Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna
Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna Zaloguj Rejestracja FAQ Szukaj

Forum POLSKIE FORUM FANÓW VITASA Strona Główna » Opowiadania » "Reporterka od miłości" (Sylwia)
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
"Reporterka od miłości" (Sylwia)
PostWysłany: Pią Maj 30, 2008 23:59 Odpowiedz z cytatem
Bagi
Dyrektorka opery ;)
Dyrektorka opery ;)
Dołączył: 23 Lut 2008
Posty: 4030
Skąd: Bytom




przeniesione posty - Sylwia
--------------------------------------------------------------------------------------


I

Wybiła 9 rano. Vitas jeszcze śpi. To niepodobne do niego. Zazwyczaj, jeżeli tylko może, kładzie się spać wcześniej, bo wie, że następnego dnia musi być wypoczęty i pełen energii do prężnych działań, które czekają go w jego nietuzinkowym życiu, gdzie nie ma miejsca na leniuchowanie.
Jego prawdziwe imię to Witalij Władasowicz Graczew. Jest on nie tylko sławnym piosenkarzem, także muzykiem, kompozytorem, autorem tekstów, aktorem i projektantem mody. Jak widać, ten 29-letni człowiek o zniewalającej urodzie, która powala każdą kobietę jest wszechstronnie uzdolnionym i pełnym życia rosyjskim chłopakiem.
Zadebiutował on w Rosji w grudniu 2000 utworem Opera#2, w którym zadziwił publiczność niesamowitą skalą głosu. Vitas dysponuje 5 oktawowym kontratenorem, przez niektórych zwanym potocznie męskim sopranem.
Tej nocy śniła mu się jego ukochana, niestety zmarła kilka lat temu mama. Witalij wiedział, że zawsze gdy ona do niego „przychodzi” we śnie, oznacza to, że spotka go coś miłego.
Czy rzeczywiście „coś miłego” miało odmienić życie Vitasa, tak ostatnimi czasy męczące i monotonne? Pomimo tego, iż Vitas robił to, co kochał i nigdy nie narzekał (to niepodobne do niego), gdzieś podświadomie czekał na coś, co pozwoli zrelaksować mu się, nabrać sił do dalszego koncertowania, do wymyślania piosenek, do trasy po Stanach Zjednoczonych, a może nawet do podboju Europy! Ale czy cos tak pięknego jest w ogóle realne?

-Vitas, wstawaj! Człowieku, wiesz która jest godzina? Już po 9! Może zapomniałeś, że dziś masz 3 wywiady, a wieczorem koncert! Musisz się przygotować!

Siergiej Pudovkin był jego managerem, to on wypatrzył Witalija na scenie Odesskiego Teatru Plastyki. Był to człowiek o ogromnej charyzmie, lecz bardzo wymagający.

- Siergiej, przecież dopiero 9. Ten wywiad jest dopiero na 12, jeszcze mam czas. Dasz mi się kiedykolwiek wyspać?
- Wyśpisz się po śmierci, dalej, śniadanie już gotowe, od dziś przechodzisz na dietę, musisz schudnąć 5 kilo.
To od razu postawiło Vitasa na równe nogi. – Co takiego? Dieta? Ty chyba sobie żartujesz?!
-Bynajmniej. Odrzekł Pudovkin.
-Nie ma mowy, czy ty o wszystkim musisz decydować za mnie?
-Ja po prostu dbam o ciebie, jestem twoim manager’em i nie zapominaj, że gdyby nie ja, nie doszedłbyś do tego wszystkiego.
-A ty jak zwykle mi wszystko wypominasz, dobra nie gadajmy już o tym, idę pod prysznic.
-Do zobaczenia przy śniadaniu.


II

Biorąc prysznic, Witalij myślał o śnie, który miał dziś w nocy. Śniło mu się, że jest razem z mamą na łące, pełnej pachnących kwiatów, które zbierał i wręczał jej. A ona przy każdym wręczonym kwiecie uśmiechała się jeszcze szerzej. Dany kwiat symbolizował jeden dzień rozłąki z nią, jakby wynagrodzenie za te wszystkie lata, kiedy nie mogli być razem.
Tak to był piękny sen, ale czy rzeczywiście i tym razem miało go coś dobrego spotkać? Zadając sobie to pytanie, Vitas skończył się myć, ubrał się i zszedł na dół.
W jadalni czekał na niego, popijając kawę Siergiej.
-No w końcu. Już myślałem, że coś ci się stało. Co tak długo?
-A co mogłoby mi się niby stać pod prysznicem? Po prostu zamyśliłem się, przecież nie mógłbym się utopić, nieprawdaż?
-Ale z ciebie żartowniś. Dobra słuchaj, teraz jedz, bo dziś dzień pełen roboty. Ten wywiad o 12 jest przełożony na 13, więc mamy jeszcze trochę czasu, tak więc ty zajmij się teraz listami od fanów, wiem że lubisz je czytać, a trochę się tego nazbierało.
-Super, przy okazji poczytam co nowego słychać na mój temat w Internecie.

Witalij zawsze czyta wszystkie posty i listy od fanów. Są oni dla niego bardzo ważni, bo są niejako motorem napędzającym jego karierę. Niestety nigdy nie odpasuje osobiście na żaden z nich, gdyż po pierwsze nie dałby rady na wszystkie, a po drugie to kolejny wymysł Pudovkina, który sądzi, iż jego ‘image’ powinien być owiany lekką nutką tajemnicy. Dlatego fani o wielu rzeczach z życia Vitasa nie wiedzą. Między innymi dlatego krążą na jego temat różne plotki. To wszystko sprawią, że fani są jeszcze bardziej ciekawi i zainteresowani tajemniczym piosenkarzem. Działania te są oczywiście jak najbardziej zamierzone, gdyż to wszystko jeszcze bardziej podsyca i wzmaga zainteresowanie Vitasem, a jak mówi Siergiej: „Cel uświęca środki”.


III

15 minut później Witalij czytał już listy, posty i komentarze. Po takiej dawce pozytywnych słów podziwu i komentarzy na jego temat zawsze poprawiał mu się humor, to wlaśnie napędzało go do dalszego działania. Nigdy nie przeszkadzał mu ten ‘nadmiar’ fanów, wręcz przeciwnie, gdyby tylko był w stanie, z każdym by porozmawiał.
Serwując po Internecie, a dokładniej po ‘Youtubie’, Vitas natknął się na coś zdumiewającego, a mianowicie na pewne filmiki zrobione przez fankę o nicku ‘bagienka81’. Filmiki te były slajdami przeróżnych zdjęć Vitasa, a pod każdym kolejnym zdjęciem pokazywał się jakby opis zdjęcia, w konsekwencji wychodziło bardzo śmieszne fotostory z Vitasem w roli głównej. Bardzo rozbawiło go to, stwierdził że ów fanka musi być bardzo kreatywną osobą (nie wiedział wtedy jeszcze o kilku pozostałych polskich fankach, równie kreatywnych i nie marzących o niczym innym jak o spotkaniu z nim).

- Siergiej, chodź na chwile, chcę ci coś pokazać.
- Co takiego?
- Nie gadaj, tylko oglądaj.
Parenaście minut później oboje pokładali się ze śmiechu, już dawno nic ich tak nie rozbawiło.
- Fenomenalne!!! Ale niestety, musimy wracać do pracy, zbieraj się, za 5 minut spotykamy się przy samochodzie i wyruszamy na ten wywiad dla polskiej dziennikarki.
- polskiej dziennikarki powiadasz?
- A no tak, przyjechała na wczorajszy twój koncert. Starała się umówić na wywiad z tobą od pół roku.
- Widzę, że jest ona zdeterminowaną osobą. Cieszę się w takim razie, jeszcze nie miałem do czynienia na żywo z nikim z Polski.
- Dlatego zgodziłem się.
- No to jedźmy.


