Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna
Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna Zaloguj Rejestracja FAQ Szukaj

Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna » Opowiadania » (chwilowo bez tytułu)(lashieta)
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
(chwilowo bez tytułu)(lashieta)
PostWysłany: Nie Paź 04, 2009 23:29 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Odszedł.Znowu.
Rzadko jej się to zdarzało,bo była twarda i nigdy sie nie poddawała-szczególnie kiedy była już tak blisko,gdyby przyjechała 5 minut wcześniej,gdyby zmieniła dawki,gdyby....stop.Koniec.Głęboki wdech.Pustka.
W opini innych była najlepsza,każdy inny już dawno by dał sobie spokój i Danny odszedł by dużo wcześniej.
-Pani doktor...-podeszli do niej jego rodzice.
-Tak?-uśmiechnęła się pocieszająco.
-my,chcieliśmy pani podziękować,gdyby nie pani nie widzielibyśmy jego uśmiechu tak często,nigdy nie powiedziałby mama...-rozpłakali się obydwoje.
-chcieliśmy prosić o coś panią po raz ostatni..
-Słucham?
-Prosimy żeby się pani tym nie zadręczała,wiedzieliśmy że Danny umrze,wiedzieliśmy że to stanie się niedługo,niech się pani nie obwinia.
Nic nie powiedziała.Spojrzała tylko bezradnie na ich twarze.Matka Dannego nie wytrzymała i przytuliła się do Anny.Ta objęła ją tak jak często się im to zdarzało przez ostatnie dwa lata-odkąd zajęła się jej synkiem.
Kobiety rozdzieliły się po chwili.
Rodzice Dannego odeszli przytuleni.
Anna doczołgała się do swojego samochodu.Nigdy nie płakała po śmierci pacjentów.Nie od razu.Ból przychodził z czasem,atakował nagle,z wielką mocą.Tak jak wtedy gdy...
Zamyślona nie zauważyła na skrzyżowaniu nadjeżdżającego samochodu,w ostatniej chwili wyhamowała.
-Uważaj kobieto jak jeździsz!!
Darł się kierowca.Z tego co zauważyła to musiał być szofer mężczyzny siedzącego z tyłu, który wychylił się do przodu żeby zobaczyć co spowodowało poruszenie kierującego-mężczyzny którego profil tak dobrze znała...Czy to możliwe???
Mężczyzna z tylnego siedzenia usiadł na swoim miejscu.Kierowca powiedział jeszcze parę słów o kobietach za kierownicą i ruszył.
Anna również pojechała dalej,ale przed oczami wciąż miała twarz tamtego faceta choć widziała tylko profil-z drugiej strony gdy mieszkała jeszcze w Polsce w wolnym czasie nie robiła praktycznie nic innego tylko gapiła się na tą twarz i słuchała głosu....uśmiechnęła się do siebie po raz pierwszy od wielu dni-głupia byłaś wtedy nastolatką,a teraz masz 24 lata i kończysz studia!Czas myśleć racjonalnie!-jakbym tego cały czas nie robiła-zreflektowała się.
Może powinnam wrócić do domu....z którego specjalnie uciekłaś tutaj-odezwał się głosik w jej głowie.
teraz tu jest twój dom.
Wsiadła z samochodu i weszła do apartamentu.Wiedziała,że mężczyzna o którym w tej chwili myślała mieszka w okolicy-jak wszyscy ludzie którzy coś w tym mieście znaczą,ale nigdy nie miała okazji żeby go spotkać-głównie dlatego ,że sama traktowała swoje mieszkanie bardziej jak miejsce do przechowywania ubrań i książek,a nie miejsce zamieszkania.
Jej domem był szpital.Nigdy nie była z nikim w stałym związku, za to miała gromadę dzieci kochanych przez nią z całych sił,które skrupulatnie pochłaniały.
Na zegarku była 5.
Włączyła płytę ,usiadła w ciemności na łóżku,zamknęła oczy i odpłynęła od wszystkiego.
Obudziła się następnego dnia po południu,wymięta,nieszczęśliwa i nieświeża.
Wzięła szybki prysznic,wypiła kawę i poszła pobiegać--zawsze tak robiła gdy wszystko zaczynało ją przerastać.
Gdy wracała do mieszkania zauważyła kierowcę,który wczoraj na nią nakrzyczał-czekał aż mężczyzna stojący parę kroków dalej skończy rozmawiać przez telefon.Anna przyjrzała mu się....
A więc to naprawdę on-pomyślała-ciekawe czy Vitas mnie pamięta....


Ostatnio zmieniony przez lashieta dnia Pon Paź 05, 2009 17:40, w całości zmieniany 1 raz

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

Wysłany: Nie Paź 04, 2009 23:29
Reklama





PostWysłany: Pon Paź 05, 2009 07:44 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Nie chciała się teraz z nim widzieć-ich pierwsze i ostatnie spotkanie nie należało do udanych...tak Anno musisz przyznać,że kto jak kto ale ty potrafisz sprawić żeby odepchnąć od siebie ludzi na samym wstępie-szczególnie facetów.

