dostać numer telefonu tego waszego gońca?
Agata i Basia zdębiały. Numer telefonu? Jednak skrupulatnie podały. Wracając w taksówce cały czas debatowały czy Karolowi Monika się spodobała
- Popatrz jakie ma szczęście – powiedziała Agata – Przecież wyraźnie widać że na niego leci. A tu on jej numer chce. A niech do niej zadzwoni to łatwiej uda nam się uzyskać to czego chcemy…
- Pod warunkiem że nie wywinie jakiegoś numeru jak to czasem bywa…. – skwitowała Basia
Gdy przyjechały Monika już słodko spała.
Rano oczywiście pierwsza wstała. Od razu poszła zobaczyć czy koleżanki są w pokojach. Były i spały.
- Wstawać baletnice od siedmiu boleści! – wydarła się Monika – Tak mnie wczoraj olałyście że szkoda słów! – zerwała kołdrę z zaspanej Agaty – Won z wyrka!
Agata i Basia nie wiedziały co się dzieje ani gdzie się znajdują.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 20, 2009 20:21 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Pierwsza doszła do siebie Agata
- Chryste Panie, nie drzyj się tak!
- Bo co?
- Bo zaraz w klawiaturę dostaniesz – odezwała się Basia
Monika usiadła na fotelu i prawie ze łzami w oczach powiedziała
- Jak mogłyście mnie tak potraktować…
Basia i Agata zaskoczone spojrzały na koleżankę
- Nie martw się. Karol poprosił o twój numer telefonu…. Na pewno zadzwoni…. – dziewczyny miały wyrzuty sumienia
- Naprawdę?! – Monika była wniebowzięta – Sam chciał?
- No przecież na siłę byśmy mu nie wpychały
Monika cały dzień chodziła trzymając telefon w garści jak różaniec
- No nie gap się w niego tak. Zadzwoni. Baterie w tym telefonie się przegrzeją jak go będziesz tak ściskała.
Monika położyła telefon na stole odwróciła się do Agaty. W tym momencie zadzwonił. Wszystkie trzy zerwały się na równe nogi i doskoczyły do niego
- Spadać! Mój! – krzyknęła Monika
- To odbieraj!
Monika odebrała telefon podczas gdy Agata i Basia na klęczkach błagały aby Monika włączyła tryb głośnomówiący co ta niechętnie uczyniła
- Monika? – głos Karola był cichy
- No….
- Jakie masz plany na dzisiejszy dzień?
Monikę zamurowało
- Beznadziejne… To znaczy plany mam beznadziejne… - popatrzyła na koleżanki uśmiechnęła się i rzekła – Beznadziejne bo nie mam z kim spędzić popołudnia. Wiesz jak to jest jak się baluje nie znając umiaru, koleżanki leczą „tupot białych mew”…
Agata i Basia mało nie padły. Zrobiła z nich alkoholiczki nie znające umiaru!
- To świetnie się składa – ciągnął Karol – Bo mam propozycję. Może miałabyś ochotę spędzić popołudnie w moim towarzystwie?
Oczywiście że miała!
- Ależ oczywiście. To o której i gdzie? – zapytała konkretnie zanim Karol zmieni zdanie
- To za jakąś godzinę mogę po ciebie przyjechać?
- Nawet za chwilę – pomyślała Monia ale powiedziała:
- Myślę że tak. Będę czekała. To pa!
Usiadła na fotelu
- No panienki, ja mam randkę a wy co zamierzacie dzisiaj robić? – spytała i spojrzała uśmiechając się na koleżanki które skrzywiły się ale nic nie powiedziały
Monika czekała na Karola przed hotelem podczas gdy Basia i Agata mało z okna nie wypadły kiedy ich przyjaciółka wsiadała do srebrnego BMW Karola
- Ciekawe co z tego wyniknie – zastanawiała się Agata spoglądając za odjeżdżającą Moniką – Pewnie teraz jest w siedmiu skowronkach…
- No ja bym była – powiedziała Basia
Tymczasem Monika paplała bez końca nie dając Karolowi dojść do słowa
- Jak miło spędzić czas w twoim towarzystwie. A dlaczego chciałeś mój numer?
Karol już miał odpowiedzieć ale Monika była szybsza
- Cieszę się że zawodniłeś, bardzo się cieszę….
Karol zatrzymał auto koło jakiegoś parku.
- Tu jest taka mała kameralna restauracja ale najpierw chciałbym cię zabrać na zwiedzanie Moskwy. Masz ochotę?
- Pewnie! – powiedziała – Z tobą to nawet poszłabym na wykład o zaletach komunizmu – dodała w myślach
Chodzili tak już parę godzin. Monika była w siódmym niebie gdy Karol opowiadał szczegółowo o każdym oglądanym zabytku
- Pewnie dorabia jako nauczyciel historii albo za zadanie mają naukę przewodników dla turystów – myślała patrząc na Karola gdyż za bardzo nie słuchała tego co mówił
- No to teraz czas na obiad a potem niespodziankę – powiedział
Niespodziankę?! Cóż to może być – zastanawiała się Monika gdyż zupełnie nic nie przychodziło jej do głowy. Podczas gdy Karol pałaszował ze smakiem przepyszne bliny z czarnym kawiorem. Monia zamówiła jakieś wegetariańskie paskudztwo i teraz męczyła się gdyż nie chciała zrobić przykrości Karolowi. Postarała się zjeść w miarę szybko w nadziei że prędzej dowie się co to za niespodzianka. Karol co jakiś czas zerkał na zegarek
- Boże, pewnie się strasznie nudzi – pomyślała Monika – Ale plama…
W pewnym momencie Karol popatrzył w okno i powiedział
- No niedługo zobaczysz jaką niespodziankę miałem na myśli
Monika zaczęła się nerwowo rozglądać i wtem…. Dojrzała jak z zaparkowanego auta wysiada blondynka z którą widziała Karola. A za nią młody mężczyzna w czapeczce i okularach przeciwsłonecznych. Szybko weszli do restauracji. Monika patrzyła jak zbliżają się w kierunku ich stolika
- Siostra i jej mąż pewnie – pomyślała i poczuła że robi jej się gorąco – Boże ale się denerwuję – pomyślała
Karol wstał popatrzyła na Monikę i powiedział
- Monika to jest moja siostra Swietłana i jej mąż…. – tu się zawahał, rozejrzał i dodał – Witalij…
- Miło mi, Monika – więcej nie była w stanie z siebie wydusić
Wszyscy usiedli przy stoliku
- Podobno wzięłaś mnie za dziewczynę Karola – Swietłana uśmiechnęła się do Moniki
- O matko ale z niego papla - pomyślała ta ostatnia – Ciekawe co jeszcze nagadał…
- Nie… no bo…. wiesz…. jak byłyśmy na zakupach to no… tego…. – Monika czuła jak kreci jej się w głowie
- Wiem, widziałyście nas – ciągnęła Swietłana – My z Karolem dawno się nie widzieliśmy i stęskniłam się za nim strasznie. A ty masz rodzeństwo?
- Mam, brata też…
- No to wiesz o czym mówię. Na szczęście mam innego mężczyznę przy sobie – popatrzyła na Witalija – Szkoda tylko że tak mało czasu dla siebie mamy…
- Muszą się strasznie kochać – pomyślała Monika – On taki przystojny, ona ładna… Dobrana para.
Karol popatrzyła na Witalija
- To gdzie teraz zabierasz moją siostrzyczkę?
Witalij uśmiechnął się
- Daleko. Aż do Japonii
- To czym się zajmujesz że tak daleko musicie jechać? – zapytała Monika
- A Karol nie mówił? Ja jestem… - Witalij nie bardzo wiedział co powiedzieć
- Witalij jest piosenkarzem, znanym pod pseudonimem Vitas – odpowiedział za niego Karol
Monika przyjrzała się uważnie Vitasowi
- Faktycznie... Słyszałam o tobie. Moja koleżanka Agata słucha twoich piosenek od dawna. Fankę masz…
- No to miło mi słyszeć że gdzieś w Polsce mnie słuchają – Vitas uśmiechnął się rozbrajająco – Może kiedyś i do was zawitam
- Oj byle szybko – uśmiechnęła się Monika – A może dasz autograf to się ucieszy dziewczyna
Wszyscy zdębieli a Karol chyba najbardziej. Vitas jednak, jakby był na to przygotowany, wziął chusteczkę i zapytał
- To dla kogo napisać dedykację?
- Dla Agaty – powiedziała Monika i już po chwili chowała cenną chusteczkę do torebki. Tak minęło szybko całe popołudnie. Zbliżał się wieczór. Towarzystwo miało się już rozchodzić gdy Vitas wyjął z kieszeni koprtę i z uśmiechem podał ją Karolowi
- Mogą być przydatne – powiedział i spojrzał na Karola i Monikę
Karol był zaskoczony ale i zadowolony, jakby wiedział co znajduje się w kopercie
- Miło było cię poznać – powiedziała Swietłana – Mój brat ma dobry gust…
Po tych słowach Karol zrobił się purpurowy co zauważyła Monika. Po czym pożegnali się i wyszli. Karol i Monika zostali sami. Karol trzymał w ręce kopertę
- Nie zobaczysz co to jest? – Monia była wyraźnie bardziej ciekawa niż Karol
- Nie muszę, wiem – po czym otworzył kopertę i wyjął dwa bilety na koncert Vitasa. Za dwa dni. Pokazał bilety Monice
- Chciałby spytać czy nie wybrałabyś się ze mną?
Monika była przeszczęśliwa. Koncert takiego przystojniaka jak Vitas. I to z Karolem. I to on ją zaprosił. No po prostu pełnia szczęścia!
- Ależ bardzo chętnie. To kiedy?
- Pojutrze
- Pasuje. A teraz może odwieź mnie do hotelu – Monika nie mogła się doczekać aż pochwali się koleżankom
Gdy tylko weszła do hotelu skierowała się prosto do pokoju Agaty. Koleżanki wróciły właśnie z wycieczki po okolicznych sklepach i były ledwo żywe
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 20, 2009 21:39 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




- Lepiej wam? – zapytała – Bo mam wiadomość dnia! – popatrzyła na Agatę – A dla ciebie zołzo jeszcze prezent
Agata popatrzyła na nią z niedowierzaniem
- A co takiego?
Monika dumnie wyjęła chusteczkę i podała ją Agacie. Ta popatrzyła na nią, na chusteczkę, jeszcze raz na Monikę
- Skąd to masz?
- A dostałam! Nie uwierzycie co mi się przytrafiło – teraz Monia zaczęła prawdziwy wykład – Ta laska co ją z Karolem widziałyśmy to jego siostra! – relacjonowała z wypiekami na twarzy
- No to co? Ja też mam siostrę a jakoś tak na nią nie reagujesz – Agata była znudzona – Ale skąd masz autograf gadaj..
- No właśnie. I tu jest najlepsze. Ta siostra jest żoną tego twojego Vitasa!!! – Monika z wrażenia opadła na krzesło
- Nie wierzę! Kłamiesz!
- Twoja sprawa, a skąd myślisz mam autograf? Podrobiłam?
Agata popatrzyła na chusteczkę
- No taka zdolna to ty jednak nie jesteś
- Dziękuję za uznanie. Ale to jeszcze nie wszystko! Teraz wam dokopię – idę na koncert tego twojego Vitasa i to z Karolem! I co szczęki wam opadły nie?
Basia i Agata stały jak zamurowane. Agata marzyła o takim bilecie a Basia o takiej romantycznej historii jaka przydarzyła się Moni.