IV

Na umówionym miejscu czekała dziennikarka. Już z daleka dostrzegła ona przez szybę restauracji wysiadającego z samochodu Vitasa. Kroczył on powoli ale z gracją. Jego kroki były jak gdyby lekkim stąpaniem po chmurach. Wydawało jej się jakby widziała to w zwolnionym tempie, nie mogła powstrzymać zachwytu i radości ze spotkania z Vitasem, marzyła o tym od dawien dawna.
Wraz z dwoma ochroniarzami i Pudowkinem wszedł do restauracji, która w środku była o dziwo pusta, tak więc nie trudno było dostrzec siedzącą tam dziewczynę.
Podszedł do niej i w tym samym momencie przeszył ją zniewalającym spojrzeniem, które poczuła na całym ciele niczym porażenie prądem. Jak przystało na gentelmena, ujął jej dłoń i lekko, niczym muśnięcie motyla pocałował ją.
- Witaj. Jak ci na imię?
- Sylwia, bardzo mi miło ciebie poznać.
- Mi również.
- To może przejdźmy do pytań bo niestety ale czas nas goni. Uprzejmie aczkolwiek stanowczo oznajmił Pudovkin.
- Dobrze, a więc....
Wywiad przebiegł dobrze, standardowe pytania o muzyce, karierze, planach na przyszłość, trasie po Stanach Zjednoczonych oraz kilka osobistych pytań, na które Sylwia nie dostała odpowiedzi, gdyż w tym samym momencie wcinał się Siergiej i prosił o następne.
Na koniec Vitas obiecał, że w niedługim czasie odwiedzi Polskę, na co przytaknął Pudovkin.
Cały wywiad trwał raptem pół godziny, lecz polskiej dziennikarce wydawało się jakby trwało to wieczność. Przez cały czas Witalij nie spuszczał wzroku z olśniewającej twarzy dziewczyny.
Nagle Vitas przeprosił. Nie minęły 3 minuty jak wrócił i wtedy był to koniec spotkania. Na pożegnanie podali sobie dłonie i w tym samym momencie Sylwia poczuła, że Vitas wsuwa jej karteczkę w dłoń. Jeszcze raz podziękowała za wywiad i rozstali się.
Zaraz potem Sylwia niezwłocznie zajrzała na karteczkę.

Jeśli chcesz przeprowadzić ze mną prawdziwy wywiad w 4 oczy, spotkajmy się jutro o 20 w restauracji w hotelu ‘Mechty’.

Vitas

Nie mogła uwierzyć własnym oczom, Vitas chce się z nią spotkać sam na sam? To jest zbyt piękne aby mogło być prawdziwe, pomyślała. To był najwspanialszy dzień w jej życiu – do tej pory, jak się później okaże.


V

Dnia następnego Sylwia postanowiła pozwiedzać Moskwę, aby jak najszybciej zleciał jej czas. Wszystko strasznie jej się dłużyło. Miała wrażenie że chwila spotkania po raz kolejny Vitasa nigdy nie nastąpi. W tym samym momencie, olśniło ją.
- Matko, przecież ja nie mam się w co ubrać na wieczór!!!
Spojrzała w bok, w witrynę pewnego moskiewskiego butiku i to było jak zrządzenie losu. Na manekinie wisiała ta właśnie idealna dla niej sukienka, w której zakochała się momentalnie. Pomyslała: „ w niej oczaruje Vitasa”. Pięć minut później stała już przy kasie.
Wychodząc ze sklepu, Sylwia spojrzała na zegarek, który pokazywał godzinę osiemnastą.
- Matko Boska! Nie zdążę!
Czym prędzej pobiegła do swojego hotelowego pokoju w celu zrobienia się rzecz jasna na bóstwo.


VI

Prysznic, ułożenie blond włosów, pomalowanie paznokci na kolor czerwony i makijaż – to wszystko zajęło jej o dziwo tylko godzinę. Pewnie dlatego, że zdawała się fruwać ze szczęścia. Czuła, że dziś nic nie jest w stanie zniwelować jej euforii.
Na koniec ubrała nową małą, czarną sukienkę z dużym dekoltem, jeszcze tylko lekka nuta jej ulubionych perfum i była gotowa. Ostatnie spojrzenie w lustro – tak, wyglądała przepięknie, niczym królewna.
Taksówka stała już na dole. Na miejscu była punktualnie. Wchodząc do środka dostrzegła go, siedzącego przy recepcji. Wyglądał wprost idealnie. Czarny garnitur, czarna koszula, wypolerowane buty i włosy delikatnie przygładzone, na dodatek jego perfumy, które czuć było już przy wejściu.
Zauważył ją. Podszedł i pocałunkiem w dłoń przywitał się z nią.
- Witaj, bardzo ładnie wyglądasz.
- Dziękuję, ty również.
- To może chodźmy już, bo wszystko jest gotowe.
- Dobrze. Odpowiedziała nie wiedząc co ją czeka za restauracyjnymi drzwiami.
W środku było pusto. Cała sala była tylko i wyłącznie dla nich. Po środku stał okrągły, nakryty stolik, na którym paliły się dwie świece. Usiedli.
- Napijesz się wina?
- Tak, z wielką chęcią.
Kolacja i wino było wyśmienite. Rozmawiali o muzyce, sztuce, zainteresowaniach i o różnicach kulturowych.
- A jak podoba ci się Moskwa?
- Jest przepiękna. Nie mam słów do opisania mojego zachwytu tym miastem.
- W takim razie bardzo się cieszę.
- Wierzę, ze tobie w Polsce tez by się spodobało.
- Nie wątpię. Wiesz Sylwio, bardzo dobrze mi się z tobą rozmawia. Jesteś bardzo interesującą osobą i chciałbym poznać ciebie bliżej.
- Bardzo mi miło, ja również, ale niestety jutro po południu wyjeżdżam.
- Nie mówisz chyba serio? Zasmucił się Witalij.
- Niestety ale tak. Ze smutkiem na twarzy oznajmiła.
W tym samym momencie podszedł do nich kelner i poinformował, że dochodzi północ i niestety ale musza zamknąć lokal.
- Posłuchaj, czy mógłbym cię odwieźć? Jest już późno i nie chciałbym żebyś wracała sama. Moskwa nocą jest niebezpieczna.
- To bardzo miło z twojej strony, ale nie chciałabym cię fatygować
- To żadna fatyga. Cała przyjemność po mojej stronie. Mój kierowca czeka już przy wyjściu.
- W takim razie zgoda.
Zebrali się i wyszli. Kierowca rzeczywiście czekał, lecz nie przypuszczała, że wielkiej czarnej limuzynie. Sylwia po prostu oniemiała z wrażenia. Nigdy dotąd nie jechała limuzyną. Witalij otworzył jej drzwi i wsiedli do środka.
Podczas jazdy Vitas otworzył kolejną butelkę wina i wznieśli toast za dzisiejszy wieczór, aby się powtórzył. Obojgu dopisywał dobry humor i to nie tylko za sprawą alkoholu, lecz dzięki Vitasowi, który należał do ludzi o ogromnym poczuciu humoru. Zdawało się jakby oboje zapomnieli o bożym świecie.
Po chwili kierowca oznajmił, że są już na miejscu. W tym samym momencie oboje jakby otrzeźwieli i zdali sobie sprawę, że ich spotkanie nieuchronnie dobiegło końca.
- Czy zezwolisz na odprowadzenie siebie do drzwi? Muszę mieć pewność że dotarłaś bezpiecznie do pokoju.
- Ależ oczywiście.