Z gorzkim uśmiechem na ustach weszła do mieszkania.Gdy tylko zdjęła buty zadzwonił telefon.
-Słucham?
-To ja.
-Dzień dobry pani.
-chciałam Ci tylko powiedzieć,że pogrzeb odbędzie się po jutrze o 10.
-och....
-czy....??
-tak,przyjdę.
Mama Daniego rozłączyła się.Anna usiadła na podłodze zasłaniając twarz.Zobaczyła twarz chłopca,tak ufną i szczerą...
Telefon znowu zadzwonił.]
-Tak??
-Anna??
-kto mówi?
-Tania.Słuchaj mam dla ciebie bilety na koncert.
-przecież wiesz,że ja...
-....nie mam czasu.Tak wiem.wiem co się wczoraj stało,rozmawiałam z rodzicami chłopca-jedno jest pewne w tym tygodniu masz wolne.
-ale
-Słuchaj !kiedy ty ostatnio miałaś jakiś urlop,kiedy byłaś na zwolnieniu??
-no...
-jesteś tutaj od pięciu lat,dzień w dzień studia i szpital,albo weźmiesz wolne w tym tygodniu albo Cię zwolnię.-a sępy się zlecą żeby cię zatrudnić gdzie indziej,pomyślała Tania składając groźbę bez pokrycia.
-cały tydzień?
-cały.Jutro pójdziesz na koncert a w sobotę na przyjęcie charytatywne.-Anna jęknęła.
-Nie możesz kolejny raz się wymigać.
-a czy próbuję???przecież wiesz jak uwielbiam tych napuszeńców.-Tania roześmiała się.
-To rzeczywiście bardzo zabawne...-mruknęła Anna
-Dobra.Kogo jest ten koncert?
-niespodzianka!Nie warcz tak bo cię będzie trzeba na wściekliznę szczepić. -Tania wiedziała,że kiedy Anna straci pacjenta jest podatna na wszystko dlatego bez skrupułów wykorzystała sytuację.
-spodoba ci się,będę po ciebie o 8.
-to pójdziesz ze mną?
-Nie. Dam ci bilety i dopilnuje żebyś dojechała.ja nie mogę bo mąż by mnie załatwił na cacy.
-to może pójdziecie we dwójkę a ja mogę zająć się...
-Stop.Nic już nie mów.Koncert na pewno ci się spodoba.Uwielbiasz artystów którzy się tam pokażą.
-A co Queen zmartwychwstał?
-hahaha.Nie zagaduj mnie.Idziesz.Pa.
Tania rozłączyła się.Naprawdę martwiła się o tego roztrzepańca.Pamiętała ich pierwsze spotkanie-Anna roześmiana,pełna energii,zakochana w muzyce,spontaniczna i dobra dla wszystkich-chyba,że ktoś jej na odcisk nadepnął.Zmieniła się po powrocie z wakacji podczas których odwiedziła swój ojczysty kraj po pierwszym roku nauki.Co się tam wydarzyło???Nigdy się nie dowiedziała.Anna nie należała do osób,które się zwierzają,ale ufała Tani i często przychodziła do niej z prośbą o radę,tylko na temat życia w Polsce milczała jak grób-jedyne co wiedziała to to,że przyjaciółka ma czworo rodzeństwa bliźniaczki i bliźniaki-wszystko młodsze.
Nie pocieszała jej po śmierci chłopca,lata przyjaźni nauczyły ja,że z Anną trzeba ostro ale bez przesady.Miała nadzieję,że koncert pomoże się jej odbić w końcu kiedyś dziewczyna cały czas słuchała tego...Diamentowego Głosu.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Pon Paź 05, 2009 08:15 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Anna miała problem.Umiała poradzić sobie z zagrożeniem życia,umiała nagadać do słuchu opornym sponsorom,umiała kopać doły i góry przenosić,ale nie miała bladego pojęcia jak się ubrać...chyba,że na czarno,zresztą wszystko w jej szafie było czarne.Dochodziła 18.Ktoś zapukał do drzwi.
Pobiegła otworzyć-może jakiś dobroczyńca który mi pomoże-pomyślała z nadzieją.
-Tania!!!Co tak wcześnie??
-Ty jeszcze w piżamie??-Anna wzruszyła ramionami.
-spodziewałam się tego-masz to twoja kreacja na dzisiejszy wieczór.
-Suknia??Mam założyć suknię???-spojrzała sceptycznie na przyjaciółkę.
-Tak.
-Kolorową??
-jaka ona kolorowa?!Prawie cała czarna.
-Prawie robi wielką różnicę.
-przecież zielony też lubisz-sama mówiłaś,że kolor nadziei zawsze ci się przydaje.
-kiedy tak mówiłam??
-No....kiedyś na pewno-jeszcze wtedy gdy się cały czas uśmiechałaś ,pomyślała.
-możliwe.
-Nie marudź.Ubieraj.
Jak jej kazali tak zrobiła.
-I jak?
-Bomba-Sukienka była śliczna.Za kolana,czarna z ciemnozielonymi wzorkami, które podkreślały kolor oczu dziewczyny.Idealnie układały się na szczupłym,silnym ciele Anny.
-Nie jest źle-uznała przeglądając się krytycznie w lusterku.
-co robisz?
-związuję włosy???
-zostaw je,dziwię się,że od tego warkocza głowa Cię nie boli,dzisiaj ich nie związuj tylko rozpuść.
-w celu.
-bez celu.Niech będą swobodne.Tak ci jest bardzo ładnie.
-Tak,bo ja zawsze dbam o to żeby ładnie wyglądać-powiedziała z ironią.Tania nie odpuszczała.
-Dobra,niech ci będzie.
Tania uśmiechnęła się.
-ale i tak mi za to odpłacisz.
-makijaż?
-okej,daje już spokój.bez.tylko..
-bezbarwna pomadka ochronna koniec.Zresztą mam takie cienie pod oczami,że wspaniale robią za makijaż.
-Dobra,napijemy się kawy i jedziemy.

Na miejscu były 20 minut przed 9.Tania dała bilet koleżance i odjechała życząc jej miłego wieczoru.Tłum był niesamowity.Ciekawe kogo ten koncert.
Niespodzianka to niespodzianka.Nie patrzyła na plakaty,nawet na bilet nie spojrzała.
Weszła na widownię zajęła swoje miejsce i czekała.
Po chwili wszyscy już byli na swoich siedzeniach.
Anna siedziała w pierwszym rzędzie,na samym środku-nie ma to jak ukryć się w cieniu-pomyślała-dobrze,że ta suknia nie świeci w ciemności,a może jednak...nie Tania nie byłaby taka wredna...

Zagrano pierwsze takty piosenki.Muzyka była Annie dziwnie znana.....nie,nie może być.To koncert....
-Drodzy widzowie przed wami.......VITAS!

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Wto Paź 06, 2009 16:05 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Tylko na mnie nie patrz,tylko nie patrz.....
Było to raczej nie możliwe.Vitas wszedł na scenę i stanął na wprost Anny.
Początkowo przyglądał się jej badawczo,zastanaiwjąc sie dlaczego twarz kobiety wydaje mu się znajoma.
Dziewczyna siedziała z kamienną twarzą,główkując jak się stąd szybciej wyrwać.
Nie możesz mnie pamiętać-myślała.
Za nim zaczął śpiewać odwrócił od niej wzrok.
Uff,odetchnęła z ulgą.Gdy zauważyła,że wokalista nie zwraca już na nią uwagi rozluźniła się i zaczęła słuchać jego cudownego głosu.Myślała tylko o tym,żeby po koncercie udać się po swoją najlepszą przyjaciółkę w trybie przyśpieszonym i porządnie się wyżalić.

Vitas jak zwykle śpiewał przepięknie.Koncert miał promować nowa płytę,więc Anna nie spodziewała się,że usłyszy coś ze starszego repertuaru muzyka.
Vitalij jednak postanowił zaskoczyć publiczność....rozległy się pierwsze tony utworu "mama"...
Do oczu Anny napłynęły łzy....mama...kolejne wspomnienia napłynęły falami.......


.....przyjazd do Polski po pierwszym roku,rozmowy,wypadek....i ostatni uśmiech-Rodzeństwo i tata strasznie płakali,ich żal był widoczny dla całego świata,ona nie mogła,nie mogła dopuscić do siebie myśli, że już jej nie ma.
Ojciec tego nie rozumiał,uznał,że nie kochała,że jej nie zależało.
Nawet na pogrzebie żyła nadzieją,że mama ją przytuli,dla niej wciąż była na jakiejś wycieczce z której zaraz miała wrócić...

-To jednak wyjeżdżasz
-tak
-zostawiasz nas tu samych
ty nigdy nie jesteś sam..przecież są twoi kochani przyjaciele spod sklepu-pomyślała.
-Co ty sobie wyobrażasz?!
niech się drze....mówiła sama do siebie....może mu ulży...
-zostawisz swoją rodzinę żeby się dokształcać?!Oni nic dla ciebie nie znaczą?!Wolisz tych swoich mikrusów?!...Anna spojrzała na niego chłodno.
-O mnie możesz mówić co chcesz,ale odezwij się tak jeszcze raz o tych dzieciach...
-Na matce Ci nie zależało..-i to mówi człowiek,który zdradzał ją na każdym kroku..
-na rodzeństwie ci nie zależy...
-Zostaw ją w spokoju-krzyknęła Sylwia.
-Ty nie wiesz,nigdy nie widziałeś jak Anna przeżywa...Ty sobie czegoś takiego nie wyobrażasz,to nie my jesteśmy pokrzywdzeni jej wyjazdem tylko ona!
-Ciekawe kto Ci za tą szkołę zapłaci?
Anna uśmiechnęła się cynicznie
-na pewno nie ty
miała swoje oszczędności,stypendium było bardzo wysokie a ona oprócz tego od dawna pracowała...chyba nie myślał,że wszystko co jest w tym domu to jego...zasługa...od dawna robiła wszystko żeby uwolnić mamę i rodzeństwo od tego człowieka szumnie nazywanego ojcem-nie jej wina ,że to akurat on ja spłodził.A teraz jej nie ma...