- Głupi ma zawsze szczęście…. Zlituj się…. Odsprzedaj jeden…. – błagała Agata
- No chyba ci na mózg padło! Chcesz pójść z Karolem? Nigdy! Po moim trupie! – odpowiedziała Monika
- Nie o Karola mi chodzi ale o Vitasa! – mówiła Agata błagalnym tonem – Zafunduje wam jakąkolwiek inną imprezę… Tylko powiedz jaką…
Monia uśmiechnęła się triumfalnie
- Nie ma takiej opcji. Dałabym wam bilety gdybym miała więcej. Ale rozumiecie… Nie mogę….
Basia i Agata rozumiały doskonale że nie może dać biletów.
- I do cholery tylko ja mam pecha! – wkurzyła się Agata – Ty romansujesz z Karolem, Basia z Olkiem a ja? Jak sierotka Marysia
- Z Olkiem? – Monia popatrzyła na Basię – Cicha woda brzegi rwie? Co jest grane?
- A bo wiesz, Olek był w hotelu. Powiedział że przejeżdżał i wpadł na chwilę. No i ja się jutro z nim spotykam. Też się cieszę….
- A co ja mam robić? Grać w domino z recepcjonistą? – Agata była zdołowana
Monia i Basia popatrzyły na nią i zrobiło im się głupio
- Może zadzwoń do Oskara…. – zaproponowała Monika – On bardzo cie lubi….
- Tak? I jak mu wytłumaczę to nagłe zainteresowanie?
- A nie możesz tak po prostu zadzwonić? Kiedyś mówiłaś że z tych wszystkich błaznów najbardziej jego lubisz…
- No lubię…. Ale jakoś tak wychodziło…. – Agata miała dylemat natury moralnej – No może zadzwonię…
Przez dwa kolejne dni Monika myślała tylko o jednym: koncercie Vitasa. I Karolu. Wreszcie nadszedł ten upragniony dzień. Monika od rana przerzuca cała zawartość szafy w celu znalezienia czegoś odpowiedniego. Oczywiście przekopała także szafy koleżanek. Po ubraniu się koncertowo czekała na Karola. Gdy podjechał Monika już na niego czekała
- Cześć! Długo czekałaś?
- Nie, właśnie zeszłam..
Po czym wsiedli i pojechali pod teatr. Na sali było mnóstwo ludzi. Monika rozglądała się z zaciekawieniem. Ludzie przynieśli mnóstwo kwiatów, zdarzały się maskotki. Ona sama też zdążyła parę frezji kupić w hotelowej kwiaciarni. Karol znalazł miejsca. Usiedli i czekali. Tuż przed zgaszeniem świateł dosiadła się do nich Swietłana
- Witajcie! Miło was znowu widzieć – powiedziała – Karolku jak się cieszę że mam tu dwóch ukochanych mężczyzn.
Pogasły światła. Zaczął się koncert. Teraz Monika mogła obejrzeć i posłuchać możliwości Vitasa. W duchu przyznała że bardzo jej się podoba. Popatrzyła ukradkiem na Swietłanę, która siedziała wpatrzona w Vitasa
- Ma dziewczyna szczęście – pomyślała Monika – Widać że go bardzo kocha
Koncert minął bardzo szybko. Pod koniec Monika stwierdziła że pójdzie wreszcie dać kwiaty. Wstała i zaczęła kierować się ku scenie. Swietłana uśmiechnęła się wiedząc ze niesie je jej mężowi. Monia już wchodziła na scenę gdy nagle zobaczyła biegnącą pędem Agatę. Nawet jej nie zauważyła. Agata wpadła na scenę z bukietem goździków. Monika stała jak słup soli i patrzyła co się dzieje. Agata już kierowała się ku Vitasowi gdy nagle potknęła się i… wyrżnęła zębami o podłogę. Na środku sceny. Szybko podniosła się. Rozejrzała. Było jej głupio więc szybko podeszła do Vitasa, podała kwiatki i Monika usłyszała tylko jak Agata wręczając kwiaty mówi:
- Bierz, dla ciebie – i wepchnęła mu je do ręki – Szybciej zanim się rozmyślę…
Zdezorientowany Vitas wziął kwiaty, a Agata z ulgą jeszcze szybciej opuściła scenę niż się na niej znalazła. Monika szybko wręczyła swoje frezje Vitasowi. Ten nachylił się i szepnął jej do ucha:
- Podobasz się Karolowi. Wreszcie znalazł sobie fajną dziewczynę…
Monika popatrzyła na niego zdziwiona. Szybko zeszła ze sceny i usiadła na swoim miejscu. Myślała o tym co jej powiedział. I o Karolu.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 27, 2009 17:33 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Karol i Swietłana przyglądali się jej z zaciekawieniem.
- Co tak nagle zamilkłaś? – wreszcie odezwał się Karol
- Wiesz co… - zaczęła Monika – Powiedziałabym ci ale jakoś nie umiem – popatrzyła na Swietłanę, która chyba pojęła więcej niż Karol, który nie nalegał.
Kiedy wyszli z teatru bocznym wyjściem Swietłana powiedziała:
- Muszę was kochani zostawić. Wracam do hotelu. Co prawda niestety nie z mężem ale wkrótce do mnie dołączy – uśmiechnęła się i już miała odejść gdy zatrzymała się, odwróciła i powiedziała do Moniki
- Słuchaj, a może spotkałybyśmy się jutro na kawie gdzieś na mieście. Ale bez Karola – popatrzyła na brata z uśmiechem – Kobiety czasem same lubią poplotkować...
Zanim Karol zdążył zaprotestować Monika chętnie przystała na tą propozycję. Po tak obfitym w przeżycia dniu wróciła umęczona do hotelu gdzie czekały na nią stęsknione przyjaciółki. Basia siedziała na fotelu i cielęcym wzrokiem wpatrywała się w bukiet tulipanów stojący na stole. Natomiast Agata właśnie przyklejała spory plaster na zdarte kolano. Monika popatrzyła na nią z politowaniem
- Ale numer wywinęłaś. Czegoś takiego nawet w twoim wykonaniu nie widziałam.
- A co, tylko tobie wolno? Potknęłam się…. – tłumaczyła się Agata – Bardzo się śmiali?
Monika wzruszyła ramionami
- Nie wiem. Nie zdążyłam spytać Vitasa za jak wielką debilkę cię wziął – uśmiechnęła się – Ale ja mało trupem nie padłam! – powiedziała i zaczęła się głośno śmiać
- Podłość ludzka nie zna granic!
Monia popatrzyła na stojące na stole kwiaty
- Jak mniemam od Olka – odezwała się
- No przecież! – potwierdziła Agata – Wiesz że jak ona się zakocha to przypomina obsesję maniakalną. Chodzi z miną idiotki na twarzy i ściska wszystkich wkoło…
- I co z tego…. – Basia uśmiechnęła się rozmarzonym wzrokiem – A potem będziemy mięli dwójkę słodkich dzieci, podobnych do Olka, domek….
- Psa, kota, kanarki i rybki… - dorzuciła Agata – A oprzytomniejesz jak się to wszystko powyżera wzajemnie
Agata popatrzyła na Monię
- Powiedz ty jak było na koncercie? Wreszcie usłyszę o czymś innym a nie tylko o pięknych oczach Olka… Gdzie wy w ogóle siedzieliście bo nie mogłam was znaleźć?
- Mało na mnie nie wpadłaś jak zbiegałaś ze sceny. A do Oskara dzwoniłaś?
- Dzwoniła, dzwoniła… - Basia nadal cieszyła się głupkowato – Tylko jeszcze do niej za bardzo nie dociera że jednak tego biednego Oskara to chyba więcej niż lubi…
- A skąd ty możesz wiedzieć?! – oburzyła się zainteresowana
- Och, jak ja kocham świat… Jaki on jest piękny… - Basia popadała w skrajną euforię
Dziewczyny popatrzyły uważnie na nią
- A może on jej coś dolał do herbaty albo co innego….
- Eee…. Normalna to ona nigdy nie była…
- I dlatego się tak świetnie rozumiemy – podsumowała Basia
- Dobra to ja wam teraz opowiem jak było – Monika przeszła wreszcie do rzeczy – Było…. No super! Potem przyszła Swietłana jeszcze.
- To przyzwoitkę mięliście – dodała Agata
- Co ty, w końcu warto lepiej poznać przyszłą bratową – Basia wszystko widziała tylko kolorowo
- Odbiło wam? Ja nie wychodzę za mąż!
- Ale nie mów że nie chciałabyś…
- A to już inna bajka – Monika popatrzyła w okno i pomyślała jak to by było fajnie mieć kogoś takiego jak Karol. Jakoś nigdy wcześniej nie zastanawiała się jak to jest być żoną czy narzeczoną. No w ogóle razem z kimś dzielić życie. Pomyślała że chyba dojrzała do takiej decyzji – Jutro spotykam się ze Swietłaną – dodała na koniec. Basia i Agata zdębiały. Pierwsza odezwała się Agata
- A Vitas też będzie? Jak tak to weź mnie ze sobą
- Będzie tylko Swietłana. Zaproponowała spotkanie…
- Ona? Nie ty? A czemu chce się z tobą spotkać?
- A czemu nie? Co, ona garbata czy kulawa jest? – Basi uśmiech z twarzy nie schodził
Dyskusja trwała do późnej nocy. Skończyła się z chwilą kiedy Monika zasnęła na podłodze przy którymś kieliszku wina. Agata i Basia zresztą nie prezentowały się lepiej. Monika spojrzała na zegarek i zerwała się na równe nogi
- Jezu, za dwie godziny mam spotkanie! Nie mogę się spóźnić! W co ja mam się ubrać? – panikowała
Basia i Agata wywracały szafę w poszukiwaniu garderoby dla koleżanki
- Masz ta sukienkę, ładnie w niej wyglądasz – Basia wręczyła Moni żółtą sukienkę w białe wzorki
- Nie, głupkowato, weź lepiej te czarne spodnie i tą zieloną bluzkę! –Agata wydarła zdezorientowanej Monice sukienkę z ręki
- Albo masz tu jeszcze tą szarą marynarkę – zaproponowała Basia
- Czekajcie! – Monika złapała się za głowę – Muszę jeszcze wziąć prysznic, a wy przygotujcie mi możliwe wersje ubioru – i pędem pobiegła w kierunku łazienki. Ledwo się wyrobiła. Ubrała w rezultacie fioletową sukienkę
- No i oliwkowe pantofelki, torebka i gra muzyka – podsumowała Agata – A teraz won na negocjacje rodzinne!
- No wiesz!
- Wiem, wiem. Spadaj! Powodzenia!
Monika ledwo zdążyła. Biorąc pod uwagę że kawiarnię ledwo znalazła a Swietłana już na nią czekała
- Witaj – odezwała się
- Przepraszam za spóźnienie – tłumaczyła się Monika – Ale nie znam dokładnie wszystkich moskiewskich zakamarków…
Swietłana uśmiechnęła się
- Nie szkodzi. Jeszcze będziesz miała okazję. Wiesz chciałam się z tobą spotkać, bo chciałabym cie lepiej poznać. Myślę że wiesz dlaczego?
- No… - zaczęła niepewnie Monika gdyż to co jej się nasuwało na myśl było dla niej spełnieniem marzeń – No chyba wiem…
- Po prostu Karolek się zakochał. W tobie. I chciałabym wiedzieć – tu Swietłana spoważniała – Czy w jakimkolwiek stopniu odwzajemniasz jego uczucia. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym, zawsze był i zależy mi na jego szczęściu…. Ja mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa. Chciałabym żeby i on był. Z pewnością nie byłby zadowolony gdyby wiedział że poruszam ten temat ale wierzę że zostanie to między nami…
- Będę milczała jak grób – poważnie przysięgła Monia
- No to powiedz mi, jeśli to nie tajemnica, co myślisz o Karolu? Co do niego czujesz?