VII

Pod drzwiami nastała niezręczna cisza. Oboje czuli lekki niedosyt.
- Dziękuję za miły wieczór, wszystko było jak ze snu, marzyłam o tym.
- To ja marzyłem o tobie od chwili, gdy tylko cię ujrzałem, wiedziałem, że pragnę tylko jedej rzeczy.
I w tym samym momencie namiętnie pocałował ją. Sylwia pomyślała, że tak właśnie ludzie muszą czuć się w niebie, a Witalij słodko całował, mogłoby się wydawać, iż zaraz po śpiewaniu, został stworzony w celu uwodzenia i całowania kobiet. Jego usta smakowały winem i czymś jeszcze, trudnym do opisania, jakby kawałkiem nieba.
- Może wejdziesz? powiedziała ledwo udając jej się oderwać od ust Vitasa. Czuła, że unosi się pól metra nad ziemią.
- Chyba czytasz w moich myślach.
Po przekroczeniu progu drzwi, Witalij zdjął z gracja marynarkę, a potem rozwiązał krawat.
Podszedł do niej i zaczął namiętnie całować. W jednej chwili delikatnie zdjął z niej sukienkę i znowu zaczął całować, jakby nie mógł się oderwać od jej ust. Jego ciało pachniało najdroższymi perfumami, które doprowadzały Sylwię do rozkoszy, a skóra jego była delikatna i gładka niczym jedwab.
Nim spostrzegła oboje leżeli już na łóżku. Zaczęli się kochać.
Wszystko było jak ze snu- idealne i niezmącone najmniejszą błahostką.
To była zdecydowanie najwspanialsza noc w życiu Sylwii, której nigdy nie zapomni.


VIII

Rano przebudził Sylwię śpiewający podczas golenia Witalij. Drzwi od łazienki były lekko uchylone. Zza nich Vitas zdawał się jakby promieniować ze szczęścia. Z radia leciała jedna z piosenek jego rosyjskiego kolegi, również piosenkarza – Dimy Bilana. Najbardziej Sylwię rozbawiło, gdy Vitas zaczął tańczyć, a podczas robienia jednego ze swych słynnych koncertowych piruetów – zauważył ją. Zaczerwienił się.
- A to teraz już wiem gdzie ćwiczysz te swoje piruety – zadrwiła Sylwia
- Długo tu stoisz?
- Przepraszam ale lubię na ciebie patrzyć.
- Szczególnie z ukrycia?
- Nie no ale tak dobrze się bawiłeś, że nie chciałam ci przerywać.
- Nic nie szkodzi. Na ciebie nie mógłbym się gniewać – przyciągnął ją do siebie i pocałował na dzień dobry. Twarz jego była gładka i pachniała wodą po goleniu.
- Jak ci się spało?
- U twojego boku – cudnie!
- Słodko spałaś. Ale pewnie obudziłem cię tym moim śpiewem?
- Być przebudzoną przez twój śpiew to sama przyjemność.
- A to w takim razie cieszę się! Słuchaj dzwonił Siergiej. Martwi się o mnie.
- No tak nie było cię cała noc, ale przecież jesteś już dużym chłopcem, możesz robić co chcesz, nie musisz mu się ze wszystkiego tłumaczyć.
- No tak ale widzisz on mnie traktuje trochę jak syna, zajmował się mną od samego początku kariery. Gdyby nie on to nie byłbym tym kim jestem teraz.
- Bzdura. Masz talent, niesamowitą osobowość, urodę i wdzięk - bez tego do niczego być nie doszedł.
- Skoro tak mówisz – uśmiechnął się Witalij, widać było że miło mu się zrobiło od tych pochlebstw.
- Szkoda, że dziś muszę wracać do Polski –posmutniała Sylwia.
- Na śmierć zapomniałem. A słuchaj, nie dałoby się jakoś tego twojego służbowego wyjazdu przedłużyć? Pokryłbym wszystkie niezbędne koszta.
- Bardzo bym chciała, ale widzisz, mam surowego szefa, będzie chciał mieć jutro z rana wywiad z tobą na swoim biurku.
- Co to za problem? Wyślesz mu mailem i powiesz, że musiałaś przedłużyć pobyt, bo będziesz zdawać relacje z mojej trasy koncertowej czy coś. Albo powiedz prawdę, ze uwiodłem cię.
- Ty mnie, a ja myślałam że to ja ciebie – oboje zaczęli się śmiać.
- No co ty – wyśmiałby mnie i nie uwierzyłby, ale spróbuję, może coś wymyślę.
- To ja do niego zadzwonię, jak usłyszy mój głos to na pewno się zgodzi.
- No na pewno – bardzo cię lubi. Myślę nawet, ze spodobałeś mu się.
- Spodobałem?
- No bo gdyby nie to, to w życiu by mnie nie puścił za granicę w celu przeprowadzenia wywiadu z jakiś piosenkarzem, bo wiesz w jego gazecie, jak sam mówi muszą być same istotne tematy poruszane, muzyka go nie interesuje. A tu proszę, zdziwiłam się jak oznajmił mi że mogę jechać. Poza tym, wydaje mi się, że jest gejem.
- Hehehe to w takim razie problem z głowy, zadzwonię i wszystko załatwię. Daj mi jego numer, potem to zrobię.
- A teraz zejdziemy na śniadanie?
- No jasne tylko się troszkę ogarnę.
- W takim razie będę czekał na dole.
- Zgoda.


IX

Po 15 minutach Sylwia zeszła na dół, tak jak się umawiali. Hol był pusty, restauracja także. Zmartwiła się, że nie ma nigdzie Witalija.
Stał jednak przy recepcji i rozmawiał przez telefon, poczekała aż skończył.
- Kto dzwonił?
- Siergiej, przepraszam cię ale muszę lecieć. Pilna sprawa. Musze jakieś dokumenty podpisać. Przysłali już po mnie kierowcę. Słuchaj, przyjadę po ciebie o 16 i gdzieś cię zabiorę, a tu masz sto rubli, kup sobie nową sukienkę bo wczoraj w tamtej chyba zepsułem ci suwak.
- Nie potrzeba, nie wezmę tych pieniędzy od ciebie, stać mnie jeszcze.
- Dobrze w takim razie ja sam tobie odkupie tą sukienkę. Aha dzwoniłem do twojego szefa. Wszystko załatwione, dał ci tydzień urlopu. Całkiem miły ten gość.
- No ja jakoś tego nigdy nie odczułam.
- Oj tam, myślę że od dziś zmieni do ciebie stosunek. Dobra ja lecę. Bądź gotowa na 16. – Całując ją słodko w policzek znikł w drzwiach.
I takim oto sposobem Sylwia została sama. Nawet nie potrafiła się na niego gniewać, zresztą po takiej nocy nie mogłaby, nic nie mogłoby zepsuć jej humoru. Uśmiechnięta poszła na śniadanie.