Z zamyślenia wyrwał ją huk braw.Otarła łzy i też zaczęła klaskać-przez chwilę wydawało jej się że ktos na nią patrzy,ale uczucie to szybko minęło.
To właśnie przez swój specyficzny sposób przeżywania żalu spotkała Vitasa..
Wolała teraz o ty nie myśleć.Miała się rozerwać a nie robić sobie kącik gorzkich wspomnień.
Repertuar zmienił nastrój o 360 stopni.Pojawiły się utwory które odegnały te ponure myśli.
Po koncercie Anna od razu pojechała do supermarketu.
-Tu jesteś kochana....-mruknęła do siebie patrząc na stoisko z czekoladami.Wzięła ich tyle ile mogła wepchać do małego koszyka,potem kupiła jeszcze tort czekoladowy i czekoladę do picia.Dopiero wtedy pojechała do domu.
-najlepsza na chandrę jest czekolada-powiedziała patrząc na swój zakup.
-a ja jestem w stanie dużo gorszym niż chandra-uśmiechnęła się do siebie.
-czas wyżalić się najlepszej przyjaciółce,,,,,-włączyła telewizor,wzięła butelkę czerwonego wina i czekoladę i zaczęła się pocieszać.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Wto Paź 06, 2009 16:43 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Vitas siedział w garderobie odpoczywajac po koncercie i rozmyślając o dziewczynie z pierwszego rzędu.Po pierwsze dziwne było,że tak blisko siedziała a po autograf nie przyszła...szkoda,może z bliska by poznał skąd zna jej twarz.....Wiedział,że już ją kiedyś widział,ale nie wiedział gdzie-przez chwilę wydawało mu się,że to ona wpadła na niego w parku parę lat temu....nie to żeby pamiętał wszystkie dziewczyny na które na niego wpadaja.....ale trzeba przyznac,że ta zrobiła to w taki sposób,że trudno zapomnieć....Twarz miała tak samo smutną jak ta dziewczyna z koncertu, z tą różnica,że ta patrzyła bardziej twardo.Wczoraj chyba ja widział...nawet dresy do biegania podobne miała...nie,to raczej nie możliwe żeby koło niego mieszkała a on o tym nie wiedział....

Ktoś zapukał do drzwi.
-proszę
-Słuchaj Vitalij,albo podniesiesz swoją szanowną,albo zaraz wbiją ci tu fanki
-przecież już rozdałem autografy...
-z drzewa spadłeś,przecież wiesz,ze dopóki tu będziesz autografy nic nie dadzą.Zbieraj się przemycimy cie tylnym wyjsciem do samochodu.
Wyszli bez problemu.Szybko dojechali do domu,nawet korków nie było.
-pamiętasz,że po jutrze masz się pojawić na przyjęciu charytatywnym...
-co?
-po jutrze jest przyjecie charytatywne..
-nie wystarczy,że dałem na to kasę..
-nie,masz się pojawić.Jutro masz wolne to sobie odpoczniesz..i nie rób takiej miny,oni Cię uwioelbiają...
-to może wrócimy do tych fanek co na koncercie były zamiast na to przyjęcie iść..
-bardzo śmieszne,wiem że nie lubisz tych ludzi,ale cóż swoje musisz odsiedzieć.
-no dobra-powiedział Vitas z przekąsem.Wcale nie podobało mu się bycie w centrum uwagi wśród tych snobów.
-o której?
-9
-będę gotowy.
Wszedł do domu.Włączył telewizję,przez przypadek przełączył na swój koncert z którego dopiero co wrócił.Już miał przeskoczyc dalej kiedy kamera skierowała się na pierwszy rząd.
Na pewno ją znał.....

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Pią Paź 09, 2009 12:44 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Anna właśnie rozmawiała z Tania o przyjęciu,które ma się dzisiaj odbyć.
-wiem,że masz fioła na punkcie czerni...
-właściwie to myślałam o tym .żeby ubrać niebieską kieckę-wpadła jej w słowo Anna
-i pewnie masz coś takiego?-spytała sceptycznie zdziwiona Tania.
-a właśnie,że mam-powiedziała z uśmiechem.
-skąd w tobie tyle radości?łyknęłaś jakiś hormon szczęścia czy coś?
Nawet nie wiesz jak dużo...pomyslała Anna mając przed oczami kilogramy pochłoniętej czekolady.
-Rozmawiałam wczoraj z bliźniaczkami.Dostały rolę w jakiejs komedii.Przedstawiły mi niektóre sceny.Sądzę,że to będzie hit i to nie dlatego,że grają tam moje małe gwiazdy...jaja tam odchodzą jak berety.Po za tym ......
-tak?
-przyjadą do mnie na wakacje-Tak uśmiechniętej Anny Tania nigdy nie widziała.
-już nie mogę się doczekac,jeszcze tylko pół roku...
-świetnie!w końcu poznam cześc twojej rodziny...
-przyjadą tez bracia-znowu ten uśmiech.Trzeba wykorzystać ten jej idealny humor.
-wiesz,że na tym przyjęciu,kazdy musi miec założoną maskę...
-w końcu to karnawał...
-a ty wygłosisz przemówienie-ciągnęła Tania.
-przemówienie?
-tak
-napisać czy....?
-gotowe.
-aha...
-chyba,że chcesz sama coś wymyslić...masz jakieś 10 godzin.
-wyrobię się.
-Zaraz,zaraz kim jestes i co zrobiłas z Andromedą zawsze kamienna twarz?
Anna roześmiała się.Tania używała jej pełnego imienia tylko w 3 przypadkach:gdy była zdenerwowana,zdołowana i zaskoczona.
-to naprawdę ja ,tylko...w wydaniu poprawionym.
-Dzięki rodzeństwu?
-Między innymi,po za tym koncert na który dałaś mi bilet wiele mi uzmysłowił.
-poanałas tam kogos?
Nie,ale zwróciłam uwagę na wydarzenia,o których nie miałam pojęcia,że maja na mnie tak wielki wpływ.w sensie negatywnym.
Czyzby zanosiło się na zwierzenia...myslała Tania.Anna zamilkła.
-i co dalej?
-Nic,a co ma być?
powrót do normalności-odpowiedziała jej w myślach z przekąsem.
-Może przybliżysz troche te wydarzenia...
-och..hmmm..na przykład smierc Danniego...wczoraj na pogrzebie zdałam sobie sprawę z tego,że myslałam tylko o tym,że odszedł,a nie o tym jak przeżył swoje dni.To był taki usmiechniety chłopiec,do końca.Po mimo tego,że zawsze wszystko go bolało,po mimo tego że jego domem był szpital...on potafił wszystko widzieć pozytywnie...-dla Anny było to niesamowite.Pełen optymizm był dla niej związany wyłącznie z dziećmi,między innymi dla tego tak walczyła o ich szczęście i zdrowie-chciała zeby jak najdłuzej na ich ustach i w ich oczach gościł uśmiech.
-..ja powinnam brać z niego przykład.
-chcesz mi powiedziec,że wróci do nas stara Anna?
-tego nie gwarantuję,ale jestem pełna nadziei...a z nia trzeba ostroznie..
-ostrożnie?
-No wiesz...nadzieja matką głupich..
-słucham?
-nie ważne-Anna zaczęła się smiać.
-więc koncert się udał?
-nie tak bym to ujęła...bardzo mnie zaskoczyłaś-muszę ci to przyznać.Poczatkowo nie byłam zadowolona-własciwie to się bałam..pomyślała
-ale później...dzięki,tego mi było trzeba.
-czekałaś potem na autograf?-Tania uśmiechnęła się.
-Nie mogłam,śpieszyłam się,wiesz musiałam zrobić zakupy...
-zaraz,zaraz....
-tak?
Czy one nie składały się głównie z czekolady?
-skąd wiesz?
-To dlatego tak jape cieszysz?
-Nie tylko..
-i nic ci po tej "uczcie" nie było?
-tylko delikatne mdłości...
-Nie znam nikogo oprócz ciebie kto pochłaniałby czekoladę w takiej ilości i miał "delikatne mdłości"
-ale ja jestem wyjątkowa.O czym ma byc to przemówienie?
-nie odwracaj kota ogonem.
-nie naciskaj.
..czyli koniec uległości...pomyslała Tania
-Dobra.W przemówieniu podziękuj sponsorom,powiedz coś o celach i ich realizacji...wiesz to co zawsze.
-to o której mam przyjechać?
-przecież ci mówiłam
-skleroza nie boli
-o 9,najlepiej troche przed.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Nie Paź 11, 2009 14:53 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