Monika popatrzyła na Swietłanę i zastanawiała się czy mówić wszystko. Jak ma jej powiedzieć że na widok Karola dostaje palpitacji serca i trzęsą jej się ręce jak pijakowi po wypłacie… Wbiła wzrok w stół i powiedziała:
- Nie będę udawała. Ja też się chyba zakochałam. Cały czas o nim myślę.
- No to super! Zaraz przyjdzie Witalij to się z nim podzielę szczęśliwą nowiną, bo oni z Karolem to za sobą przepadają! – Swietłana była szczęśliwa
Nie minął kwadrans gdy do kawiarni wszedł Vitas. Oczywiście w okularach i czapce
- Witam piękne panie – uśmiechnął się rozbrajająco i Monika mimo wszystko poczuła że robi jej się gorąco. Swietłana od razu poinformowała Vitasa jak się sprawy mają
- Wyobraź sobie kochanie że Monika chyba też przepada za Karolem – tu popatrzyła mężowi w oczy – Tak jak ja za tobą…
Monika zauważyła że tych dwoje rozumie się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, gest i jedno wiedziało o czym myśli drugie
- Mam nadzieję że Karol jest taki romantyczny jak ona… - pomyślała. Witalij spojrzał na Monikę
- To dobrze że wreszcie jakaś fajna dziewczyna go usidli – uśmiechnął się – bo te panny, z którymi zadawał się do tej pory to jakoś do niego nie pasowały. No zupełnie… Ty inna jesteś. Sympatyczna, otwarta. No i najważniejsze, Karol chyba nigdy taki zakręcony nie chodził. Z doświadczenia wiem że taki obłęd to miłość – popatrzył na Swietłanę i zaczął się śmiać – Ale za tą konspirację to nam się dostanie jak się dowie. Normalny sabotaż…
- Ale w jak szczytnym celu! – dodała Swietłana – W obecnej sytuacji mam dla ciebie jeszcze jedna propozycję – popatrzyła na kompletnie zdezorientowaną Monikę – A właściwie oboje mamy propozycję. Chcielibyśmy abyście razem z Karolem przyjechali do nas na jakieś dwa tygodnie. Witalij akurat ma przerwę wakacyjną między koncertami a z tego co wiem Karolowi jakoś tak wypada też urlop. Tylko czy ty możesz….
Monice myśli kłębiły się jak pranie w momencie wirowania. Nie wiedziała co powiedzieć bo nie wszystko do niej docierało. Miała wrażenie że znajduje się w bajce albo śni i zaraz się obudzi. Karol zakochany… błogosławieństwo Swietłany gwarantowane…. No i Vitasa…. Zaproszenie na wakacje….
- Powinnam chyba totolotka wysłać jeszcze – pomyślała i spojrzała na Vitasa i Swietłanę – Dzisiaj szóstka murowana…
- Ja mogę. Też jakoś podobnie mam zaplanowany urlop – kłamała wiedząc że jest już dawno wykorzystany, ale co się będzie przejmować, jakoś wypłacze bezpłatny – Tylko czy Karol zechce…
- Zechce, zechce. Moja w tym głowa – Vitas był pewny tego co mówi
Monika w szoku wróciła do koleżanek. Niestety żadnej nie zastała. Miała czas aby przemyśleć wszystko co usłyszała. Co na to Karol? Vitas powiedział że załatwi jego zgodę. A jak Karol nie zechce, albo mu coś wypadnie? Taka wycieczka i przygoda przeszłaby koło nosa… Szkoda by było. Jak każda normalna kobieta pomyślała że koleżanki padną z wrażenia. Z zadumy wyrwał ją dźwięk otiwranych drzwi. Do pokoju weszła Agata obładowana różnego rodzaju tobołkami.
- Pomóż mi bo nie jestem w stanie zrobić kroku – nakazała koleżance Agata. Monia skrupulatnie wypełniła polecenia i zaczęła oglądać zawartość toreb
- Męskie perfumy? Dolce Gabana? Dla siebie kupiłaś? – zapytała Agatę i zajrzała do kolejnej torby – A po co ci męskie krawaty? I w dodatku trzy? Oglądając metki widzę że kosztowały sporo. O, jakaś koszula też? Zmieniasz płeć czy co?
- Nie truj. Parę drobiazgów kupiłam… - Agata dziwnie spojrzała na Monikę – A tak jako upominek dla… Oskara….
Monika myślała ze ją słuch myli
- A co cię nagle tak wzięło?
- A wiesz… Dzwonił wczoraj…. Dzisiaj rano też…. – dukała Agata – Wiesz, tak pomyślałam że w sumie to dużo mu zawdzięczamy – popatrzyła na Monikę – No szczególnie wy obie więc może się zrzucicie?
Monika przyjrzała się uważnie koleżance
- Czy ty mi chcesz o czymś powiedzieć?
- No w sumie tak… Tylko nie bardzo wiem jak zacząć… Bo Oskar powiedział…. No jak ostatnio do niego zadzwoniłam to mu powiedziałam że za nim tęsknię i o nim myślę i on… No on…
- No co on? Powiesz wreszcie?
- No on mi wyznał miłość i dodał że już dawno mnie kocha ale nie wiedział jak mi to powiedzieć ale jak zadzwoniłam to mu dodałam odwagi i stwierdził że ma większe szanse – wyrecytowała wreszcie Agata – No po prostu krótko mówiąc doszedł do wniosku że jego notowania wzrosły…
- Z tego co widzę to wzrosły i to zastraszająco – uśmiechnęła się Monika – A ja mam też nowinę! Zgadnij gdzie może pojadę na wakacje?
- Chyba palcem po mapie albo na wycieczkę do siedziby najbliższego biura turystycznego pooglądać foldery – podsumowała Agata – Przecież wiem że nie masz urlopu
- Ale będę mieć. Choćbym miała zmienić pracę
Agata spojrzała na nią
- To gdzie?
- A mam zaproszenie na odwiedzenie posiadłości Swietłany i Vitasa! – Monika była z siebie dumna gdyż wreszcie dotarło do niej że jest to realne
- Jezu, naprawdę?! Ty to masz szczęście! – Agacie krawaty wypadły z rąk – No jakby mi ktoś taką historię opowiedział to bym mu dała wizytówkę dobrego psychiatry
- No, ja sama nie mogę uwierzyć. Ale to nie wszystko – ciągnęła Monika – Karol się we mnie zakochał! – Monia rzuciła się Agacie na szyję – Jestem zakochana z wzajemnością!! Masz pojęcie?! Jak ja go kocham!!!
Agata odepchnęła ją z obrzydzeniem
- To teraz będę miała dwie idiotki na podorędziu. Tylko ja taka nieszczęśliwa….
- Głupia a nie nieszczęśliwa! Oskar tam usycha z tęsknoty!
Dalsza dyskusja została przerwana bo do pokoju weszła rozanielona Basia
- Dziewczyny…. Ale jestem szczęśliwa….. Olek poprosił żebym została dłużej…. Ach, jakie to piękne…. – i opadła na fotel z miną co najmniej idiotyczną
- Monika ma zaproszenie na wakacje do Vitasa więc cię przebiła – Agata brutalnie sprowadziła koleżankę na ziemię
- Naprawdę? – zapytała tak samo rozanielona Basia – Ci Rosjanie to tacy romantyczni są… - popatrzyła w sufit – Chyba poproszę o azyl i zmienię obywatelstwo… Jak myślicie, Olek poprosi mnie o rękę?
- Wy jesteście nienormalne… Obie…. – skwitowała Agata
Przez następne dwa dni dziewczyny pogrążone były w roztaczaniu wizji szczęścia i euforii które w pełni ogarnęły dusze Moniki a szczególnie Basi. Udzieliło się także Agacie
- Ja to bym chciała mieć czerwoną suknię ślubną. A Oskar żeby miał czarny frak – stwierdziła któregoś dnia Agata
- A on już o tym wie jaki będzie miał ubiór na własnym ślubie? – zapytała Basia
- On jeszcze nie wie że się żeni ale Agata już zna termin – dodała Monika – Ale czerwona suknia? Jakoś tak nie pasuje…
- Pasuje, pasuje! Biały kolor na noc poślubną będzie! – Agata była nieprzejednana
- A nie lepiej odwrotnie? – skrzywiła się Basia
- Nie będę z wami dyskutowała – powiedziała Agata – Idę na spacer dopracować szczegóły.
I wyszła. Monika i Basia zostały same
- Jak myślisz czy Oskar nie dostanie szoku jak ona go o tym wszystkim poinformuje? Jeszcze nie uwierzy i zostawi? A wtedy to ona żyć już nam nie da – Basia opisała całkiem realny scenariusz wydarzeń
- Wiem. Trzeba Oskara do tego przygotować. Zadzwonimy do niego!
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 27, 2009 20:35 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




I dziewczyny złapały za telefon
- Oskar? To ja, Monika – zaczęła rozmowę z kompletnie zaskoczonym Oskarem – Wiesz dzwonimy do ciebie z Basią bo mamy ci coś ciekawego do powiedzenia – kontynuowała – Otóż Agata za tobą tęskni. No ciągle nam mówi jaki to jesteś super facet, jaki oczytany i inteligentny… Wiesz, mówimy ci o tym bo ona pewnie sama nie będzie miała tyle odwagi… Tylko bardzo cię prosimy żebyś nie mówił jaj że dzwoniłyśmy…
- Powiedz mu jeszcze że mu prezenty kupuje… - podpowiedziała Basia
- No i wiesz co Oskar, ona tu prezenty dla ciebie kupuje…. No zakochana strasznie jest…. No coś ty w sobie masz…. – słodziły mu jak się tylko da
Monika zakończyła rozmowę i odłożyła słuchawkę.
- Nie masz pojęcia jak się przejął – powiedziała – Ścięło go z nóg. Nie wiedział co ma powiedzieć… Ale jak się strawa rypnie to Agata nas zabije a wtedy na pogrzebie spotka się mój Karol i twój Olek – popatrzyła poważnie na koleżankę
- W razie czego się wyprzemy – Basia popatrzyła na Monikę z obawą – Przyznać się w żadnym razie nie możemy. Ale cel szczytny. Zobaczysz dobrze będzie…
Któregoś ranka Monikę obudził telefon. Dzwonił Karol więc od razu oprzytomniała
- Cześć nie obudziłem cię?
- Ależ co ty, dawno nie śpię – kłamała
- Chciałbym się z tobą dzisiaj spotkać. Masz czas?
- Dla ciebie o każdej porze dnia i nocy – pomyślała ale powiedziała:
- Raczej tak, nie mam szczególnych planów
- To spotkajmy się tak za jakieś trzy godziny tam gdzie ostatnio? Może być
- Ok., będę. To pa!