X

Po powrocie do hotelowego pokoju zabrała się za pracę na laptopie, obrobiła i wysłała szefowi wywiad z Vitasem. Nim się obejrzała była już 15.30. Wsunęła na siebie obcisłe dżinsy, jedwabną bluzkę, umalowała ustna i w sumie była już zwarta i gotowa, ale po Witaliju ni widu ni słychu, postanowiła poczekać. Usiadła na łóżku, które pachniało jeszcze nim. Rozmyślała między innymi o tym, co się zdarzyło w nocy, a także o tym, o czym nie pomyślała wcześniej, a mianowicie o żonie Vitasa – Svietłanie. Zdała sobie nagle sprawę z tego co zrobiła z żonatym mężczyzną, ale uczucia i emocje nią targające były silniejsze od zdrowych zmysłów, poza tym niczego nie żałowała. Podświadomie wiedziała, że to tylko przygoda, która prawdopodobnie się niedługo skończy. Pomimo tego, postanowiła dziś o tym z nim pogadać.
Nagle usłyszała jakiś hałas pod oknem, jakby tłum rozwrzeszczanych ludzi. Wyjrzała przez okno –tak nie myliła się na dole stał czarny, błyszczący, ‘wypasiony’ samochód (tym razem nie limuzyna) i wokół niego - tłum fanów. No tak przyjechał Witalij – pomyślała. Pospiesznie włożyła szpilki i zbiegła po schodach.
Gdy wyszła z hotelu, ledwo udało jej się przedostać przez tłum. Wszyscy myśleli że Sylwia również przepycha się po autograf i dlatego nikt nie chciał dać za wygraną, ale w końcu udało się. Drzwi otworzył jej ochroniarz - Andriej. W środku siedział on, jak zwykle uśmiechnięty i wypachniony.
- Część śliczna. Ale tłum się zebrał.
- Nooo, niesamowite, ledwo udało mi się przecisnąć. Masz tak zawsze.
- No, niestety, ale wiesz to nawet miłe, chociaż czasem bywa natrętne, bo nigdzie sam nie mogę się ruszyć, bo zamęczyli by mnie.
- A co porabiałaś sama? Mam nadzieje, ze się nie nudziłaś.
- Ja się nigdy nie nudzę. A ty wszystko, co miałeś załatwiłeś?
- Tak. Ale to były same nudy, co innego ty. Ty nie jesteś nudna – rozpiął jej bluzkę i zaczął całować po dekolcie.
- Hola, hola, co ty wyprawiasz?
- Całuje cię, nie widać.
- Widać, tylko że Andriej jest za szybą, a poza tym miałeś mnie gdzieś zabrać. Podwieczorek zostawmy na później.
- Przepraszam, ale nie mogę się przy tobie opanować. Czy mi się wydaje, czy ty jesteś lekko zdenerwowana. Coś się stało?
- Nie nic, wydaje ci się. Po prostu jedźmy już, bo chyba tamujemy ruch uliczny.
- No rzeczywiście - powiedział naciskając guzik, który spowodował zsunięcie szyby dzielącej kierowcę od tylnich siedzeń i poinformował, że mogą już ruszać do wcześniej ustalonego miejsca.
- Jakiś ty tajemniczy.
- To żadna tajemnica, lecz niespodzianka. A byłbym zapomniał, oto prezent dla ciebie.
- Vitas, nie wygłupiaj się, nie musiałeś.
- Przecież obiecałem, że odkupię ci tamtą sukienkę.
Sylwia rozpakowała wielkie pudło i ujrzała najśliczniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostała. Była to czerwona satynowa sukienka. Jeśli chodzi o gust, to trzeba przyznać, że Vitas ma wyśmienity, w końcu nie bez powodu jest też projektantem mody.
- I jak podoba się?
- Vitas, jest śliczna, dziękuję ci – i pocałowała go w policzek.
- Nie ma za co.
- Mam nadzieję, ze będzie pasować.
- Na pewno, 38 to mój rozmiar.
- Ach ma się to oko – zażartował.
- Musisz koniecznie mi się w niej pokazać.


XI

Podróż trwała dość długo, ale jak zwykle Vitas nie pozwolił Sylwii tego odczuć. Zdążyli opróżnić butelkę szampana i wprawić się w wyborny humor.
Nagle ktoś zapukał w szybę.
- Przepraszam, ale jesteśmy na miejscu.
- Już? – zdziwiła się Sylwia
- No już! Widzisz w moim towarzystwie jak szybko upływa ci czas – zachichotał Witalij.

Szyby samochodu były przyciemnione, wiec aby móc cokolwiek zobaczyć, Sylwia musiała wysiąść z samochodu.
Ujrzała – piękny pałac z dwoma kolumnami wokół którego rozpościerał się ogromny ogród z licznymi oczkami wodnymi. Poczuła się jak w bajce.
- Vitas, gdzie ty mnie zabrałeś?
- Do mojego królestwa.
- Gdzie?
- No to mój dom, ale niestety rzadko w nim bywam – raz na dwa miesiące jak dobrze pójdzie.
- Jest prześliczny. Aż dech mi zaparło z wrażenia. Ale czekaj, czekaj..... ja nie mogę tam wejść.
- Nie wygłupiaj się.
- Nie, mówię serio. Przecież w środku jest twoja żona.
- Nie martw się, nie ma Swietłany. Właśnie dziś chciałem z tobą o tym porozmawiać, wiedziałem, że prędzej czy później mnie o to spytasz, ale dobrze - wszystko ci wytłumaczę, tylko w swoim czasie. To jedyne miejsce, gdzie będziemy mieć spokój.... Chodźmy do środka bo zimno się zrobiło, pewnie przemarzłaś – powiedział okrywając ją swoją marynarką. Zdawał się lekko posmutnieć, jakby Sylwia przypomniała mu o czymś, o czym nie chciał teraz myśleć.