-W imieniu moim oraz moich współpracowników dziekuje państwu za przybycie.....
Vitas patrzył znudzony na kobiete,która w tej chwili produkowała się na scenie.Na przyjęciu wszyscy obowiązkowo mięli maski,więc nie widział jej twarzy,ale musiał przyznać,że figurę miała niezłą.Jako projektant znał się też całkiem dobrze na modzie i nie mógł nie zauważyć dobrego gustu mówczyni.Długa suknia o połyskliwym niebieskim kolorze doskonale uwypuklała walory jej urody,szczególnie złotą cerę i ciemnobrązowe sięgające pasa włosy...były tak grube,że dziwił się iż tak krucha postac nie ugina się pod ich ciężarem.
-dobro dzieci powinno być wazne dla każdego.....
Miała też bardzo przyjemny głos,taki delikatny a jednocześnie stanowczy i twardy....
W pewnym momencie do kobiety podbiegło jakieś dziecko-postanowiono,że podopieczni pojawią sie na poczatku przyjęcia,żeby pokazać dobroczyńca na co idzie ich kasa.Dla Anny było to po prostu głupie,ale wolała nie wcinac się w sprawy zarzadu..
Uśmiechnęła się na widok małej dziewczynki,która rzuciła się jej w ramiona.
-Ty jeszcze nie w łóżku?
-nie jestem juz małą dziewczynką-powiedziała trzyletnia mała dama.
-po za tym nie dałas mi jeszcze buzi.
-to ty wiesz kim jestem?-udała zdziwienie Anna
-myslałam,że nikt mnie nie pozna w tej masce-spojrzała na dziewczynkę ze smutkiem
-inni nie wiedza,że ty to ty,ale ja wiem.
-a skąd?-dziewczynka popukała Annę w czoło.
-bo zawsze czytasz mi bajki....
-aha....
-a Tamara powiedziała,że dzisiaj mi nie poczytasz, a ja poiedziałam,że kłamie,a mama powiedziała,że moge tu na chwilę przyjść i ja przyszłam z nią a jak nie zauwazyła to przyszłam do ciebie,bo nie dałas mi buzi na dobranoc i ...-dziewczynka zaczerpnęła tchu wyraźnie z siebie zadowolona.
-Soniu co ty tu robisz?
-ups...mamo ja
-przepraszam panią to moja wina-powiedziała Anna.-chciałam,żeby Sonia dała mi buziaka zanim pójdzie spać-ciągnęła dalej skruszona,patrząc na mamę dziewczynki z uśmiechem.
-Pani doktor?-spytała zdziwiona kobieta.
-ciiiiiiii...mamo to tajemnica,pani Ania ma maskę żeby jej nikt nie poznał,nie mów tak głośno...
-pani doktor?-poprawiła się szeptem mama.
-Tak-tez szepnęła Anna.
-Skoro tak to daj pani w masce buzi i zmykamy do spania.
-a opowiesz mi później bajkę?
-jeśli przyjdę i nie bedziesz spała to tak
-to ja nie zasnę.
Mała dała Annie soczystego buziaka i podreptała za mamą.


Całej tej scenie przyglądali się zdziwieni goście-z Vitasem na czele,tym bardziej,że słyszał całą rozmowę.Pani doktor Ania.....
-Przepraszam na czym to ja skończyłam?A tak...Troszcząc się o ....
Anna powróciła do swojego przemówienia,tak jakby nie zauważyła poruszenia zebranych.Jednak w myslach była usmiechnięta od uch do ucha.
Vitalij znowu zaczął sie jej przygladać.Kobiety,które tak wygladaja zwykle nie mają i niechcą miec jakiegokolwiek kontaktu z dziećmi,, na przykład jego była dziewczyna,która porażała uroda i niestety głupotą też...a tu takie zaskoczenie....muszę chyba blizej poznać "panią Anię"..

Anna skończyła wygłaszać swoje przemówienie,które zostało nagrodzone delikatnymi brawami.Wciąz wydawało jej się,że ktoś się na nią perfidnie gapi,ale ilekroć próbowała kogos na tym złapać uczucie mijało.
Podeszła do niej Tania.
-Co to było?
-Co?
-Ten wybieg z Sonią?
-przypadek..
-....który poruszył publikę..-Anna spojrzała na przyjaciółke z politowaniem.
-Wiem,wiem...ty i wystepy dla publiczności..
-No własnie-Anna usmiechnęła się.
-To co moge juz iść do siebie?
-Nie.
-dlaczego?
-Napij się trochę,zjedz cos,z ludźmi pogadaj,jakby to wygladało jakbys się tak od razu zmyła?
-pewnie nikt by nie zauwazył..
Znowu poczuła czyjeś spojrzenie,odwróciła się szybko..a tu cie mam..pomyślała.Wreszcie-.Ciekawe kto to jest..pomyslała Anna.
Facet siedział sobie rozparty na krześle z kieliszkiem szampana w dłoni,gdy zauważył,że też mu się przygląda uniusł go w geście toastu.W przeciwieństwie do niej cały ubrany był na czarno-z dodatkami z cekinów,tylko oczy wyróżniały się swoim blaskiem.Musiała przyznać,że nieznajomy ma zabójczy usmiech.Ciekawe kto to...
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!-spytała Tania.
-Co..?Ja..Jasne,że cie słucham..wiesz chyba zeczywiście zostanę troche dłuzej
-tak?a skąd ta nagła zmiana planów?
-och uznałam że masz rację...
Tani coś tu smierdziało.....hmmmm...co ta Anna znowu wymyśliła...mniejsza z tym,póki jest trzeba ja ludziom przedstawić.
-Anno chciałabym zebys kogoś poznała..-Tania prowadziła ja prosto do stolika gdzie siedział Vitas-tak,z nim możesz mnie zapoznac..pomyslała Anna-po czym nagle skręciła i poprowadziła ją w przeciwnym kierunku.
-To jest..
-Karol?!-Anna rzuciła się w objecia zdziwionego męszczyzny,na którego twarzy pojawił się szeroki usmiech.
-Anka?!Co ty tu robisz?!
-Ucze się ,pracuje..takie tam..A ty?!
-Przyjechałem w odwiedziny do brata
-twój brat tu mieszka?Myślałam,ze cała rodzinka w Stanach..
-W kazdej rodzinie znajdzie się czarna owca...jesteś ostatnia osoba,której bym się tu spodziewał-mówił wciąz się usmiechając.
-widze,że się znacie...-mruknęła Tania...
-Chodziliśmy razem do szkoły-powiedziała Anna.
-mów co teraz robisz?
-Nic konkretnego..
-fizyk bez konkretów???
-dobra,zrobimy tak opowiem ci wszystko jutro przy kawie??ty mi oczywiście też ??dobrze??
-jasne.-Anna wciaż nie mogła uwierzyć,że spotkała go tutaj...kiedyś nawet się w nim bujała....ale to było dawno temu i nie prawda,więc nie ma o czym mówić..
-Zatańczysz?-spytał.
-Oczywiście-zgodziła się z uśmiechem. wcześniej był przystojniejszy..myslała przyglądając się tej części jego twarzy której nie zakrywała maska ...choć teraz też nie wygląda najgorzej i wciąż nieźle tańczy...