Monika zerwała się na równe nogi
- Idę na kolejną randkę, pewnie zapyta mnie o wakacje – pomyślała i rzuciła się do telefonu – Muszę załatwić urlop
- Halo, panie prezesie tu Monika – mówiła błagalnym tonem – Widzi pan, ja jestem tak załamana tym co zrobiłam w pracy, że tak zawaliłam…. Że widzi pan…. No mam depresję i muszę się leczyć…. – miała wyrzuty sumienia że tak łga ale nie widziała innego wyjścia – Da mi pan urlop bezpłatny? Nie zwolni mnie pan? Nie? Ale pan jest kochany… - słodziła – Ale już muszę kończyć, za pół godziny mam sesję u terapeuty, dziękuję z góry…. Dam znać jak mi się polepszy – i szczęśliwa zakończyła rozmowę
- No to już jakiś sukces. Mogę jechać. A jak nie wyjdzie to przynajmniej będę miała wolne na faktyczne leczenie depresji
Biegiem wpadła do kawiarni i do czekającego na nią Karola. Wydał jej się jeszcze przystojniejszy. Poczuła jak jej serce mocniej zabiło i poczuła motylki w brzuchu.
- Jestem zakochana! A mój luby już na mnie czeka!
Dosiadła się do stolika
- Cześć
- Cześć – Karol uśmiechnął się rozbrajająco – Dobrze że jesteś bo mam ci cos ważnego do powiedzenia. Widzisz niedługo jadę na urlop…
- I nawet nie wiesz że jadę razem z tobą – dodała w myślach Monika tymczasem Karol ciągnął dalej
- I wybieram się do Swietłany i Vitasa…. Nie wiem jak to u ciebie jest ale chciałbym żebyś pojechała ze mną. Możesz?
Monika mało nie padła trupem. Pewnie że chciała i mogła ale nie chciała żeby pomyślał że mu tak gładko poszło przekonanie jej. Wyjęła z torebki notesik, zaczęła przeglądać udając sprawdzanie terminów
- Poczekaj zaraz zobaczę…. A tu mam konferencję…. Tu ważne spotkanie…
Karol patrzył zdziwiony aż wreszcie z uśmiechem rzekł
- Konferencję? Goniec?
Monikę z bólem uświadomiła sobie że nie ma innej wymówki. Zresztą Karol i tak już od dawna podejrzewał że wodę leje
- Dobra. Mogę. To kiedy – spytała z uśmiechem
- A w dwa dni się spakujesz? – zapytał – Bo z tego co po Swietłanie widzę to nie jest takie oczywiste…
- Zdążę. Jeszcze dzisiaj zacznę…
Po przyjściu zaczęła się od razu pakować. Basia i Agata patrzyły na nią smutnie
- I co my bez ciebie zrobimy… Przecież nie masz urlopu ale nie martw się, załatwimy ci…
- No właśnie… - Monika podniosła się znad walizki – Muszę wam coś powiedzieć… Ja dzwoniłam do prezesa i załatwiłam sobie…. Powiedziałam że mam depresję i się leczę…
- Co?! Nie wierzę własnym uszom! Tak nas wystawiłaś? Baśka widziałaś? A my ją za przyjaciółkę mamy! Co my teraz mamy zrobić jak też chcemy? – Agata był wściekła
Monika się rozpłakała
- Ale nie wiedziałam co zrobić a musiałam Karolowi dać odpowiedź a was nie było… - łkała – Co miałam zrobić…
- Walnąć się w ten pusty czerep! A teraz musimy same coś kombinować. Przecież nie powiemy że cie pilnujemy żebyś się nie pocięła!
Basia nie była w stanie się odezwać. Już widziała czarny scenariusz gdy traci pracę, musi wracać do kraju a Olek ją zostawia… Popatrzyła na Monię
- Pamiętaj, jak Olek mnie rzuci przez urlop to jak tu stoję, zamorduję!
Monika z ciężkim sercem przeżyła kolejne dni. Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Karol był w drodze do hotelu.
- Dziewczyny przepraszam. Teraz wiem że to świństwo ale jakoś wtedy nie myślałam…
- Dobra, nie truj. Zabieraj tyłek i jazda bo Karolek odjedzie bez ciebie – Agacie już przeszło zupełnie – A o nas się nie martw. Oskar nam wolne załatwia…
Monice kamień spadł z serca. Zeszła na dół akurat w chwili kiedy Karol parkował samochód. Spojrzał w jej kierunku i zamarł. Monika była obładowana jak wielbłąd. Zrobiło mu się trochę głupio. A jak pomyślała że zabiera ją na dwa miesiące? Tymczasem Monika zastanawiała się czy nie za mało zabrała jak na dwa tygodnie. Tak czy inaczej Karol wziął walizkę i zapytał
- A z hotelu się wymeldowałaś czy nie?
Monikę zamurowało. Czemu o to pytał? Boi się że mu się zwali na głowę jak pijawka? Albo co gorsza Vitas się boi.
- Nie wymeldowałam się – odpowiedziała zgodnie z prawdą
- To może…. – zaczął Karol – Może się wymeldujesz? Może miałabyś ochotę…. No jak wrócimy…. Zatrzymać się u mnie jak długo będziesz chciała….
- Ty poważnie mówisz?
- Poważnie – Karol popatrzył Monice w oczy
- Wymelduję się…. – odpowiedziała i załatwiła formalności. Oczywiście nie mówiąc nic przyjaciółkom. Jechali tak już chyba godzinę. Monika zauważyła że wjechali na obrzeża miasta. Zaczęła się dzielnica willowa. Monika z zachwytem podziwiała piękne budynki i luksusowe rezydencje obłożone monitoringiem ze wszystkich stron.
- Ciekawe kto tu jeszcze mieszka? I jak wygląda dom Swietłany i Vitasa?
Skręcili w boczną uliczkę gęsto porośniętą pięknymi, rozłożystymi platanami. Zbliżali się do jej końca gdy nagle samochód zatrzymał się przed piękną, kutą bramą, która od razu się otworzyła. Karol spojrzał na nią, uśmiechnął się i powiedział
- Jesteśmy. Zobaczysz jak mieszka moja kochana siostrzyczka
Monika zauważyła że aby dojechać do domu trzeba przejechać kilkaset metrów przez duży ogród. Powoli zaczęła wyłaniać się sylwetka domu. Monika oniemiała. Zatrzymali się pod budynkiem co najmniej luksusowym. Front domu nie był zbyt duży. Wejście było otoczone czterema kolumnami na których wspierał się duży balkon na piętrze. Dookoła rosły piękne, gęste i wyjątkowo duże azalie. Zza nich wyłaniały się strzeliste świerki serbskie.
Karol wypakował walizki gdy z domu wybiegła Swietłana
- Wreszcie jesteście! No myślałam że się nie doczekamy!
Zza jej placów wyłonił się Vitas
- No Karol, już od rana słyszałem trajkotanie twojej siostry! Głowa mi pęka! – podszedł i objął Swietłanę – Wasze pokoje są gotowe.
Swietłana wzięła Monikę za rękę
- Choć pokaże ci dom! – i poszły. Vitas i Karol odprowadzili je wzrokiem
- No stary, chyba że wolisz jeden pokój – powiedział Vitas i z uśmiechem spojrzał na zaczerwienionego Karola, który odpowiedział
- Może z czasem będzie jeden…
Tymczasem Monika zwiedzała dom. Po przekroczeniu progu znalazła się w dużym holu. Z prawej strony mieściła się kuchnia z przepięknym, zdobionym rzymską mozaiką blatem. Obok stał stół. A z kuchni, poprzez drzwi balkonowe roztaczał się przepiękny widok na ogród z tyłu domu. Było wręcz bajkowo. Monika chodziła i oglądała dom nie kryjąc podziwu
- Jezu, jaki piękny… Jeszcze takiego nie widziałam.
- Cieszę się, że ci się podoba. Chodź pokażę ci pokój – powiedziała Swietłana i zaciągnęła Monikę do ślicznych, krętych schodów prowadzących na piętro. Weszły na górę i Swietłana otwarła drzwi pierwszego pokoju
- To twój pokój – uśmiechnęła się – Pani będzie łaskawa się rozgościć! Karol zaraz przyniesie walizkę a ty się rozejrzyj – i zostawiła zdezorientowaną Monikę samą.
- Muszę usiąść i poukładać sobie wszystko bo zgłupieję – pomyślała Monika i usiadła na łóżku – Po cholerę mi takie duże łóżko i taki wielki pokój. Ganiać się po nim będę czy jeździć rowerem. Obejrzała szczegółowo mieszczącą się obok łazienkę z wielką wanną pośrodku
- O, jacuzzi jest! Popluskam się!
Karol wtaszczył walizkę
- Rozpakujesz się sama?
- Tak, nie ma sprawy
- To rozpakowuj. Potem zapraszam w imieniu gospodarzy na grilla. Jak wyjdziesz z kuchni do ogrodu to tam przy basenie będziemy siedzieć
- To tu basen jest jeszcze?
- Tak, popływasz sobie – roześmiał się Karol
I wyszedł. Monika usiadła na łóżku.
- Ale jestem padnięta. Najchętniej bym poszła spać. No jak w bajce….
Podczas gdy Monika zajmowała się rozpakowywaniem bagaży przy basenie toczyła się inna dyskusja
- Karol ale Monika jest tu tymczasowo. No w Rosji… - zaczęła Swietłana – Ty się musisz namyślić. Nie możesz dziewczynie robić nadziei a potem powiedzieć że niestety, to była pomyłka… Albo ja kochasz albo nie… Nie masz w tej sytuacji innego wyjścia…
- Słuchaj fachowca Karol, słuchaj – odezwał się Vitas – Żarty żartami ale Swietłana ma rację. Albo tak, albo tak. Masz czas dwóch tygodni. Wykorzystaj to. Namyśl się. Ona cię kocha z tego co wiem. Ty na razie deklarujesz że też. Co zresztą po tobie widać – roześmiał się – Ale oświadczyny to obietnica małżeństwa. Ja znałem twoją siostrę długo zanim się jej oświadczyłem. Ty masz krótszy termin. Jak ona wyjedzie to kontakt może się urwać. Na dłuższą metę taki związek jest bardzo trudny….
Karol czuł się jak na tureckim kazaniu
- Wiem. Macie rację. Ale ja jestem pewny. Kocham ją. I chcę jej się oświadczyć
- To świetnie że nasz dom będzie miejscem takiego romantycznego wydarzenia – ucieszyła się Swietłana – Ale na razie idę przygotować wszystko na tego wieczornego grila – i wyszła
Karol i Vitas zostali sami. Vitas, jako doświadczony małżonek poczuł się w obowiązku udzielenia szwagrowi kilku cennych rad.
- No to słuchaj, musisz sobie na oświadczyny przygotować parę rzeczy
Karol spojrzał na niego
- Przecież pierścionek wystarczy
- No i widzisz kolego, otóż nie. Dodatkowo musisz mieć kilka paczek chusteczek bo one ryczeć w takich chwilach lubią. Poza tym musisz chlapnąć sobie wcześniej jakiś lek uspokajający bo reakcje są różne a poza tym i ty nie jesteś pewien co powie więc się denerwujesz, zgadza się?
- No niby tak…
- No. A potem będziesz przez jakąś godzinę słuchał jak zaryczana gada jak się cieszy, jaka jest szczęśliwa. Więc i tobie ta euforia się udziela jako że i ty jesteś bardzo szczęśliwy że się zgodziła. Ogólnie mówiąc macie oboje huśtawkę nastrojów więc lepiej żebyś to ty był bardziej przytomny
- Jak cię słucham to wydaje mi się jakbym był na naukach przedmałżeńskich – Karol popatrzył na Vitasa i roześmiał się
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Gru 27, 2009 22:38 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Tymczasem Monika zeszła do kuchni gdzie Swietłana krzątała się przygotowując potrawy na wieczór. Monia rozejrzała się jeszcze raz po kuchni
- Piękna jest – powiedziała
- Niestety, nie odzwierciedla moich umiejętności kulinarnych – roześmiała się Swietłana
- Eee… ja tam tez się nie nadaję do stania przy garach – wypaliła Monika i zaraz uświadomiła sobie że to może podziałać na jej niekorzyść bo logiczne jest że chciałaby b y jej brat miał dobrą kucharkę za żonę. Ale Swietłana odpowiedziała:
- Nie szkodzi, Karol dobrze gotuje więc nie pomrzecie z głodu. Acha, chciałam ci coś jeszcze powiedzieć – uśmiechnęła się tajemniczo – Pokój Karola jest naprzeciw twojego. Drzwi w drzwi. Mam nadzieję że się cieszysz?