XII

Wnętrze urządzone było z gustem, wszystko wydawało się jakby nowe, nieużywane. No ale nie dziwiła się, w końcu jak sam Witalij powiedział, przebywa tu sporadycznie.
- Uważaj, nie poślizgnij się, podłogi były polerowane. – Rzeczywiście, można było się w nich przejrzeć.
- Ale tu pięknie.
- Dziękuję, sam urządzałem. – Podchodząc do barku, zapytał – Czego się napijesz?
- A co barman poleca?
- Hmmm, mamy tu Proszę Panią wszystko, czego sobie dusza zapragnie – Spojrzała, rzeczywiście – był tu każdy rodzaj alkoholu.
- To może Jack Daniel’s.
- Świetny wybór. Ja również się napiję. – nalał do kryształowych kieliszków i zaprosił do salonu.
Stały tam dwie wielkie skórzane kanapy, w których można by było się utopić. A na ścianie wisiał ogromny plazmowy telewizor. Od razu zachwycił Sylwię kominek z marmuru, w którym tlił się lekki, dogasający płomień. Zawsze marzyła o czymś takim u siebie, niestety mieszka w bloku. Wyobrażała sobie, jak pięknie musi być, móc siadać co wieczór i godzinami wpatrywać się w płomienie, czując ciepło rozpalające ciało. Uwagę Sylwii przykuł także stojący pod oknem biały fortepian, na którym prawdopodobnie Witalij grywa ‘Posviashenie’. „Ach może kiedyś zagra i dla mnie” – pomyślała.
- Zaczekaj, dorzucę drewna do kominka, bo strasznie tu zimno. I przyniosę ci z góry mój wełniany sweter. Zaczekasz chwilkę?
- Ale ty troskliwy. Jasne, zaczekam.
Po 5 minutach zszedł przebrany na dół, niosąc wełniany sweter w romby.
- Ale fajny sweter!
- Babcia zrobiła mi go na drutach, też go lubię. Pewnie będzie ci za duży.
- To nic.
- Usiądź. Nastawię muzykę. A może głodna jesteś? Mogę cos ugotować. Czasem dla odstresowania gotuję – lubię to, ale rzadko kiedy znajduję czas.
- No tak, wiadomo – koncertujesz. Ale gotowaniem zajmiemy się później, zdaje się że mieliśmy porozmawiać.
- A no tak. Dobrze. Widzisz, Svietłana już tu nie mieszka. Wyprowadziła się. Ale to skomplikowana i długa historia. Nie chcę cię zamęczać.
- Przecież mam czas. Mi możesz zaufać, pomimo tego, że znamy się tak krótko.
- Wiem. Tylko nie o to chodzi. Mi po prostu ciężko o tym mówić. Ale dobrze.... a więc zacznę od początku. – wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać. - Poznałem Svietłane jako bardzo młody chłopak, przyjaźniliśmy się bardzo długo. Aż w końcu przyjaźń przerodziła się w miłość. Zawsze była przy mnie w tych dobrych i złych momentach, także gdy zaczynałem karierę, wtedy nie było łatwo. Siergiej wymagał ode mnie bardzo dużo, czasem nawet wydawało mi się że to ponad moje siły, że nie podołam. Miałem ochotę rzucić to i wrócić na deski Odesskiego Teatru Plastyki. To właśnie ona wspierała mnie i podnosiła na duchu. Bardzo ją kochałem. Aż w końcu 11 lipca 2006 w Odessie pobraliśmy się. To był piękny dzień. Pamiętam jak dziś. Svietłana pięknie wyglądała, a ja byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- To co się stało?
- Widzisz, gdy nastał czas, kiedy stałem się bardzo znany w Rosji a potem w Chinach i w całej Azji. Zacząłem bardzo dużo koncertować i zaniedbywałem Svietłanę. Na początku zabierałem ją ze sobą. Jeździła ze mną w trasy, ale nie czuła się tam dobrze. Dla rekompensaty pisałem piosenki kierowane do niej, opowiadającej o moich uczuciach, miłości do niej. Niestety nie miałem czasu się nią zajmować, a po koncertach byłem bardzo zmęczony. Poza tym ona tęskniła za domem i rodziną. Więc w końcu przestała ze mną jeździć, a ja nie protestowałem. Myślałem, że tak będzie dla niej lepiej. Wydawało mi się, że pomimo tych ciągłych rozłąk nadal się kochamy, że to uczucie nie wygasło. Pamiętam, że zawsze cieszyłem się jak małe dziecko na myśl o powrocie do domu i uściskaniu ukochanej żony. Pewnej nocy mój koncert skończył się wcześniej, gdyż były jakieś problemy techniczne. Nie pamiętam dokładnie. Zdążyłem zaśpiewać tylko trzy piosenki i wysiadł prąd. Ogłosiłem przerwę techniczną ale nie mogli tego naprawić. Publiczność była niepocieszona. Chciałem im to jakoś wynagrodzić, wiec trochę dłużej rozdawałem autografy. Pomimo tego wszystkiego dojechałem do domu 3 godziny wcześniej niż miałem. Po wejściu do środka zawołałem: „Kochanie już jestem!” Pomyślałem, że pierwszy raz od dawien dawna spędzimy wieczór tylko we dwoje. Jednak nie usłyszałem odpowiedzi Svietłany, tylko jakąś krzątaninę na górze. Pobiegłem wiec po schodach do naszej sypialni. I zatkało mnie, nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Uderzyło to we mnie jak grom z jasnego nieba. Ujrzałem półnagą Svietłanę i jej ochroniarza Grigorija w samych bokserkach. Na mój widok odskoczyli od siebie jak oparzeni. Możesz się domyślić co zamierzali robić. Staliśmy wszyscy jak wmurowani. Ja zszokowany, oni przyłapani na gorącym uczynku.
- O matko, Vitas, tak mi przykro, nie wiem co mam ci powiedzieć. Ale.... co było dalej? - Spytała coraz bardziej zaciekawiona Sylwia.
- Jak to co? Zachowałem się jak każdy normalny facet.
- Czyli?
- Rzuciłem się na niego z pięściami. Dostał dwa razy w twarz i padł na ziemię. Wtedy Svietłana podskoczyła i wkroczyła między nas. Prosiła żebym go zostawił.
- Posłuchałeś ją?
- Spojrzałem na nią załzawionymi oczami, ona również płakała. Wtedy wybiegłem stamtąd i wypiłem duszkiem pół butelki whisky.
- No nie dziwię się, przepraszam, że przerywam, opowiadaj dalej.
- Wtedy ten pajac czmychnął do wyjścia. Tyle go widziałem. Zdążyłem tylko krzyknąć: „Jesteś zwolniony i żebym cię więcej nie widział na oczy!” Siedziałem jak wmurowany na kanapie i czułem jak moje serce rozpada się na drobne kawałki. Po 10 minutach Svietłana zeszła na dół. Usiadła naprzeciw mnie i tak w ciszy siedzieliśmy jakieś pół godziny. Ja czekałem aż zacznie się tłumaczyć, a ona nie mogła zebrać się na odwagę. – Mówiąc to napłynęły mu łzy do oczu.
- Witalij tak mi przykro, nawet nie mogę, nie chcę wyobrażać sobie jak musiałeś się wtedy czuć.
- Czułem się podle.
- Ale co po tej półgodzinnej ciszy?
- Zaczęliśmy rozmawiać, nawet nie pamiętam kto zaczął, chyba jakoś naraz. Svietłana powiedziała że nadal mnie kocha i że strasznie jest jej przykro i przeprasza, ale nie ma zamiaru udawać że nic się nie stało, albo że to nie to, na co wyglądało. Przyznała szczerze, że od bardzo dawna czuła się zaniedbywana przeze mnie, ja nie mogłem zaprzeczyć. Czuła ze musi się dzielić mną z milionami fanów, a chciała mieć mnie tylko dla siebie. Łudziła się, ze ten szał wokół mojej osoby kiedyś minie, ale zamiast przemijać nasilało się. Powiedziała że nie chciała tego ale cóż stało się, że ona także potrzebowała trochę uczucia i wtedy dał jej to Grigorij. Ich romans trwał już jakiś czas. Chciała mi o tym powiedzieć ponoć już dawno, ale czekała na odpowiedni moment, poza tym mnie ciągle nie było w domu.
- Czułem się winny za to co się stało, ale nie mogłem wybaczyć jej zdrady. Ufałem jej, a ona mnie zawiodła. Tak bardzo mnie to zabolało, że nie potrafiłem jej zatrzymać, przemawiała przeze mnie duma i złość. Wtedy powiedziała, że już dawno chciała wyprowadzić się do rodziców, a ja byłem tak zajęty, że nie zauważyłem nawet jej walizek.
- Po 15 minutach wyszła z domu i zostawiła mnie samego. Więcej nie zobaczyłem jej, chociaż wydawało mi się że parę razy widziałem ją w tłumie na moich koncertach, ale możliwe że to było tylko złudzenie. Od tamtej pory minęło jakieś pół roku.
- Jaka smutna historia, aż popłakałam się. Nie wiedziałam, przez co przeszedłeś mój ty biedaku.
- Jaki tam biedaku, sam sobie na to zasłużyłem, przecież o kobietę trzeba dbać, adorować ją i spędzać z nią czas, a nie tak jak ja się zachowywałem. To Svietłana była biedna. Od tamtej pory, kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi, a klucze zostawiła przede mną na stoliku, poświęciłem się pracy, popadłem w jej wir, aby tylko o niej nie myśleć. Coraz więcej koncertowałem, nagrywałem nowe kawałki. Starałem się o niej zapomnieć.
- A nie próbowałeś jej odzyskać?
- Próbowałem, ale na marne, od tamtej pory wyprowadziła się gdzieś daleko i nikomu nie podała adresu. Jej znajomi mówili, że próbuje o mnie zapomnieć, że dłużej tak by nie mogła. Wiesz Sylwia, ona zawsze chciała mieć dużo dzieci. To było jej marzenie. Ja niestety nie mógłbym....
- Czego byś nie mógł? Dać jej dzieci?
- Nie dałaś mi dokończyć. Nie mógłbym razem z nią ich wychować. Poza tym chyba nie nadaję się na ojca. Bo co to za ojciec którego ciągle nie ma w domu?
- Oj nie gadaj głupot, przecież ty uwielbiasz dzieci. Zawsze na koncertach śpiewasz z nimi, np. Kukle, przy tobie one się nie boją, bo ty masz czarodziejską aurę.
- Heh, naprawdę?
- Noooo. Poza tym myślisz, że byłbyś jedynym, który jest w rozjazdach, a ma dzieci?! Takich ludzi jest pełno...a jakoś nie narzekają. No dobra to jak? Dokończysz mi swoją historię?
- Jutro ci dokończę. Poza tym to już prawie koniec.
- No to skoro prawie koniec to nie odkładajmy tego na jutro. Chciałabym wiedzieć co było potem.
- Jak ja tobie ulegam...no dobrze. Hmm co było potem.... Potem poznałem ciebie i znów poczułem, że jestem szczęśliwy, za co dziękuję ci.
- To bardzo miłe co mówisz.
- A no i zapomniałem, że krótko przed tym jak ciebie poznałem, dostałem pozew rozwodowy, więc zobaczę Svietłane pewnie dopiero w sądzie. Z jednej strony denerwuję się na samą myśl o spotkaniu jej, nie wiem jak to przeżyję, ale z drugiej cieszę się, że ją zobaczę, bo ciekaw jestem jak się czuje i w ogóle.
- A kochasz ją jeszcze?
- Zawsze będę ją kochać. Ale dobrze, że nie jesteśmy już razem, bo przynajmniej już jej nie ranię. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś, kto zasługuje na nią i będzie z nim szczęśliwa. Ja najwidoczniej nie potrafiłem dać jej szczęścia.
- Wiesz co, nie wierze w to, że nie była przy tobie szczęśliwa. To dlaczego ja jestem?
- Znamy się krótko. Z nią na początku też tak było. Byliśmy najszczęśliwszą parą pod słońcem. Ale ja chyba nie nadaję się na dłuższą metę, do dłuższych związków. Chyba coś ze mną jest nie tak. Sam nie wiem. Robię to podświadomie. Po prostu nadkładam muzykę ponad inne rzeczy.
- Rozumiem, ale nie mów tak, że coś z tobą jest nie tak. Bycia w związku trzeba się nauczyć. To ciągłe kompromisy i nigdy nie będzie tak, że obie strony będą w stu procentach zadowolone, bo tak się nie da. Trzeba iść na ugodę. Z jednej strony rozumiem Svietłane, ale z drugiej nie. Przecież miała wszystko. Wspaniałego, dobrego i kochającego męża, piękny dom. Czego chcieć więcej? Przecież mogła spróbować to z tobą jakoś wyjaśnić, dojść do porozumienia.
- Z początku próbowała, ale ja nigdy nie miałem dla niej czasu, poza tym uważałem, że przesadza. Nie widziałem problemu, dopiero jak odeszła to sobie uświadomiłem. Jaki ja głupi byłem.
- U nas w Polsce jest takie powiedziecie: Mądry Polak po szkodzie.
- No widzisz to chyba tyczy się nie tylko Polaków. Wiesz co, nie chcę już o tym gadać.
- Dobrze, rozumiem i tak dużo mi już powiedziałeś.
- Popatrz już 20. Pewnie jesteś głodna. Miałem ci cos ugotować. To jak, pomożesz mi?
- No jasne!