Czyżby pani doktor kogoś miała...myślał Vitas patrząc na tańczącą parę,po sposobie w jaki przywitała tego gościa doszedł do wniosku,że na pewno go zna,ale nie wiedział czy ta znajomość ma jakieś głębsze dno....należy to sprawdzić..piosenka przy której tańczyli właśnie się kończyła-jak nie teraz to kiedy??-pomyślał wstając z krzesła i kierując się w stronę Anny i jej partnera.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Wto Paź 13, 2009 12:00 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




-Dobry wieczór-przywitał Vitas Tanię
-Witam-odpowiedziała z usmiechem.
-mam nadzieję,że bilety się przydały
-nawet bardzo,moja przyjaciółka uznała,że koncert był bardzo udany,może chciałby pan ja poznać?-nawet nie wiesz jak bardzo...pomyślał
-Oczywiście.
-To ta dziewczyna w niebieskiej sukni..
-Anno chciałabym Ci przedstawić...hmmm..w sumie to dzisiaj nie można wymieniać nazwisk..prawda???tajemnica pod maskami...Anno to Witalij,a to Karol
-Bardzo miło mi państwa poznać.
-wzajemnie-odpowiedziała Anna z uśmiechem mierząc wzrokiem postać Witalija.Więc to tak...
-może Pani ze mną zatańczy?
-z wielką chęcią.
Tania spojrzała na nią zdziwiona,to na pewno Anna czy kazała komus przebrać się za siebie???...No co?...odpowiedziała jej spojrzeniem idąc za Vitasem.


-Bardzo ładne przemówienie.
-Naprawdę pan słuchał?
-prosze mi mówić po imieniu.Tak słuchałem.
-i co pan sądzi o tematach tam poruszonych?-jestem pewna,ze nie słuchałeś-pomyślała
-których konkretnie?
-tych o których mówiłam na poczatku.
-Sa bardzo ważne dla kazdego z nas,sądze,że ma pani rację..
-Naprawdę??
-Oczywiście...
-czyli pana zdaniem wszyscy darczyńcy powinni zacząć sadzić drzewka razem z wolontariuszami oraz kwestować pod cerkwiami aby podnieśc morale społeczeństwa?
-Słucham?-Vitas zrobił oczy jak 5 złotych.
-Żartowałam-zaczęła się śmiać na widok jego miny.
-ale teraz musi pan przyznac,że pan nie słuchał.
-Dobrze,przyznaję się,ale to nie moja wina,że nie słuchałem-spojrzał na nią uśmiechając się niewinnie.
-tylko kogo?
-pani
-moja?
-tak,pani
-przeciez ja tylko czytałam
-ale tak ładnie przy tym wyglądałaś,że na niczym innym nie mogłem się skupić...tylko na patrzeniu.-nieźle koleś,ale stać cię na coś lepszego.
-więc dla ciebie liczy się tylko uroda?-a tu cię mam.
-tego nie powiedziałem...zresztą ty tez się na mnie gapiłaś więc byłem podwójnie rozproszony....
-gapiłam się,bo ty się gapiłes-obydwoje się rozesmiali.
-wiesz,rzadko mi się zdarza,żeby jakas kobieta zwróciła na siebie całą moją uwagę...
-mam się czuć zaszczycona?
-...nie chciałem,żeby to tak zabrzmiało...
-kontynuuj..
-....po za tym jeszcze nigdy nie spotkałem kobiety...oprócz mojej babci...do której dziecko byłoby tak przywiązane..zdziwiło mnie to.
-tak?
-zaintrygowałaś mnie,czy mógłbym liczyc na spotkanie z tobą?jutro choćby?-nie wierzył,że mogłaby się nie zgodzić...jemu się nie odmawia.
-bardzo chętnie,ale jutro już jestem umówiona,moze w innym terminie-zrobił bardzo głupią minę.
-ach tak...
-może pojutrze?
-świetnie,pójdziesz ze mną na koncert?
-kogo?-powiedziec,że mój?zastanawiał się.
-Vitasa.Z tego co mówiła Tania wiem,że ostatni ci sie podobał...-Anna zrobiła wystraszoną minę-I co może znowu w pierwszym rzędzie??Jeszcze tego brakowało żeby przy tym kolesiu zebrało mi sie na wspominki...
-ja..
-zaraz,zaraz....-Vitas spojrzał jej głęboko w oczy.
- ...to ty jesteś dziewczyną z pierwszego rzędu z ostatniego koncertu..-poznał ją po tym spojrzeniu.
-Słucham?-Vitalij sciągnął jej maskę.
-I to ty wtedy na mnie zwymiotowałaś!-nie mógł uwierzyc,że kobieta z koncertu,dziewczyna z parku i pani doktor to jedna i ta sama osoba..a jednak..

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Wto Paź 13, 2009 22:40 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