Monice zrobiło się głupio. Swatają ich na siłę? Po co skoro i tak go kocha i on chyba też?
- Cieszę się, wspaniały pomysł! – uznała że taka odpowiedź będzie najlepsza
- Gotowe! Jedzenie jest! A czy ty wzięłaś ze sobą kostium kąpielowy?
- Wzięłam ale jest taki niespecjalny…. Staromodny… - tłumaczyła Monika
- Nie szkodzi. Karolowi spodobasz się w każdym a mojemu małżonkowi tylko ja mam się podobać – Swietłana się roześmiała a mijając Monikę dodała – Chociaż pewnie nie zawsze tak jest.
Monika poszła na górę, wyjęła kostium, popatrzyła
- Bikini byłby lepszy. A tu jednoczęściowe dziadostwo – myślała oglądając czarny kostium z białym paseczkiem w talii – Trudno, jest i nic nie wykombinuję – i ubrała się, wzięła paero i skrzętnie się okryła. Wszyscy już na nią czekali. Swietłana prezentowała się pięknie w krwistoczerwonym kostiumie który idealnie pasował do jej długich blond włosów. Chłopaki w spodenkach.
- Siadaj dziewczyno, co się tak zastanawiasz? – odezwał się Vitas i wskazał jej leżak – Pichcenie na grillu należy na szczęście do nas, a wy się możecie wędzić na słoneczku. Monika rozłożyła się wygodnie na leżaku, słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Poczuła nagłą senność. Zasnęła.
Obudziła się w pokoju. Dookoła panowała ciemność, nie licząc lamp w ogrodzie i przy basenie. Miała na sobie kostium ale przykryta była cieplutkim kocem. W domu panowała cisza. Dopiero gdy zbliżyła się do drzwi usłyszała jakieś dźwięki, rozmowy. Wyjrzała cicho zza drzwi i podeszła do schodów. Wystawiła tylko nos i zobaczyła siedzących przy stole w kuchni Vitasa i Karola.
- Swieta poszła spać? – zapytał Karol
- Śpi jak dziecko. Możemy pogadać szwagier. No to jak to ma wyglądać?
To co Monika następnie zobaczyła spowodowało u niej delikatnie mówiąc zdumienie a oczy mało jej z orbit nie wyszły. Karol wstał, padł przed Vitasem na kolana i powiedział:
- Od jakiegoś czasu wiem, że tylko z Toba mogę być szczęśliwy. Nie widzę świata poza tobą. Kocham cię. Czy zechcesz dzielić ze mną życie? – po czym wziął Vitasa za rękę i namiętnie ją ucałował.
Monika doznała szoku. Karol jest gejem! I do tego zdradza ją, Monikę z własnym szwagrem. A Vitas nie lepszy…. Co to za szopka? Vitas czule podniósł Karola, prawie płacząc odpowiedział
- Ja także cię kocham, jedyny mój…- po czym najnormalniej w świecie się rozpłakał. Ponieważ chłopaki stanęli z boku więc Monika miała ograniczony widok a nie mogła pozwolić by ominęło ją przedstawienie, więc wychyliła się zza ściany jak się tylko dało i nagle….. spadła z niesamowitym hukiem ze schodów!
Karol i Vitas z przerażeniem dobiegli do niej
- Moniczko nic ci nie jest – dopytywał się przerażony Karol – Jak to się stało?
Monika, która jeszcze nie doszła do siebie, wyrwała rękę z uścisku Karola
- Nic mi nie jest…. Chyba pójdę spać….
- Co tu się stało? – spytała zbiegając ze schodów Swietłana – Boże, Monika miała wypadek? Spadłaś ze schodów biedactwo… - czule pogładziła obolałą Monikę po twarzy, po czym odwróciła się do Vitasa i Karola i ze złością powiedziała
- Dawno mówiłam że te schody trzeba przebudować
- Tak kochanie…. – wydukał przejęty Vitas
- Jak to było? Czemu wy nie w łóżkach? Co wyście tu jeszcze robili? – zapytała Swietłana i popatrzyła na winowajców. Także Monia z zaciekawieniem na nich spojrzała
Chłopaki z kolei spojrzeli po sobie
- No my….. – zaczął Karol – Omawialiśmy ważną sprawę…. No mówże coś….
- A co ja mam powiedzieć? – wybełkotał wystraszony Vitas – No ważną sprawę, to prawda…. Swieta, podyskutujmy o tym jutro, proszę cię…. – dodał błagalnym głosem
- Niech będzie. Karol bierz Monikę na ręce i zanieś do pokoju!
Karol wziął delikatnie Monikę na ręce i zaniósł do pokoju. Nie była w stanie spojrzeć mu w oczy. Położył ją na łóżku, przykrył, położył się obok, spojrzał jej w oczy
- To co widziałaś…. To nie tak….. To zupełnie inaczej niż może się wydawać… Inaczej niż sądzisz… - tłumaczył się
Monika była piekielnie śpiąca. Popatrzyła na niego, pogładziła dłonią po policzku
- A skąd ty możesz wiedzieć co ja sądzę? – po czym przytuliła się do niego i zasnęła. Karol nie odważył się „wyrwać” z jej objęcia w związku z czym pierwszą noc w domu Vitasa i Swietłany Monika spędziła wspólnie z Karolem.
Rano Vitas był wcześnie na nogach. Był ciekawy jak minęła noc Karolowi, wszedł do jego pokoju i zdębiał. Karola nigdzie nie było, łóżko nietknięte. Szybko wrócił do zony
- Swieta! Nie uwierzysz! Karol zniknął. Nie spał w pokoju bo łóżko nietknięte a on do rannych ptaszków nie należy…. Ale do pokoju Moniki nie zaglądałem więc może ty…
- A daj mi spokój! Dorośli są! – ale Swietłana tez była ciekawa. Postanowili sprawdzić. Swieta cicho uchyliła drzwi pokoju Moniki. Ich oczom ukazała się Monia przytulona do śpiącego snem sprawiedliwego, Karola. Swieta cicho zamknęła drzwi.
- No, no, no! Wszystko na dobrej drodze. I ni mi się waż zaglądać tam! A teraz na dół i my sobie musimy porozmawiać o wczorajszych wieczornych wydarzeniach
- Swieta, daj spokój…. – negocjował Vitas
- Na dół! Jazda! – rozkazała małżonka
Gdy zeszli Swieta nastawiła wodę na kawę i powiedziała
- A teraz mów co się wydarzyło!
Vitas skrzywił się
- Karol poprosił mnie żebyśmy przećwiczyli sposób oświadczyn…. No jego oświadczyn….
- No niech zgadnę, byłeś Moniką?
- No tak wyszło… Przecież to on się ma oświadczać. No i jak właśnie padł przede mną na kolana i czule prosił o rękę to wtedy chyba Monika to zobaczyła…. Chciała więcej zobaczyć i spadła. Z drugiej strony podsłuchiwała!
Swietłana spojrzała na niego
- No to chyba normalne. Wyszliście na gejów
- O Boże, faktycznie… - Vitas pobladł – Ale wytłumaczysz nas?
- A dlaczego ja? Sami się tłumaczcie! No szczególnie Karol!
Monika obudziła się. Karol spał. Pogładziła jego włosy i pomyślała jak bardzo jest w nim zakochana, ale to wczorajsze przedstawienie…. Musi to jakoś wytłumaczyć. Wstała, cicho poszła do łazienki wziąć prysznic. gdy wyszła obudził się Karol. Zajrzał przez uchylone drzwi i popatrzyła na niewyraźny zarys ciała Moniki
- Ależ ona jest piękna…- pomyślał i wyszedł z pokoju. Na dole Swieta powitała go głośnym śmiechem. - Braciszku ty się w końcu zastanów komu ty się oświadczasz bo Vitalij jest już żonaty!
- Swieta, proszę cię bądź cicho! Jeszcze Monika usłyszy… - błagał
- Dobrze, niech ci będzie – Swieta ledwo powstrzymywała śmiech.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Pon Gru 28, 2009 22:00 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Vitas też na uszczęśliwionego nie wyglądał
- Nic się jej nie stało? Bardzo pokiereszowana?
- Eeee…. Nie. Ale muszę chyba wszystko przyspieszyć bo ucieknie – zastanawiał się Karol
- No. Chętnie będziemy świadkami…. Jesteś pewny że nie dostaniesz kosza?
- Nie dostanie, nie dostanie – uśmiechnęła się Swieta
- Witam wszystkich! – powiedziała Monika która właśnie wyszła z łazienki i zeszła na dół – O czym rozmawiacie? No jeśli można wiedzieć?
- A o kim mój brat może gadać jak nie o tobie? Ostatnio to jedyny temat w jego wykonaniu! – podsumowała Swietłana
- Daj spokój… Nie zawracaj Monice głowy… - Karol plątał się jak morderca na przesłuchaniu
- No bo widzisz Monika, taka głupia sytuacja wczoraj zaistniała…. – Vitas nerwowo podrapał się po rozczochranej czuprynie – No i wiesz trzeba to wyjaśnić…
- No…. – zachęciła Monika – To słucham…
Swietłana popatrzyła na pocących się chłopaków
- Monika, oni są bardzo inteligentni i oczytani. Z pewnością wyjaśnią nawet powstanie świata…. Ja także chętnie posłucham… - i usiadła wygodnie na krześle, przysunęła drugie
- Siadaj Monika. Popatrzymy na naszych mężczyzn
Vitas spojrzał błagalnym wzrokiem na Karola. Ten ostatni wlepił wzrok w podłogę i zaczynał się denerwować. Zebrał się jednak w sobie, popatrzyła na Monikę, potem Swietłanę i rzekł
- Dobra. Niech będzie. Miało być inaczej ale trudno. Monika, czekaj tu i nie ruszaj się! – rozkazał i pobiegł na górę
- Po co on tam poleciał? – Monika nie bardzo wiedziała co się dzieje
- A ja chyba wiem! – ucieszył się Vitas – Facet faceta bez słów rozumie! A ja wiem, a ja wiem! – cieszył się
Karol wbiegł do swojego pokoju, wygrzebał coś z torby i zbiegł z powrotem. Padł na kolana przed Moniką i powiedział
- Dobra, nie tak to miało wyglądać ale niech będzie według wczorajszego scenariusza. Monika, zakochałem się w tobie. Nie chcę żebyś wracała do Polski. Chcę żebyś tu została ze mną, w Rosji. Może jestem egoistą ale postanowiłem zrobić to dzisiaj to będziesz miała czas na zastanowienie. A tu mam mały drobiazg dla ciebie – to mówiąc wyjął piękny złoty pierścionek z szafirowym oczkiem, popatrzył Monice w oczy i dodał – Monika, nie mów nic. Przemyśl to co ci powiedziałem. Bardzo chciałbym żebyś powiedziała już teraz „tak” ale chcę też żebyś swojej decyzji była pewna – to mówiąc wsunął Monice na palec pierścionek
Monika stała osłupiała. Patrzyła na Karola tępym wzrokiem
- Ja chyba śnię! - pomyślała – No szok totalny!