_________________
Сложно реально, Давай виртуально, Интернеты...
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora MSN Messenger Nazwa Skype

Wysłany: Pią Maj 30, 2008 23:59
Reklama





PostWysłany: Nie Cze 01, 2008 19:32 Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Maestro
Maestro
Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1093
Skąd: Bydgoszcz




XIII

Następnego dnia Sylwia przebudziła się w satynowej pościeli w łóżku Witalija. Pierwsze co pomyślała: „gdzie ja jestem?” Ale szybko zorientowała się w sytuacji. Ostatnią rzeczą jaką pamięta, było jak siedzieli na kanapie po zjedzeniu wspólnie ugotowanej kolacji i popijając drinki, które Vitas ciągle dorabiał na nowo, chwaląc się swoimi umiejętnościami barmańskimi, które nabył jako młody chłopak, pracując za barem. Jednym słowem - urwał jej się film.
„Która to godzina?” – spojrzała na zegarek – dochodziło południe. „O Kurka wodna!” Zerwała się na równe nogi, lecz w tym samym momencie poczuła, iż nienajlepiej się czuje, a łeb ma jak sklep.
„Ale Kac!!! A Gośka mówiła, żebym brała 2KC” – pomyślała. Postanowiła, że poleży sobie jeszcze troszkę, aż jej trochę przejdzie. W końcu nie może w takim stanie pokazać się Vitasowi.
„Kurcze potrzebuję wody mineralnej, bo umrę! Ale jak to zrobić, żeby mnie nie zauważył. A może go nie ma? Tak cicho na dole. Dobra pójdę na zwiady.”
Podniosła się lekko z łóżka, wykonując po woli każdy ruch, nic na gwałt. Udało się. Nagle spojrzała w lustro – była w samej koszuli Witalika. „No ładnie, a ja nic nie pamiętam – niech to szlag!”.
Schodząc po woli, dotarła w końcu na dół, gdzie jadł śniadanie Andriej.
- O cześć Sylwia! Już wstałaś?
- Chyba dopiero. Co tak tu cicho? Gdzie Vitas?
- Ćwiczy przed dzisiejszym występem.
- Występem? Nic mi nie wspominał.
- No bo on się dowiaduje jako ostatni. Siergiej wszystko mu ustala.
- Aha. Ale gdzie na dole? W piwnicy?
- No niezupełne. Tam ma studio nagrań wygłuszone specjalnymi ścianami dźwiękoszczelnymi.
- Zaprowadziłbym cię, ale lepiej na razie mu nie przeszkadzaj. Tymczasem zjedz ze mną śniadanie! Częstuj się czym chcesz!
- Dzięki, ale nie mam apetytu, przyszłam tu po wodę mineralną.
- A słyszałem, że nieźle zabalowaliście. Vitas też brał jakąś tabletkę przeciwbólową.
- O, a jest jeszcze jedna?
- No, siadaj, a ja ci przyniosę razem z wodą. Zaparzę ci jeszcze mocnej kawy – to powinno postawić cię na nogi.
- Dzięki. Rzeczywiście sobie usiądę. A ten koncert to gdzie?
- Nic specjalnego, dla jakieś telewizji. Dwie godzinki i po sprawie. Tak wiec wypocznij, bo słyszałem, że idziesz razem z nami.
- Ja?
- Nie Jozin z Bazin! No ty, ty! Dobra tu masz niezbędny zestaw do przetrwania kilku najbliższych godzin. Pooglądaj telewizję czy coś, ja muszę jechać coś załatwić, a Vitas zaraz powinien skończyć, więc do ciebie przyjdzie.
- Nie no spoko, idź, ja wezmę prysznic, a potem poleżę. Dzięki.