-Ty jestes .....,....to ty ???,Vitas?
-we własnej osobie.-Vitalij nałozył z powrotem maskę na jej twarz.
-teraz nie możesz mi odmówić..-Anna była cała czerwona...pamięta mnie...a niech to szlak trafi.
-aaa..Jak mnie poznałeś??-ach te twoje szczyty inteligencji...jak mógł nie poznac??
-wiesz,nie codziennie ludzie na mnie wymiotują......nawet wśród ludzi znanych to dośc dziwna przypadłość-....dla mnie całkiem normalna..pomyslała.
-dlaczego wtedy uciekłaś?-jeszcze sie bezczelnie pyta...po za tym ja..
-nie uciekłam,spieszyło mi się..
-tak?
-przeciez Cię przeprosiłam...
-po tym jak cie zatrzymałem...
-własciwie to przed tym...po tym to Ci podziękowałam...
-..za ten portwel..
-od tej pory juz nic nie nosze w kieszeniach...-mruknęła
-słycham?
-chciałam powiedzieć,ze musiałam miec za małą kieszeń i..
-dobra,było minęło......-może dla ciebie..pomyslała.
-gdy zobaczyłem Cię na koncercie wiedziałem,że skądś znam twoją twarz....-uśmiechnął się.
-teraz nie możesz odmówić mi spotkania..
-ja wcale nie chciałam ...
-więc co ważnego masz jutro do załatwienia?
-umówiłam się z Karolem na wspominki z dawnych..
-z tym facetem na którego się rzuciłaś?-w głosie Vitasa pojawiła się nutka irytacji.
-na którego co zrobiłam?
-rzuciłas się.
-och...-Anna zaczęła się smiac
-ja go tylko przywitałam..wiesz dawno się nie widzielismy....
-jak dawno??
-książkę piszesz??
-Co?ja...ach..tak tylko pytam
-aha-Anna spojrzała na niego ironicznie
-nie widzielismy sie jakieś 7 lat..
-i po siedmiu latach tak odrazu go poznałas?
-musisz mi uwierzyc,że jego nietrudno byłoby poznac po czterdziestu latach..
-dlaczego???
-bo,ja na ogół pamiętam wszystkich ludzi z którymi przebywam przez dłuzszy czas...a Karola znam juz większą część mojego zycia......-a to,że mi się podobał i specjalnie zaczął chodzić z moja przyjaciółką żeby mi dopiec(moja wina) nie ma nic do rzeczy...pomyślała.
-dobrze,długo ci zajmie to spotkanie??
-nie mówił ci ktos kiedyś,że jesteś strasznie uparty??
-często to słysze...więc?
-Sądzę,że bardzo długo,więc może spotkamy się pojutrze.
-wiesz,ze ty też jesteś strasznie uparta?wpadnę po ciebie jutro o 11-dobrze?
w tej chwili muzyka przestała grać.wszyscy schodzili z parkietu.Anna wykorzystała okazję i nie odpowiedziała na jego pytanie...swoją droga cała ta rozmowa była dosć dziwna tym bardziej,że Vitas wydawał się być zazdrosnym o Karola....że też ona zawsze musi się w cos takiego wplątac...od dawna żaden facet tak jej nie zainteresował a tu...masz ci los musiała się trafić gwiazda dużego formatu,w dodatku błyszczaca w glorii jej pawia.......idealna historia na książkę..oczyma wyobraźni już widziała tytuł "Paw w parku,czyli jak skutecznie zostac zapamiętana-poradnik dla poczatkujacych"...
-może usiądziemy??
-oczywiscie.-gdy tylko klapneli na krzesła doszli do nich Tania i Karol.
-Musicie przyznać,że to przyjecie należy do jednych z najbardziej udanych..-powiedziała Tania
Vitas spojrzał Annie prosto w oczy,ta z kolei odwróciła wzrok kierując mordzercze spojrzenie na przyjaciółkę.
-Bardzo.-mruknęła Anna
-Właśnie rozmawiałam z Karolem o twoim ostatnim koncercie...tym na którym ty też byłaś Anno,był wprost zachwycony..
-jesteś naprwade niesamowity-powiedział Karol...człowieku przecież on to słyszy cały czas..kiedyś byłes bardziej elokwentny..pomyślała Anna.
-Dzięki,bardzo się cieszę,że ci się podobało-przeciez nie odpowiem,że wiem jaki jestem dobry...pomyslał Vitas
-Szczerze mówiąc,wydaje mi się,że wcześniej wkładałeś w swoje występy więcej serca-powiedziała Anna...trzeba ci zmyc ten uśmieszek z ust...hmm...bardzo ładnych zresztą,takich..stop...bo się wkopiesz dziewczyno i bedzie lipa.
-naprawdę??słuchałas mojej muzyki wczesniej?-przecież nie powiem,że głównie dlatego wybrałam studia w Rosji...
-obiła mi się o uszy..-tak powiedzmy prawie od poczatku twojej kariery....ale lepiej żebys na razie o tym nie wiedział.
-Czy ty go nie słuchałaś jeszcze w Polsce?-dzięki Karol,dzięki,zawsze wiedziałam,że można na ciebie liczyc...teraz jeszcze powiedz,że nie istniała dla mnie inna muzyka i to będzie koniec naszej przyjaźni..
-pierwsze piosenki..opera2,mama...ot i tyle-zakończyła krzywo.To wystarczyło Vitasowi....na jego ustach od których Annie było coraz trudniej oderwać wzrok pojawił się uśmiech pełen zadowolenia,czego nie można powiedzieć o dziewczynie,która zaczęła się czerwienić po raz pierwszy od bardzo dawna....
-Przepraszam..-podeszła do nich jedna z kelnerek.
-Tak?-spytała Anna
-Pani doktor ,Sonia..
-ach tak,juz idę..przepraszam was,ale bajka sama się nie opowie-powiedziała z usmiechem,jednocześnie dziękując w duchu za swoje parszywe szczęście...uratowana -pomyślała...na jakis czas..
-ale jeszcze tu wrócisz?-spytał Karol
-ja..-Anna patrzyła na Vitasa,co jej staremu koledze wcale nie pasowało...po raz pierwszy odkąd się znali ona w ogóle nie zwracała na niego uwagi......czuł,że pomiędzy nimi rodzi się jakaś chemia..i strasznie go to denerwowało..
-...zobacze co da się zrobić..-czyłi nie chcesz tu wrócić..pomyslał Vitas...w ogóle Ci się nie dziwię,ale przede mną tak łatwo nie uciekniesz...
-Dobranoc-powiedziała Anna i odeszła do świata,który tak dobrze znała,a który nie był tak skomplikowany jak to co zostawiła przy stoliku.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Sro Paź 14, 2009 17:45 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Minęła godzina od odejscia Anny.Rozmowa sie nie kleiła-Tania gadała trzy po trzy,żeby utrzymać pozory,ale Vitalij i Karol nie zwracali uwagi na jej wysiłki-bardziej pochłaniało ich wzajemne sztyletowanie się wzrokiem.
-Wiesz mam jutro się spotkac z Anną,ale nie umówiliśmy się na konkretną godzinę,mogłabys dać mi jej numer?-spytał Karol
-jasne-Tania zaczęła dyktować mu nr. przyjaciółki,Vitas wykorzystał okazję i także go zanotował w swoim telefonie.
Tak łatwo mi się nie wymkniesz...-pomyslał....wiem w którym budynku mieszkasz,ale jaki jest numer mieszkania?...
-Przepraszam was,ale muszę już wracać..
-och...może jednak zostaniesz jeszcze chwilkę?-spytała sie Tania
-z miła chęcią,ale naprawdę nie mogę..-zrobił zbolała minę
-Dowidzenia-uśmiechną się do Tani i trochę za mocno uścisnął dłoń Karolowi.
Gdy znalazł się w limuzynie wyciągnął telefon.
-Słucham?
-To ja Viitalij
-Witam,czy czegoś ode mnie potrzebujesz?
-chciałbym się dowiedziec gdzie....

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Sro Paź 14, 2009 19:07 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Anna upewniła się ,ze Sonia śpi i cichutko,na palcach opuściła jej salę.
Szybko wsiadła do samochodu i ruszyła.Do domu dotarła w rekordowym tempie,ponieważ jak nigdy nie było korków.Otwierając drzwi zaczęła zdejmować buty,od których już robiły sie jej odciski
-A co do licha?.....-zaswieciła światło w holu i przeszła do salonu.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom.Cały pokój wypełniony był koszami z sadzonkami drzew,jedynie na stoliku leżała czarna róża a obok niej liścik-"Do jutra o 11"
-Ach tak.....i ciekawe co on chce robic?rozsadzać te drzewka w całym mieście?
-klapnęła na kanapę i ryknęła śmiechem.Musiała przyznać,że Vitalij wiedział jak ją ująć...drzewka...ma chłopak poczucie humoru nie ma co...
W chwili gdy wstała by wsadzić kwiat do wazonu z wodą,zaczął dzwonić jej telefon.
-Słucham?
-Anka?To ja Karol-całkiem o nim zapomniała...bo kto by pamietał??
cześć
-chciałem się tylko zapytać o której się jutro widzimy?-im wcześniej się zacznie tym szybciej się skończy...
-może o 13?
-tak wcześnie,myslałem że może o 22,albo o 23?
-o tej porze pracuję...
-przecież masz wolne...
-wolne od szpitala,a ja przecież nie pracuje tylko tam...
-aha,no dobrze niech będzie 13-zgodził się zawiedziony.
-czekaj na mnie przed szpitalem ok?
-dobra
-pa
-dobranoc