- O Jezu ale to słodkie… - Swietłana była zachwycona – Nie wiedziałam że mój brat to taki romantyk
- No stary, jestem pod wrażeniem. To było zdecydowanie lepsze niż próba! – dodał Vitas
Monice zrobiło się głupio. Wszyscy patrzyli na to co zrobi. Nie bardzo wiedziała co powinna powiedzieć. Nie mogła ogarnąć tego wszystkiego. Swietłana i Vitas czekali na jej reakcję, Karol klęczał…
- No przemyślę to dogłębnie. Przysięgam. Karolku…. – Monika zastanawiała się czy wypada jej rzucić się Karolowi na szyję. Doszła jednak do wniosku że na razie się z tym wstrzyma.
Dzień za dniem mijały Monice błogiej euforii a Karolowi na niewyobrażalnych męczarniach. Kiedyś w przypływie szczerości zwierzył się Vitasowi
- Do ciężkiej cholery! Długo ona się będzie zastanawiała? Ja już nie wytrzymuję… I jeszcze mi się tu cały czas pęta w pobliżu a mi ciśnienie rośnie…
- Wiesz co? A może ja z nią porozmawiam? – zaproponował Vitas
- Ty? A co ty jej możesz powiedzieć? Przecież nie poprosisz jej żeby się zgodziła?
- No prosić nie będę ale rozmowa może coś da….
- No dobra…. Spróbuj… Tylko ja nic o tym nie wiem…
I tak Karol postanowił poddać swoją miłość negocjacjom Vitasa.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Wto Gru 29, 2009 22:22 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Któregoś popołudnia Karol pojechał do miasta na zakupy, Swietłana coś robiła w domu. Przy basenie na leżaku Monika wpatrywała się w lazurową wodę odbijającą się od błękitnych kafelek w basenie. Z zamyślenia wyrwał ją głos Vitasa
- O czym myślisz? A może powinienem zapytać o kim?
Monice zrobiło się trochę głupio
- Nie, tak o wszystkim myślę. Co moje koleżanki robią, jak to w pracy będzie jak wrócę…
Vitas spoważniał
- A chcesz wrócić?
- Nie wiem… Po prostu nie wiem… - Monika popatrzyła na niego – Chcesz mi dać jakąś radę? To wal śmiało bo ja nie wiem co robić…
- Przecież kochasz Karola…
Monika i Vitas uświadomili sobie że pierwszy raz tak otwarcie o tym mówią
- No kocham… Ale to wiązałoby się z zupełnym przemeblowaniem mojego życia… Musiałabym zmienić nawet kraj….
- Karol byłby szczęśliwy… Sam wiem jak to jest na odległość. Swietłana w większości moich wyjazdów jest sama. Co najwyżej jakaś rodzina, znajomi ją odwiedzą…. Ale po sobie też wiem jak to jest tęsknić za kochaną osobą… Czasem masz tego już tak zupełnie dość…. Myślisz wieczorem leżąc w łóżku co ta druga osoba robi, czy także tęskni i myśli… Momentami się wkurzasz że tak jakoś jest że jesteście daleko… Tak to mniej więcej wygląda… Przynajmniej u nas… Bywa że chce mi się płakać jak obracam się w łóżku i widzę pustą poduszkę obok i myślę jak bardzo chciałbym aby leżała na niej Swietłana… Nie masz pojęcia jak człowiekowi ciężko wtedy jest…. Na co dzień nawet nie ma się komu w rękaw wypłakać jak jest człowiekowi ciężko. A zapewniam cię że często jest mi bardzo ciężko i potrzebuje aby ktoś mi dodał otuchy, wiary i wiem że tą osobą jest moja żona… A jej nie ma. Dzwonię i pogadamy. Często godzinami… Najgorsze jak jest mi ciężko i cały dzień myślę tylko kiedy wieczorem znajdę się w hotelu i porozmawiam przez telefon ze Swietłaną. Wpadam do pokoju jak burza, łapię za telefon…. Szczęśliwy wybieram numer i słyszę że brak zasięgu….. Nie życzę komukolwiek takiego przeżycia…. Cały dzień żyjesz momentem rozmowy z ukochaną a na koniec dowiadujesz się że tej rozmowy nie będzie dzisiaj… Nawet facet potrafi w takiej chwili sobie popłakać… - Vitas mówił patrząc w dal, gdzieś przed siebie.
Miał rację. Nie wiedziała. Obiekty jej westchnień zazwyczaj były w zasięgu ręki.
- Karol bardzo się martwi że możesz się nie zgodzić. Nie dlatego że nie kochasz, on wie że go kochasz ale boi się właśnie o tą odległość…. O to że cię ona wystraszy…
Monika popatrzyła na Vitasa i uśmiechnęła się
- No po takim wykładzie to chyba nie mam innego wyjścia. Na razie tobie powiem. Zgodzę się ale potrzebuję trochę czasu żeby sobie wszystko poukładać, zaplanować zanim mu powiem. Trudno, musi się jeszcze trochę podenerwować.
- A Swietłanie mogę powiedzieć?
- Nie! Jej sama powiem – roześmiała się Monika
- Co powiesz? – zapytała Swieta wychodząc z domu
Vitas popatrzył na nią
- No ty to jesteś lepsza niż wywiad amerykański
- Chciałam ci sama powiedzieć – zaczęła Monika – Zgodzę się przyjąć oświadczyny Karola
- Ale to poważnie zabrzmiało – dodał Vitas
- No cudownie! – Swietłana klasnęła w dłonie – To kiedy mu powiesz?
- No już parę dni temu w sumie ta wasza szopka miała miejsce – zaczęła Monia – Myślicie że dzisiaj będzie dobrze?
- Pewnie! – powiedziała Swietłana – Mamy coś z Witalijem przygotować?
- Nie, no co wy…
- No żeby tak romantycznie było…. – Swietłana intensywnie myślała – Wiem! Przygotuję uroczystą kolację!
- A nie będzie to nasza ostatnia wieczerza? – zapytał z obawą Vitas
- O żesz ty cholero jedna! Jazda mi stąd! Ja muszę z bratową porozmawiać! – i rzuciła poduszką w uciekającego, śmiejącego się Vitasa
Jak postanowiła tak uczyniła. Wieczorem wszyscy zasiedli do uroczystej kolacji. Najbardziej zdumiony był Karol jako że jedyny nie był na bieżąco w temacie. Przy stole brakowało tylko Moniki.
- No Karolku bierz się za jedzenie – zachęcała Swietłana
- A Monika gdzie? Pójdę ją zawołać – Karol już wstał z krzesła ale powstrzymała go ręka Vitasa
- Siadaj chłopie. Trafi do stołu, nie martw się. Wie że jest kolacja
Siedzieli tak w milczeniu i jedli. Jeżeli memłanie w talerzach można określić jedzeniem. Swietłana nagle zapytała
- Najadłeś się Karol?
- No… W każdym razie nie jestem głodny….
- To idź się kolego przejść po ogrodzie – doradził Vitas – A najlepiej tam gdzie stoi ta stara ławka. Tam koło tych wierzb na końcu ogrodu. Wiesz gdzie?
- No wiem ale dlaczego mam iść?
- Bo masz! Jak wrócisz to opowiesz czy spotkałeś jakieś leśne ludki…. – dodała Swietłana
Karol podejrzewał jakiś spisek bo było to aż nazbyt oczywiste. Ale bez protestu wyszedł do ogrodu i skierował się w stronę starej ławeczki usytuowanej pomiędzy dwoma starymi wierzbami płaczącymi. Miejsce było śliczne. Z domu nie było widać co się na ławeczce dzieje, nad czym szczególnie Swietłana ubolewała
- Monika poszła? – zapytała Vitasa odprowadzając wzrokiem Karola
- Poszła, poszła…. – dodał rozmarzony Vitas – Chyba napiszę o tym jakąś piosenkę….
Tymczasem Karol doszedł do ławki ale nikogo nie zauważył. Usiadł i czekał chociaż nie bardzo wiedział co będzie. Nagle poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się szybko. Jego oczom ukazał się niesamowity widok.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Sro Gru 30, 2009 20:37 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Za jego plecami stała Monika ubrana w zwiewną sukienkę koloru zielonego groszku z turkusowymi kwiatami. Sięgała kostek a lekki wiatr sprawiał, że powiewała jak skrzydła motyla. Na ramiona opadały orzechowe loki jej długich włosów. Karol nie mógł wydusić słowa. Patrzył jak urzeczony. Jakby widział ją po raz pierwszy.
- Karolu, chciałabym ci coś powiedzieć - Monika usiadła obok Karola, wzięła jego rękę w swoje dłonie i spojrzała głęboko w oczy. Wydawało jej się przez moment iż trzymając rękę czuje także bicie jego serca – Karol, wyjdę za ciebie…. Pojawiłeś się w mym życiu tak nagle. A teraz nie wyobrażam sobie żeby ciebie nie było… Nie mogę pojąć jak mogłam tak długo żyć i nie wiedzieć o twoim istnieniu…. Wiem teraz że istnieją dwa szczęścia na ziemi. Jedno, małe – być szczęśliwym i drugie, duże – uszczęśliwiać innych. I ja chcę uszczęśliwić ciebie. Chcę każdego dnia móc spoglądać w twoje oczy i myśleć jak bardzo cię kocham i jak jestem szczęśliwa, że cię mam…
Karol siedział i nie był w stanie wykrztusić słowa. Tak wiele chciał powiedzieć a teraz nie wiedział od czego zacząć. Monika zamilkła i spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechnęła się i zapytała
- Czyli mogę uznać się za twoją oficjalną narzeczoną ?
- No nie wyobrażam sobie innej – ucieszył się Karol
Siedzieli tak przytuleni jeszcze jakiś czas roztaczając wizję sielankowego szczęścia jakie ich czeka.
- Ale przeprowadzisz się tutaj? – zapytał niepewnie
- No chyba nie mam innego wyjścia – uśmiechnęła się – Basia i Agata się zapłaczą…
- A właśnie, zapomniałem ci o czymś powiedzieć – przypomniał sobie Karol – Rozmawiałem z Olkiem. Chodzi jakis taki zakręcony ostatnio. Zawróciła mu w głowie ta twoja Basia, oj zawróciła… Coś maja te polskie kobiety w sobie że łamią twarde rosyjskie serca….
- Ja nie chcę łamać innych. Wystarczy mi twoje…
Natomiast w domu Swietłana i Vitas nie mogli się doczekać ich powrotu
- No o czym oni tak długo dyskutują? Ile czasu trzeba żeby się zgodzić na ślub? – zastanawiała się Swietłana – Witalij, no zrób coś….
- Nic nie będę robił. Te chwile należą tylko do nich – uśmiechnął się romantycznie – Pamiętasz jak ja ci się oświadczyłem? Płakałaś chyba z pół godziny…
Swietłana się zamyśliła
- Tak. To jeden z tych dni które dokładnie pamięta się do końca życia….
Gdy tak dumali Karol z Moniką weszli przytuleni do domu i usiedli przy stole. Promienieli szczęściem.
- Jezu, aż miło na was patrzeć. Człowiek uświadamia sobie wtedy że tacy szczęśliwi ludzie żyją obok – Swietłana cieszyła się szczęściem brata. Witalij spojrzał na zegarek
- Nie chciałbym psuć tak romantycznego wieczoru ale kochani minęła północ
- To chyba trzeba iść spać – Karol popatrzył na Monikę i uśmiechnął się
- Dobra Swieta, idziemy a oni niech sobie jeszcze posiedzą – Vitas złapał Swietłanę za rękę i pociągnął za sobą. Mijając Karola dodał:
- Tylko nie rób z siebie niedojdy. Dzisiaj mam nadzieję będzie jeden pokój?