XIV

Z drzemki wybudził Sylwię pocałunek Vitasa. Zdumiewające jest to, z jaka delikatnością on to robi, niczym muśnięcie motyla.
- Jak się czujesz?
- Jeszcze nie wiem bo dopiero otworzyłam oczy, ale myślę, że lepiej niż jak wstałam rano.
- To dobrze.
- Jak próba?
- A dobrze, już skończyłem. Teraz mam czas tylko dla ciebie. A wieczorem wychodzimy.
- Wiem, Andriej mi powiedział, ale jesteś pewien? Wiesz, że plotka od razu pójdzie w świat.
- Mam to gdzieś. Tyle kryłem się ze Svietłaną i zobacz co z tego wyszło. Nie mam zamiaru drugi raz popełnić tego błędu. Zresztą, to że pójdziesz ze mną nie musi od razu wyglądać na niewiadomo co. Czy nie mogę zabrać przyjaciółki na mój występ?
- Nie no OK, po prostu nie chce żebyś z mojej winy był tematem plotek.
- Spokojnie. A zrobisz coś dla mnie?
- Co takiego? Tylko zanim powiesz co, uwzględnij mój stan zdrowia.
- Ubierzesz tę sukienkę, co dostałaś ode mnie?
- Zmuszona jestem, bo nic innego ze sobą nie wzięłam....Żartuję! No jasne!
- Będziesz pięknie wyglądać, zresztą jak zawsze.
- Oj nie przesadzaj, a co do tego czasu będziemy robić?
- Hmmmm coś się znajdzie – powiedział, wchodząc Sylwii pod kołdrę.


c.d.n.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Nazwa Skype

PostWysłany: Sro Cze 04, 2008 21:38 Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Maestro
Maestro
Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1093
Skąd: Bydgoszcz




XV

O godzinie 19 zajechała wielka czarna limuzyna (prawdopodobnie ta sama, którą jechała Sylwia wcześniej, a może Vitas ma ich więcej, nie wiedziała).
- Teraz to już na pewno nas zauważą.
- A kto powiedział, że nie maja nas zauważyć? Choćbym nie wiem jak się starał i tak mnie jacyś fani dostrzegą, więc już dawno przestałem się ukrywać, ale nie powiem – czasem wolę po prostu zamknąć się w domu, czy hotelu i nie wychodzić, wiedząc czym to się skończy.
- No wiadomo. A powiedz coś o tym występnie, dla jakiej telewizji?
- Dla RTR, a program nazywa się ‘Saturday night’ – często tam występuję.
- Gość specjalny?
- Coś jakby. Jesteś już gotowa?
- Jeszcze tylko pomaluję usta i możemy iść.
- Zniewalająco wyglądasz.

XVI

Gośćmi programu były same znane osobistości Rosji, żadnych ‘śmiertelników’, przez co Sylwia czuła się dość nieswojo. Dodatkowo cały wieczór wszyscy patrzyli się na nią. Miała wrażenie, ze jest dzisiejszej nocy większym zainteresowaniem niż sam Witalij. Ludzie zastanawiali się, kim jest ta nikomu nieznana, młodą dziewczyna w czerwonej sukience, z którą przyszedł.
Występ jak zwykle był niesamowity, wprawiając wszystkich w magiczną atmosferę. Vitas zaśpiewał ‘krikom zhuravlinnim’ cały czas patrząc się na Sylwię. Po skończeniu dostał owacje na stojąco, po czym ukłonił się i podziękował.
Po zejściu ze sceny, podszedł do Sylwii, pocałował w policzek i szepnął do ucha: „Ta piosenka była dedykowana dla ciebie”. Sylwię dosłownie wmurowało. Nim dotarło do niej, co Witalij miał na myśli, skończył się program i ludzie zaczęli wychodzić. Po chwili podszedł do nich Siergiej.
- Świetny występ.
- Dzięki.
- Słuchaj, jesteśmy zaproszeni zaraz na bankiet, wypadałoby iść.
- Musimy?
- No musimy. Słuchaj, wszyscy wypytują się kim jest ta dziewczyna, z która przyszedłeś.
- I co im odpowiadasz?
- No właśnie w tym jest problem, wiesz ze twoje życie prywatne trzymamy zawsze w tajemnicy, wiec z całym szacunkiem Sylwio do twojej osoby, ale mogłaś zostać w domu.
- Mówiłam, że tak będzie lepiej, ale Vitas się uparł.
- Przestańcie! Mam to w nosie, co inny mówią! Nie będę po raz kolejny ukrywał się ze swoim uczuciem.
- Ale ty jeszcze nie masz rozwodu! To będzie prawdziwy skandal, jak wszyscy się dowiedzą, że spotykasz się z inną.
- Jaki skandal? Przecież oficjalnie nikt nie wie, że jestem żonaty.
- Co ty mówisz? Fani i tak wiedzą!
- Ale to są tylko ich domysły. Przecież ani ja, ani ty nie oznajmiłeś tego oficjalnie.
- Wiecie co, będzie lepiej, jak wy pójdziecie sami na ten bankiet, a ja wrócę do swojego hotelu. Przeze mnie jest zbyt duże zamieszanie. Nie lubię być w centrum zainteresowania.
- Sylwia przestań! Nigdzie cię nie puszczę! Idziesz ze nami i koniec. Co więcej, mam zamiar przedstawić cię jako moja narzeczoną.
- Co???? – krzyknęli w tym samym momencie Sylwia i Siergiej, który prawie zakrztusił się Power Rade’m
- Kim? Narzeczoną? Przeeeecieeeeż ty mi się nieee......
- Wiem, przepraszam, robię to w złej kolejności. Ale zgodzisz się, prawda?
- Vitas, nie wiem co powiedzieć......
- Powiedz Tak! Powiedz Tak!– krzyknął uradowany Andriej, który zdążył już polubić Sylwię.
- Ale jesteś pewien? Bo wydaje mi się, że mówisz to pod wpływem emocji.
- Tak, wiem to są wielkie emocję, ale ja jestem pewien. Kiedy ciebie ujrzałem, wiedziałem , że chcę być z tobą! Przepraszam, że mówię to w takim miejscu i w takich okolicznościach. Inaczej sobie to pewnie wyobrażałaś. Zresztą, ja tez tego tak nie planowałem.
- Ty chyba oszalałeś.
- Tak, masz rację! Oszalałem na twoim punkcie! Kocham cię!
- Ja ciebie też! – wykrzyknęła Sylwia, rzucając się Vitasowi na szyję i całując go.
- Przestańcie – bo ludzie patrzą – Siergiej próbował przywołać ich do porządku.
- A niech patrzą! Idziemy, musimy to uczcić!
Na bankiecie Vitas wziął Sylwie za rękę i przedstawił towarzystwu. Wszyscy przyjęli ją serdecznie, aczkolwiek z dystansem, przecież nie była z ich sfer. Niektórzy pytali się, czym się zajmuje, a gdy słyszeli, że jest polska dziennikarką, dziwili się, ale starali się tego nie okazywać, inni odbierali to jako dobry żart. Oboje bawili się wyśmienicie – tańczyli prawie bez przerwy, a Vitas jak zawsze zarażał Sylwię swoim nietuzinkowym poczuciem humoru.
Tej nocy Sylwia wypiła tylko lampkę szampana, ze względu na chwilowy wstręt do alkoholu, spowodowany poprzednią nocą. Zaś Witalij ze swoją ‘mocna głową’ trzymał się nieźle do godziny drugiej w nocy.
- Chodź idziemy już – powiedział Siergiej, biorąc Vitasa pod ramię.
- Puść mnie, dam rade sam iść. Gdzie moja Sylwia?
- Czeka już w limuzynie.
- A to w takim razie wporząsiu – powiedział lekko się chwiejąc.