Im dłużej o tym myślała,tym bardziej pomysł spotkania się z Karolem budził w niej sprzeciw i nie miało top nic współnego z Vitasem...po prostu..minął juz okres kiedy była pod wpływem jego uroku.
Włączyła radio i zrobiła sobie kawę.Spojrzała na zegarek :1.00
O kurcze...trzeba włączyć kompa.
Chwilę później na ekranie jej monitora pojawiły się twarze bliźniaczek.
-cześć siora.
-Hejka,jak tam filmik?
-git,tylko reżyseż strasznie wymagający
-a kim on jest?
-nie mówiłyśmy ci?
-Nie
-To Luc Besson
-W Polsce??
-yhmmm
-jaja sobie ze mnie robicie.
-Nie.Widziałyśmy cię w telewizji,nawijałaś jakies przemówienie o twoich dzieciakach-ładna kiecka,czy to nie ta którą miałas na weselu Michała i Lenki?
-Ta sama....wisiała sobie samotnie to co miałam zrobic-wzruszyła ramionami.Spojrzała na nie zwężając powieki.
-Nie udawaj,że odwracasz moją uwagę,skoro reżyserem filmu jest Luc to kto tam jeszcze gra??
-och no wiesz....Binoche,Reno,Tatu...
-Dlaczego się zatrzymałaś?
-Bo nie mogę sobie nazwiska przypomnieć imię to chyba na G się zaczyna..
-Nie
-Tak
-zmyślasz,teraz to autentycznie robicie sobie jaja-grasz z Gaspardem?!
-wiedziałam,że nam nie uwierzysz...-powiedziała Sylwia
-Dlatego...
-..poprosiłyśmy...
-Czy ktoś tu wymawiał moje imię?-Anna wywaliła oczy z całą mocą.
-nasza siorka,ta co była dzisiaj w TV
-ta w masce?
-tak
-ale mówiłaś,że ona w Rosji..
-oj czopku,spójrz na monitor.
-o.Bonsoir madame
-Bonsoir-powiedziała Anna-To,że widziała się z Karolem..kij,mogło się zawsze zdarzyć.To,że spotkała Vitasa....wiedziała,że kiedyś ta chwila nadejdzie-w końcu bywali w podobnych kręgach,jak np, dzisiejsze przyjęcie...ale Gas-i oni wszyscy jednego wieczoru????
-Miło mi cię poznać
-Wzajemnie-Anna wróciła na ziemię.....on też wcześniej był ładniejszy,widać ,że lubi uzywać sobie z życia.
-wiesz bardzo ładnie wygłądałaś na tej gali,ale bez maski jesteś dużo piękniejsza..
-nie czaruj Gas,na Annę nie ma mocnych..
-choc jakby się tak zastanowić to zawsze miała pociag do...
-Anna dlaczego twój pokój wyglada jak sklep ogrodniczy..czy to sadzonki??
-Vitalij mi je...podarował-Anna zaczerwieniła się
-Vitalij?
-czekaj,czekaj...ten Vitalij...znaczy się Vitas?
-Qui-Anna uśmiechnęła się
-oj Gas...nie ma co startować do naszej siostrzyczki jeżeli teraz czaruje ją "Vitalij,za którym ona długo szaleje...przepadłeś z kretesem
-o ja nieszczesliwy.....
-ha ha ha-mruknęła Anna
-To co was łączy?
-nic
-duże czy małe "nic"?
-nic
-aha,czyli,że gdzie się wybieracie?
-jeszcze nie wiem,ale jutro ma po mnie przyjechać..
Dziewczyny zaczęły się śmiać.
-o jejku ty się zgodziłas z nim spotkać?
-nie,znaczy się...nie jutro...on
-wreszcie właściwy facet,dla właściwej babki.Wie,że Anny się nie pyta bo nie ma sensu..trzeba jej po prostu zakomunikować
-pewnie jak przyjedziemy to ślub będa planowac
-rodzina.....Boże widzisz i nie grzmisz-mruknęła Anna,rodzeństwo potrafi być cierniem głęboko tkwiącym...
-a on wie że do ciebie Anka lepiej nie mówić?
-domyśli się..
-tak.Jak spojrzysz na niego jak na flaki ropuchy,to na pewno...
-Weźcie dajcie sobie siana..
-czyli on zdobył twoje serce drzewkami...czy ja tam widzę różę?
-Tak.Czarna
-Ma gest
-ten facet dał ci czarną róże?i na to lecą laski?
-Gas tobie takie wybiegi nie sa potrzebne wystarczy,że się uśmiechniesz i już masz tuzin-powiedziała Anna uśmiechając się-w sumie to Vitalij też uśmiech ma zabójczy...
-a jednak!Przyznaj się lecisz na niego!-powiedziała Karolina
-Inka ja...no dobra lecę,ale on się szybko o tym nie dowie..
-jasne,pewnie już wie,albo podejrzewa..chyba,że wcześniej Cię nie znał i nie wie,że ty to tylko z chorymi ludźmi się zadajesz bo dla zdrowych to ci szkoda czasu..
-ja jestem bardzo chory,moje serce własnie pękło...
-och Gas idź zaczaruj jakąś laskę,to ci to twoje serce szybko sklei..
-żadna już na mnie nie leci...właściwie to żadna z waszej rodziny...
-Naprawdę?Z tego co wiem to Inka swojego czasu....-siostra spojrzała na Annę jak na karalucha...ty się ze mnie zbijasz to ja też ci pokarzę-odpowiedziała jej bez słów na to zabójcze spojrzenie.
-Co swojego czasu?
-....bardzo często oglądała filmy z tobą-nie będę taka wredna...przecież nie powiem,że pokój w domu do tej pory jest oklejony jego podobiznami,plakatami i czym się da.
-naprawdę?Mi mówiła,że może z jeden widziała-skąd ja to znam..pomyślała Anna
-Dobra dosyć tego.Lepiej powiedz co tam u ciebie-powiedziała Inka
-u mnie wszystko ok,spotkałam dzisiaj Karola
-którego?
-tego z którym chodziłam do klasy
-tego w którym się bujałaś?a potem on się bujał w tobie,a ty go w tedy juz miałaś gdzieś i z tego taka telenowela argentyńska wyszła?
-tego właśnie
-Co u niego słychać?
do brata przyjechał,jutro się z nim spotykam
-Szalejesz dziewczyno!tak to przez parę lat cisza a teraz proszę.....dwóch gości.....podziw siostra
-z Karolem to tylko spotkanie koleżeńskie...nadal nieźle wygląda,ale to już nie to samo....strasznie nudny się zrobił,jak z nim rozmawiałam w tańcu to tylko o fizyce i sobie gadał....w pewnym momencie to się po prostu wyłączyłam...
-jasne-w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi Anny
-kto to może być?słuchajcie musze kończyć bo ktoś mi się do drzwi dobija
-Buźka,jutro też cię pomęczymy.
-papa
Anna wyłączyła się i podeszła do drzwi a tam...
-Witam-Anna po raz któryś z kolei dzisiejszego dnia wytrzeszczyła oczy.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Sob Paź 17, 2009 15:58 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