Karol nic nie odpowiedział ale spojrzał znacząco na Vitasa co nie pozostawiało wątpliwości co do tego, że któryś pokój pozostanie pusty.
Po chwili i Karol z Moniką poszli na górę. Karol popatrzył na Monikę niepewnie i zapytał:
- Będziesz w swoim pokoju spała?
- Nie. Będę spała w tym samym pokoju co ty. Ale od razu dodam ze mój jest ładniejszy..
- Dobrze – roześmiał się Karol – To za parę minut cię odwiedzę…
Monika weszła do pokoju i szybko zaczęła przeglądać zawartość szafy
- Gdzieś tu była, gdzie ona do cholery jest…. Jest! – ucieszyła się wyjmując długą satynową koszulę koloru czerwonego bogato zdobioną czarną koronką – Będzie odpowiednia! – wzięła koszulę i pobiegła do łazienki. Biorąc prysznic czuła jak serce podchodzi jej do gardła. Pierwsza noc z Karolem. I do tego w domu sławnego Vitasa. Jak ma się zachować? Popatrzyła na koszulę – A jak Karol lubi jakieś bawełniane, babcine pantalony? A ona tylko bieliznę w tym stylu wzięła…. Trudno i darmo. Niech wie co bierze. W końcu ona do wzorów cnót nie należy. Wyszła, ubrała się w koszulę, poprawiła włosy. Popatrzyła w lustro i uświadomiła sobie że boi się z tej łazienki wyjść.
- Jak by wszedł to byłoby łatwiej… Karol, jesteś? – krzyknęła przez drzwi żeby się upewnić
- Jestem kochanie i czekam na ciebie…
- O matko! – pomyślała – Przecież nie powiem że mnie głowa boli - Trudno…. – stwierdziła i uchyliła powoli drzwi łazienki.
Karol, który w szlafroku wygodnie wylegiwał się na łóżku aż podniósł się z wrażenia ale nic nie powiedział.
- A teraz trzeba wprowadzić w praktykę wszystkie teoretyczne wiadomości dotyczące uwodzenia mężczyzn – pomyślała Monika i powoli podeszła do Karola. Usiadła obok na łóżku i czule ale krótko go pocałowała. Podniósł się chcąc więcej ale go powstrzymała. Uśmiechnęła się i powiedziała:
- Kotku, widzisz, ja w niektórych dziedzinach potrafię być baaardzo niegrzeczna…
- Bądź…. – dodał rozmarzonym wzrokiem Karol
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Sty 03, 2010 18:01 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Tymczasem Basia i Agata szykowały się do powrotu do kraju. Basia pakując się spoglądała co chwila na zegarek.
- Przyjdzie, przyjdzie – powiedziała Agata
- A jak zapomniał? – Basia mało nie płakała
- No jakże by mógł zapomnieć o takim płaczku jak ty? – dodała trochę ironicznie Agata próbująca domknąć opasłą walizkę.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Basia skoczyła susem aby otworzyć. W drzwiach stał Olek ze smętną miną
- Mogę wejść? – zapytał
- Oczywiście – Basia wlepiła wzrok w Olka
- Właź bo cie siłą wciągnie – krzyknęła Agata
Olek usiadł na fotelu. Patrzył na tobołki zgromadzone przez dziewczyny.
- Basiu ale powiedz że wrócisz… - prosił – Że na pewno się jeszcze spotkamy…
Basia rozryczała się na dobre.
- Buu…. Ja już tęsknię… - łkała tak bardzo, że Agata oderwała się od walizki – Tak mi się nie chcę jechać….. – płakała trzymając chusteczkę przy nosie żeby nie zauważył jaki zrobił się czerwony
Olek zerwał się i klęknął przy niej
- To nie jedź! Przecież możesz pracować tutaj!
Basia popatrzyła Olkowi w oczy
- Naprawdę? – zapytała z niedowierzaniem – Ale ja się nie mam gdzie podziać i w ogóle nie zwolniłam się z pracy, bo na razie to ja jestem na urlopie załatwionym przez Oskara….
- A kto to jest Oskar?! – Olek był zaskoczony – Ty masz chłopaka! – stwierdził
- Jakiego chłopaka! – wydarła się Agata – Oskar to mój chłopak! Nie jej! Chcesz to ją bierz z całym dobytkiem inwentarza ale od Oskara wara mi tu!
Olek wyglądał jakby mu kamień z serca spadł. Basia usiadła na łóżku i intensywnie rozmyślała.
- A może faktycznie nie pojadę…
- Tobie chyba na mózg padło – Agata nie wierzyła w to co słyszy, Olek czekał na rozwój wypadków.
- No przecież jeszcze miesiąc urlopu bezpłatnego mam….. potem mogłabym odejść za porozumieniem stron…. – kalkulowała Basia
- Byłoby cudownie… – zaczął Olek
Basia odetchnęła i spojrzała na Agatę
- Przepraszam, ale zostaję – i bez skrupułów wywaliła wszystko z walizki. Olek zerwał się na równe nogi i złapał Basię na ręce.
- Więc jestem bardzo szczęśliwy! – powiedział
Agata usiadła na walizce.
- No pięknie. Teraz wracam sama. Przyjechałam z dwoma wariatkami. Jedna się zmyła i ma cudowny urlop w willi jeszcze bardziej cudownego Vitasa. Nie wspomnę że ja bym za taki urlop dała się w plasterki pokroić. Druga natomiast wyrwała chłopaka i zamierza zmienić kraj zamieszkania, że o obywatelstwie nie wspomnę… A ja co? A ja sama jak palec wracam do domu! Żeby was drzwi… I sama będę jak palec… Jak mróweczka na pustyni… Jak róża wśród chwastów…
Basia wyrwała się z objęć przeszczęśliwego Olka
- Ale jak wrócisz to już sama nie będziesz….
- No co ty nie powiesz. A z kim niby… - zapytała przekornie Agata
- Przecież wiadomo że Oskar to chyba już dwa dni na lotnisku koczuje….
- No… - Agata była podbudowana – Dobra gołąbeczki. Na mnie już czas – i zadzwoniła po taksówkę. Popatrzyła na Basię – I jeden bilet się zmarnuje…
Oskar z niecierpliwością kręcił się po terminalu w tą i z powrotem. Zerkał na zegarek prawie co minutę. W jednej ręce trzymał bukiet białoróżowych storczyków, w drugiej kamerę. Właśnie poinformowano że samolot z Moskwy wylądował. Oskar zaczął się nerwowo rozglądać. Dostrzegł nagle młodego chłopaka
- Młody, chodź no tu – powiedział – Masz czas? Bo jest sprawa…
Chłopak popatrzył dziwnie na Oskara
- No trochę czasu mam….
- No to słuchaj co masz zrobić…..
Agata pewnym krokiem przemierzała terminal z obawą że jednak Oskar zapomniał lub, co gorsza, nie miał ochoty po nią wyjść. Czuła jak serce jej wali i zaczyna się kręcić w głowie. Czuła że tęskni za tym Oskarem. Dlaczego wcześniej nie zwracała na niego uwagi? W sumie jakby się tak zastanowić to go bardziej niż lubi…. Nagle dostrzegła Oskara.
- Nawet kwiaty przyniósł – ucieszyła się – Ale skąd wiedział że uwielbiam storczyki? Przecież tylko kobiety mają intuicję…
Prawie dobiegła do przejętego i spoconego z wrażenia Oskara, rzuciła mu się na szyję
- Cześć Oskarku! – przywitała go ale Oskar zamiast jej odpowiedzieć padł na kolana
- Jezu, dostał zawału! – przeleciało jej przez myśl – Zostanę wdową zanim żoną…
- Oskar wstawaj!
Ale Oskar twardo klęczał. Popatrzył w kierunku chłopaka trzymającego kamerę. Agata też zdezorientowana spojrzała w tym kierunku
- Włączaj! – rozkazał Oskar chłopakowi po czym wyjął coś z kieszeni i rzekł do Agaty
- Agatko, wyjdź za mnie…
Agata osłupiała. Wokół przystawali ludzie, uśmiechali się do niej. Patrzyli i czekali co odpowie. Sytuacja była bardzo romantyczna. Agata nie była w stanie wydusić słowa, dookoła zaczynało być tłoczno. Wreszcie zjawiła się ochrona lotniska.
- Co tu się dzieje? Proszę państwa proszę się rozejść, a pana proszę o powstanie – funkcjonariusz zwrócił się do klęczącego nadal Oskara
- Nie! Niech się pan nie waży go dotykać! – krzyknęła Agata i także padła na kolana – Oskar jestem twoja…. Do grobowej deski….
- Agatko! – Oskar rzucił jej się w objęcia
- Oskarku mój! – usłyszał.
Basia siedziała na pięknej, skórzanej kanapie w łososiowym kolorze. Rozglądała się dookoła.
- Podoba ci się? – zapytał Olek
- Przepięknie. Sam projektowałeś i dobierałeś umeblowanie? Takie gustowne… Jakby kobiecą ręką tworzone… - Basia oglądała mieszkanie Olka z zapartym tchem
- Masz rację. Tworzone głównie przez kobietę – roześmiał się gdy Basia z obawą na niego spojrzała
- Miał dziewczynę – pomyślała – A może jeszcze ma?
- Dlatego przez kobietę, gdyż architekt, którego zatrudniłem był kobietą – roześmiał się Olek
Olek mieszkał w jednym z luksusowych loftów powstałych w budynkach starej fabryki czekolady „Krasnyj Oktiabr” . Budynki zostały zaprojektowane przez światowej sławy architektów takich jak Norman Foster i Jean Nouvel. Nieopodal mieścił się Kreml i cerkiew Chrystusa Zbawiciela. Basia nie mogła oderwać oczu od panującego wokół luksusu.
- Mam nadzieję że ci się podoba bo kosztował mnie wszystkie oszczędności – uśmiechnął się Olek – Na górze jest parę pokoi. Wybierz który chcesz.
Basia otrząsnęła się.
- Olek ale to nie takie proste. Teraz czuję się jak w bajce. Ale bajki nie zawsze kończą się dobrze. Teraz jest ok., mam gdzie mieszkać, ty deklarujesz że mnie kochasz ale to nie zmienia faktu, że nie mam pracy, obywatelstwa i właściwie nie mam na chwilę obecną żadnych perspektyw w Moskwie
- Basiu co ty opowiadasz? – Olek był zaskoczony – Z twoimi kwalifikacjami bez problemu znajdziesz pracę. Na początku ci przecież pomogę. Mieszkać masz gdzie, a obywatelstwo…. – tu urwał, wbił wzrok w ziemię – Obywatelstwo zależy tylko od ciebie… czy je będziesz miała czy nie.
- Jak to? – zapytała
- Ano tak to…. Obywatelstwo nie jest problemem dla żony Rosjanina – powiedział Olek nadal nie podnosząc wzroku. Przez chwilę siedzieli tak w milczeniu. Po chwili Basia odezwała się
- Więc myślę że o obywatelstwo nie muszę się martwić. Jeśli jest tak jak mówisz to z pewnością je będę miała… - spojrzała na Olka, który tylko promiennie się uśmiechnął, wstał i pocałował Basię czule.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Sty 03, 2010 20:20 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Tymczasem u Vitasa i Swietłany Karol „wprowadził się” już na dobre do Moniki. Nie mogli bez siebie wytrzymać ani chwili. Gdy Karola nie było w pobliżu Monika od razu pytała
- Gdzie Karol?