-Poczekaj chwilę-Anna chciała juz cos powiedzieć kiedy zadzwonił jej telefon.
-Słucham?
-Dzwonie zeby Cie uprzedzić,że zaraz do ciebie wpadnę.
-Naprawdę?
-Tak-rozłączył się i przekroczył próg jej mieszkania.
-juz jestem.
-Czym sobie zasłużyłam na ta wizytę?
-Tym,że po raz kolejny zgubiłas swój portfel a ja go-także po raz kolejny-znalazłem....nie wiem jak ty bys sobie beze mnie poradziła...
-wyrobiłabym nowy dowód,zablokowała karty kredytowe i kupiła nowy portfel.
Vitas zdebiał-był pewny,ze dziewczyna będzie mu nie wymownie wdzięczna,a tym czasem zachowywała się tak jakby ja bardzo obraxił albo przeszkodził w czymś niesłychanie ważnym.Anna patrzyła na niego powaznie ,bez mrugnięcia powieka jakies 10 sekund..dłużej nie mogła wytrzymać-jego mina tak ją rozbroiła,że w jednej chwili z posagu zmieniła się w wariatkę skręcająca się ze śmiechu..
-szkoda,że nie widziałeś swojej miny....-mówiła przez łzy.
Vitalij spojrzał na nią naburmuszony.
-oj...nie rób takiej miny...przepraszam,ale początkowo byłes taki pewny siebie...nie mogłam się powstrzymać...dzięki za portfel-vitalij wciąż wydawał się być nie w sosie.
-moze napijesz się kawy?-spytała.
-jasne
-co cię natchneło żeby przyjść własnie teraz?-myślałem o tobie cały czas i uznałem że nie wytrzymam do jutrzejszego dnia...
-przejezdżałem tędy przypadkiem i uznałem,że oddam ci go teraz..
-przejeżdżałeś przypadkiem koło swojego domu?-Vitalij zaczerwienił się....jaki on przystojny..pomyślała..ale charakterek ma trochę zwichrowany,ale to da się naprawic...usmiechnęła się do swoich myśli.
-przykro mi,ale naprawde jutro o 11 nie moge się wyrwać....
-spotykasz się z tym..jak mu tam..
-nie...-Vitalij uśmiechnął się
-z nim widze się po południu-i usmiech raptownie znikł z jego twarzy.
-więc dlaczego nie możemy się spotkac wieczorem?
-bo pracuję...
-jak?
-słucham?
-w jaki sposób?w szpitalu nie,bo masz wolne..
-a skad to wiesz?
-ma się swoje znajomości..w końcu znam Tanię prawda?-i tak bym ci to wolne załatwił...nawet byś nie wiedziała..
-no tak..nie w szpitalu..robimy dzieciakom niespodzianke,jedna z dziewczynek ma urodziny i ...w sumie to też mógłbys przyjść..ale pod jednym warunkiem..
-jakim?
-musisz sie perzebrac..
-znowu wkładanie masek?
-musisz się całkowicie przebrać.....za klowna....wiem,że lubisz przebieranki to chyba nie zrobi ci to różnicy...
-dobrze..
-super! będziesz miał bombowy piszczący nos...
-co takiego??
-no wiesz...jak się za niego złapie to robi takie piiiiiiiib..
-czego nie robi się dla ...dzieci..-laski pomyslał
-musimy ci wymyślić imię....
-imię?
-tak,jakieś śmieszne i proste...łatwe do zapamiętania...jak na przykład nie wiem...Trąbek,Bąbek....może Gapcio,Grupcio...
-Grupcio???!!!

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Pią Paź 23, 2009 20:24 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Chyba nie myślała,że za dużo waży-rzeczywiście ostatnio troche przybyło mu tu i tam,ale bez przesady-kobietom,które znał nawet to odpowiadało.
-oj,tak tylko powiedziałam.....sam coś wymyśl jak taki mądry jesteś..
-no nie wiem ....nigdy nie musiałem,nic wymyślać..
-a piosenki same ci się piszą??
-to co innego....
-naprawdę???
-tak...dobra wymyślę coś u siebie i dam ci znac później co mi przyszło do głowy,dobrze?
-niech będzie.
-a ty jakie masz to imię?
-a jak Ci sie wydaje???
-nie wiem...mi kojarzysz się z ....
-tak??
-z babuszką......-pomijając fakt,że była strasznie chuda.
-dlaczego??
-bo masz takie fajne pełne policzki,które świetnie wyglądaja gdy się rumienisz...-Anna się ..zarumieniła.
-różnie na mnie wołano,ale ty jesteś orginałem,więc w sumie to nawet spodziewałam sie że mnie czymś zaskoczysz...powiem ci jakie mam to"imię"jak ty wymyślisz swoje..zeby ci za wesoło nie było..
-skoro tego pragniesz..-Vitas zaczął sie jej przygladać.wyglądała na zadowoloną i spiącą.....wiedział,że musi już iść,ale tak bardzo nie chciał jej zostawic samej....choćby po to zeby patrzeć na te jej rumieńce..
-czemu tak mi sie przyglądasz?
-jest czemu,przecież patrzysz w lustro to wiesz..
-tak,wiem,to co u innych ludzi..
-...fałszywa skromność?nie podejrzewałbym,że akurat ty..
-spojrzała na niego ostro.
-dobra,dobra już milknę,zastanawiałem się,czy....-mógłbym tu zostać i tak na ciebie patrzeć,....... na początek....-pomyślał
-tak?
-nieważne.Muszę już iść...-Anna zrobiła zdziwioną minę.
-przecież jest dopiero...-spojrzała na zegarek.
-o kurczę...piąta-zaczęli się śmiać.
-dobrze,więc do dzisiaj wieczorem-chciała mu uścisnąc dłoń lecz on udał,że tego nie zauważył i pocałował ja delikatnie w policzek.-od czegoś trzeba zacząc- pomyślał.
-dobranoc.
-dobranoc-mam nadzieję,że ci się przyśnię pomyślał i wyszedł.

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

PostWysłany: Pią Paź 23, 2009 21:08 Odpowiedz z cytatem
lashieta
Wirtuoz
Wirtuoz
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 657
Skąd: ostrowiec




Vitas cały dzień chodził w skowronkach,wszyscy byli zdziwieni jego zarażająco dobrym humorem.Nie żeby był jakimś ponurakiem,na ogół był po prostu zadowolony-teraz szczęście promieniało od niego jak od słońca na Sacharze w ciągu dnia.
W tej chwili wsiadał do samochodu nucąc jedną z piosenek,która wpadła mu w ucho jakiś czas temu
-jesteś szalona,mówię ci...-ciekawe czy Anna to zna??myślał kierując się w stronę szpitala.Pewnie tak...
Miał już gotowe imię na to jej przyjęcie urodzinowe..nie był to szczyt jego możliwości,początkowo wydawało mu się,że wymyślanie czegoś takiego to banał,ale nieźle musiał się nameczyć żeby coś sensownego wykreować.Nie był to Grubcio i całe szczęście...
Anna czekała na niego na parkingu,pocierają ręce o siebie aby się rozgrzać..nie martw się słońce zaraz sprawię,że zrobi ci się cieplutko jak nigdy...pomyślał wysiadając z auta.
-Choćmy szybko.
-jak to jest,że tak późno ta mała nie spi??
-w dzień to nadrabia,takie podajemy jej leki...spi cały dzień a potem nie ma co robić w nocy..
-trzeba się przebrać,właź do tej klitki,znajdziesz tam swój strój,masz już jakieś imię??
-aha.
-super,powiesz jak się przebierzesz.
Vitalij szybko się uwinął.Gdy wyszedł z pomieszczenia,które w jego pojęciu było jakąś komórką na miotły ujrzał Annę jakiej jeszcze nie widział...Była wielkim,puszystym polukrowanym pączkiem z dżemem na głowie.Nie mógł wytrzymać,zaczął płakac ze śmiechu..
-a ja słyszałem,że ty zawsze poważna jesteś,nigdy się nie uśmiechasz i ..
-tak,tylko jeśli chodzi o te napuszone matrony i chamskich gosci...dzieciaki to co innego...i znajomi.
Vitas wciąż się śmiał
-hahaha...lepiej spójrz na siebie...twarzowy ten ogon...nie ma co...więc jakie to twoje pseudo??bo po mnie to chyba widać...
-przebrałaś mnie za małpę to jakie moge mieć..
-o wypraszam sobie to nie małpa tylko pawian...widziałeś swój tyłek???
-że co ??
-w sumie to pasowało by ci Rudolf..wiesz jak ten czerwono-nosy renifer...tyle że u ciebie co innego jest czerwone...
Vitasowi zrzedła mina,o tym nie pomyślał....jakby go teraz zobaczyli jego znajomi ale by mieli używanie,albo dziennikarze...juto pewnie ukazałby się artykuł"vitas-pawian,który odwiedza chore dzieci pomagając im dzięki swojemu czerwonemu..."
-tak to będzie bardzo dobrze,tym bardziej,że dzieciaki dobrze tą bajkę znają...to szybko załapią.-Anna ryknęła śmiechem na widok miny Vitasa.
-choć nie ma na co czekać....

_________________
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Nazwa Skype

Wysłany: Pią Paź 23, 2009 21:08
Reklama





 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  
  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

POLSKIE FORUM FANÓW VITASA  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
    Powered by Active24, phpBB © phpBB Group. Designed for Trushkin.net | Themes Database