I odwrotnie. Swietłana i Vitas patrzyli na zakochanych i przypominali sobie jak to z nimi było
- Swieta, ty pamiętasz jaka chodziłaś zakochana…. – zapytał któregoś dnia Vitas patrząc na przytulających się przy basenie zakochanych
- Pamiętam. I pamiętam też jak dzwoniłeś do mnie za każdym razem kiedy coś poszło nie tak, kiedy się potrzebowałeś wyżalić…. – spojrzała na męża
- A pamiętasz jaka byłaś szczęśliwa i jak z kamerą siedziałaś na widowni na jednym z pierwszych moich koncertów w Moskwie?
- Oj pamiętam – powiedziała rozmarzonym głosem Swietłana – I dopiero po sześciu latach od tego koncertu zostałam twoją żoną. Mogłeś się trochę jednak pospieszyć bo już traciłam cierpliwość…
- Wystawiłem cię na próbę – popatrzył żonie w oczy – Ale i tak zawsze cię kochałem – uśmiechnął się – Ale gdzie planujesz organizację ślubu Moniki i Karola? – zapytał
- No jak gdzie? No u nas! Zaprosi się znajomych…. No to będzie jakieś kilkadziesiąt osób…- Swietłana zaczęła wyliczać gości – No i musimy doliczyć znajomych Moniki…. Chyba też kilkadziesiąt… - spojrzała Vitasowi w oczy szukając potwierdzenia
- To będzie ponad setka jak cię znam! – Vitas był przerażony – I do tego pewnie kilkudziesięciu fotoreporterów, bo przecież żeni się szwagier Vitasa! Swietłana, opanuj się!
- Bratu nie będę żałowała! Skąpiradło!
- Ja Karolowi niczego nie żałuję! Oddam mu ostatniego rubla ale na litość boską ogranicz ilość gości! – negocjował
- Raz się brat żeni! – Swietłana była nieugięta – Przynajmniej mam nadzieję…. Ta bratowa mi najbardziej pasuje.
Nic nie świadomi przyszli nowożeńcy usłyszeli głośną dyskusję i postanowili sprawdzić co się dzieje.
- Chyba się kłócą. Jedno i drugie dobre więc może być ciekawie – uśmiechnął się Karol - Nie masz pojęcia jak Vitas potrafi się wściekać. A Swietłana wcale nie lepsza. Chodź zobaczymy co się dzieje…
Weszli do domu akurat w chwili kiedy Swietłana miała zamiar rozbić wazon o podłogę
- Siostrunia, opanuj się! To wczesny gotyk! – Karol zaczął się śmiać
Swietłana popatrzyła na brata, zacisnęła zęby i powiedziała
- Kiedy się żenisz?
Karol spoważniał natychmiast
- A czemu się pytasz? Stało się coś?
Monika była zaskoczona. Nie wiedziała co się dzieje i dlaczego wyszedł temat ślubu
- Tak. Stało się. Planuję twój ślub bo jesteś zajęty. Oczywiście ślub będzie u nas. A ty masz ważne zadanie – to mówiąc podała mu kartkę i długopis – Masz zrobić listę gości. Na jutro! Biegiem!!! – krzyknęła aż Karol i Vitas podskoczyli
- No dobrze, dobrze… - Karol starał się być potulny – Popracuję nad tym wieczorem…
- O nie kochany – Swietłana uśmiechnęła się przekornie – Popracujesz nad tym teraz. Wieczorem będziesz pracował nad swoją przyszłą żoną – to mówiąc popatrzyła znacząco na czerwoną jak burak Monikę – To jazda na górę, a my Moniczko do ogrodu poopalać się! - to mówiąc złapała Monikę za rękę i zaciągnęła na dwór. Vitas i Karol zostali sami
- Ty czasem nie żałujesz żeś się z nią ożenił? – zapytał Karol odprowadzając obie wzrokiem
- Żałować nie żałuję… - odpowiedział Vitas – Ale czasem się boję…. Normalnie żony się boję…. Straszne!
Karol popatrzył na niego, potem na kartkę i powiedział
- Jak ona sobie wyobraża tą listę gości? Kogo ja mam zaprosić? – spojrzał na Vitasa – Przecież jasne że wielu gości to bardziej twoi znajomi niż moi. To siadaj i pisz ze mną. Co się mam sam męczyć?! – Karol się ucieszył że będzie mieć pomoc
- No dobra. Pomogę – odparł zniechęcony Vitas. Chłopaki usiedli i zaczęli wypisywać gości
- No to kogo proponujesz? No ze swoich znajomych – zapytał Vitas
- No Olek. Olek przyjdzie pewnie z Basią – zaczął Karol
- Jaką Basią? – zaciekawił się
- Koleżanką Moniki. Stary nie masz pojęcia jaki numer. One we trzy przyjechały. I skończyło się na tym że Monia okręciła mnie sobie wokół palca, a Olek chodzi na smyczy u Basi…. Czyli już mamy dwie osoby. No to pewnie i ta trzecia przyjdzie. Agata – tu popatrzył na Vitasa – Ale ją już znasz..
- Znam? Nie przypominam sobie…
- A tą laskę co wyrżnęła na scenie pamiętasz? – Karol spojrzał z politowaniem na Vitasa
- Nie mów że to ona….
- Ano tak…. To Agata. Zresztą twoja fanka. Przecież na chusteczce dedykacje pisałeś
- Faktycznie coś mi świta… To ile mamy już?
-Trójkę. Ale Agata pewnie z kimś będzie to czworo. A ty kogo proponujesz? – zainteresował się Karol
- No u mnie Sergiej… Chyba aktualnie sam bo już za jego partnerkami nie nadążam ale ostatnio cicho coś, więc chyba sam…
- Tylko jeden?
- No Andrieja zaprosiłbym… Wierny ochroniarz więc niech przyjdzie….
- No dobra Witalij a teraz zaczną się schody. Kto z kolegów po fachu? Dima, Sergiej Lazarev?
- No… Tak by fajnie było… Dima z panną. Wiadomo. Ale Sergiej chyba sam… - Vitas popatrzył na Karola – Ile już masz?
- Dziewięcioro…
Podobna dyskusja toczyła się przy basenie
- Monika to ile osób chcesz zaprosić?
- No ja nie wiem… Nie chcę wam tu polskiego nalotu zrobić…
- Co się na zapas martwisz! Wyliczaj a ja będę pisała – Swietłana czekała z kartką i ołówkiem – Będziecie mięli cudowny ślub!
Monika była przerażona. Już oczyma wyobraźni widziała tabun gości, kilkanaście druhen w różowych sukienkach, kiczowate sztuczne kwiaty….
- Swietłana dziękuję ci za wszystko – popatrzyła na Swietłanę stanowczo – Ale ja chcę kameralnie. Dla rodziny w Polsce, dla znajomych może być u was. Nie obraź się ale chyba mamy trochę inne wyobrażenia… Przepraszam….
Swietłana była trochę zawiedziona ale nie dała tego po sobie poznać. Wzięła Monikę za rękę i powiedziała
- Masz rację. Chyba mnie poniosło. Będzie tak jak chcecie wy. To ma być wasz dzień. Po prostu jestem bardzo szczęśliwa, cieszę się szczęściem Karola i twoim i chciałabym jak najlepiej. To planuj a ja ci pomogę jeśli tylko będę mogła…
- Dziękuję – odpowiedziała Monika – Ja zaproszę tylko Agatę i Basię. Agata pewnie z Oskarem a Basia z Olkiem.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

PostWysłany: Nie Sty 03, 2010 20:51 Odpowiedz z cytatem
Rita
Maestro
Maestro
Dołączył: 09 Sie 2009
Posty: 1980
Skąd: Lubin




Minęło parę godzin gdy dołączyli do nich Karol i Vitas
- Ile macie? – zapytała Swieta
-Dziewięcioro…
- Basie i Agatę z Oskarem liczyliście? – zapytała Swieta która wstępnie listę opracowała z Moniką
- Tak. I Dimę, obu Sergiejów – Pudovkina i Lazareva…. Olka… Acha, dziewczynę Dimy… - Vitas głowił się kto jeszcze – Na razie tyle..
- No i starczy – powiedziała Monika, którą myśl że ma wychodzić za mąż w towarzystwie gwiazd rosyjskiej estrady przyprawiała o zawrót głowy – Chcę skromnie…
Karol przykucnął koło jej leżaka
- Kotku, jak tylko chcesz. Wszystko będzie jak sobie zamarzysz….
- To mamy dziewięć osób. Do tego my z Witalijem, czyli jedenaście. No i wy… Jezu, trzynaście… - powiedziała przerażona Swietłana – Nie jestem zabobonna ale szukajcie jeszcze kogoś bo ślubu nie będzie….
Wszyscy spojrzeli po sobie. Faktycznie. W liczbie imprezowiczów trzynastka nie prezentowała się najlepiej.
- Może Andrieja wykreślić? - zapytała Swietłana
- Ani się waż! – Vitas zaprotestował – Trzeba kogoś dodać. A może…. Mam pewien pomysł…
- No to gadaj!
- Kiedyś moja piosenkę wykorzystał w swoim programie Jewgienij Pluschenko… Więc może jego….
- No niby tak… - Swieta zamyśliła się – Fajny, towarzyski jest. Ale Karola zna przelotnie…. Parę razy się raptem widzieli…
- Ale ciebie zna jako moją żonę, nie? Jak nie on to kogo mam zaprosić?! – Vitasowi wena twórcza umierała śmiercią naturalną
Monika tak siedziała i słuchała. W pewnym momencie się odezwała:
- Ja mam pewien pomysł. Jako że pomagacie mnie i Karolowi i ze dzięki wam możemy spędzić tak cudownie czas to chciałabym kogoś zaprosić…
- Kogo? – zainteresowała się Swietłana
- Agata kiedyś przeglądała Internet i jako że jest twoją fanką – tu zwróciła się do Vitasa – To znalazła polską stronę fanów….
Vitas zbladł
- Tylko nie mów że chcesz ogłosić że kto chętny niech przyjeżdża…
- Nie ale chciałabym zaprosić tą dziewczynę, która zarządza tą stroną. Co wy na to?
Swietłana i Vitas popatrzyli na siebie. Nie bardzo wiedzieli co odpowiedzieć. Swietłana zwróciła się do męża:
- No powiedz coś. Bo ja nie wiem….
Monice zrobiło się głupio
- Nie, no jak nie chcecie to nie. Ja tylko tak…
- A czemu nie? uważam że to niezły pomysł. Ale jest jeden warunek – Vitas postawił sprawę jasno – Nikt nie może o tym wiedzieć. Tylko ta dziewczyna…
- Sama czy z osoba towarzyszącą? – Monika chciała być pewna. Zawsze dodatkowy krajan się przyda
- Może być z kimś. Ale Monia – Vitas był poważny - Naprawdę musi to być tajemnica….
- Postaram się wszystko załatwić. To znaczy zlecę to Agacie bo ona na twoim polskim forum jest czołową działaczką…. Ma kontakt z ta dziewczyną to się tam dogadają…
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość

Wysłany: Nie Sty 03, 2010 20:51
Reklama





 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

POLSKIE FORUM FANÓW VITASA  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
    Powered by Active24, phpBB © phpBB Group. Designed for Trushkin.net | Themes Database