XVII

Kolejne parę dni minęły zakochanym szybko, zaś bardzo szczęśliwie. Ubłagany Siergiej przełożył wszystkie koncerty, występy i wywiady, aby Vitas mógł spędzić te ostatnie dni razem z Sylwią przed jej powrotem do Polski. Witalij zabrał ją w swoje rodzinne strony. Oboje cieszyli się sobą (szczególnie podczas nocy), starając się nie myśleć o nadchodzącym rozstaniu. Wspólnie obiecali sobie, że ich rozłąka nie będzie trwała długo. Niestety nim się rozstali, już zaczęli za sobą tęsknić.

XVIII

Po przybyciu do Polski, Sylwia wróciła do pracy. Szef był bardzo zadowolony z jej wywiadu z Vitasem i sprawozdania z pobytu w Rosji (oczywiście nie opisała w nim całej prawdy). Okazało się, że w Polsce jest bardzo wielu fanów Vitasa i dzięki temu gazeta sprzedała się w dziesięć razy większym nakładzie, niż zawsze. W związku z tym, Sylwia dostała awans i tytuł pracownika roku, lecz mimo to nie chodziła z ‘bananem’ na twarzy. Tęskniła za Witalijem, ciągle o nim myślała. Po pracy, wracała i zamykała się w domu. Nawet jej znajomi, (o ile udało im się z nią spotkać) skarżyli się, że jest jakaś smutna, nieobecna i jakby odmieniona. Nie wiedzieli o niczym, bo zapewne, gdyby powiedziała im całą prawdę, posądzili by ją albo o kłamstwo, albo o wariactwo. W każdym bądź razie na pewno by nie uwierzyli. Postanowiła powiedzieć im dopiero, gdy Witalij przyjedzie do niej, wtedy będą mogli przekonać się na własne oczy.
Po tygodniu nie słyszeniu głosu jej ukochanego i zamartwianiu się, w końcu zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć słońce! To ja – Witalij!
- Vitas?!! No nareszcie dzwonisz, już myślałam, że coś ci się stało!
- Ja tez tęskniłem!
- Wnioskując po twoim nie odzywaniu się – ja bardziej.
- Przepraszam, ale byłem strasznie zajęty, musiałem nadrobić nicnierobienie podczas twojego pobytu, Hehe. Ale fajnie słyszeć twój głos. Aaaaaa mam świetną wiadomość!
- No mów!!!
- Za tydzień przyjeżdżam do ciebie!
- Naprawdę? Juhuuuuuuuu!!! – podskoczyła aż z radości. - To wspaniale!! Strasznie się cieszę, ale jak się tobie to udało? Mówiłeś, że jak na razie nie dasz rady przyjechać do Polski, bo nie ma sponsorów i żadnego konkretnego zaproszenia z ich strony.
- No tak było, ale pogadałem z Siergiejem, żeby jakoś to załatwił. Wiedział, dlaczego tak bardzo mi zależy. Kilka telefonów i proszę – załatwione!!! Zresztą, i tak od dawna chciałem przyjechać do Polski, mam tam wspaniałych fanów, którzy od dawna na mnie czekają i robią wszystko, żeby mnie tam ściągnąć.
- I widzisz, dzięki mnie, spełnisz ich marzenie.
- No powiedzmy.
- Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę! Na długo zostaniesz?
- No myślę, że parę dni.
- Tylko? Szkoda, ale dobre i to.
- Słuchaj w sierpniu mam urlop, weź też i pojedziemy gdzieś daleko, może gdzieś, gdzie jest ciepło i z dala od cywilizacji. Plaża, morze i my we dwoje, Co ty na to?
- Brzmi świetnie, tylko nie wiem ile szef mi da urlopu.
- No przecież pisałaś mi w mailu, że zostałaś pracownikiem roku, to myślę, że spokojnie da ci miesiąc urlopu, a jak nie to ja znowu do niego zadzwonię.
- Nie no jakoś go nakłonię. Teraz faktycznie mam u niego specjalne względy.
- No, gdyby twój szef nie był gejem, to chyba byłbym zazdrosny.
- Oj, nie żartuj.
- Heh, nie no będzie dobrze! Aha słuchaj, pamiętasz jak wspominałem tobie, o tej sprawie rozwodowej?
- Nooo
- Jutro mam pierwszą rozprawę. Trochę się boję zobaczyć Svietłanę po tak długim czasie.
- Spokojnie. Dasz rade. Tylko wypij przed wyjściem melisę – to cię uspokoi. Gdyby tylko było to możliwe – poszłabym z tobą.
- No właśnie, z tobą byłoby mi raźniej.
- Ale jesteś dużym chłopcem i dasz sobie radę! Mam rację!?
- Dla ciebie postaram się nie pękać.
- Myślami będę z tobą!
- Dobra słonko musze kończyć, bo Siergiej mnie woła. Kocham cię!
- Ja ciebie też!
- Zadzwonię jutro wieczorem i opowiem jak było na rozprawie.
- Dobrze, będę czekać. Papapa
- Pa

Po tym telefonie Sylwia znów rozkwitła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Wiedziała, ze teraz z każdym mijającym dniem będzie coraz bliżej do spotkania z Witalijem.

c.d.n.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Nazwa Skype

PostWysłany: Sob Cze 07, 2008 01:16 Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Maestro
Maestro
Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1093
Skąd: Bydgoszcz




XIX

Następnego dnia Sylwia obudziła się z uśmiechem na twarzy, pierwszy raz od tygodnia wstała prawą nogą, tego dnia nawet złośliwość rzeczy martwych jej nie doskwierała – szczoteczka nie wypadła z dłoni, pasta nie trysnęła na bluzkę, guzik od marynarki się nie urwał i ucho od kubka nie odleciało, wylewając gorącą kawę na spódnicę. Nawet kluczyki od samochodu znalazła bez problemu. Jednym słowem – dobrze zapowiadający się dzień. Z takim nastawieniem poszła do pracy, gdzie od progu wszyscy to zauważyli. Już nie mówiąc o samym szefie, który od kilku dni z wiadomych przyczyn traktował Sylwię z dużo większym szacunkiem.
- Dzień dobry szefie.
- Witaj Sylwio, ładnie wyglądasz, nowa bluzka?
- Nie, stara. – odpowiedziała Sylwia, zdziwiona lekko pytaniem, które mogłoby wydawać się dziwne, jak na mężczyznę, lecz nie na geja.
- Nie za wcześnie dziś przyszłaś?
- A tak, chciałam z Panem pomówić. Mogę zająć chwilkę?
- Dla ciebie – zawsze! Zapraszam do gabinetu.

- A więc, jak Pan wie, idzie lato i mam już pewne plany na sierpień, tylko chciałabym się dowiedzieć, czy dałby mi Pan trochę dłuższy urlop? Wiem, że o dużo proszę i że gazeta nie zyska podczas mojej nieobecności, ale mimo to chciałabym pana o to prosić.
- Hmmmmm. Tak się składa, że ja również chciałem z tobą o tym pomówić. Widzisz, ostatnimi czasy zauważyłem, że jesteś przemęczona, mam świadomość, że to zapewne przez pobyt w Rosji – ciężko tam pracowałaś, czego efekty są widoczne i jak najbardziej uważam, że po tej ciężkiej pracy i tym, co dokonałaś dla naszej gazety – należy ci się dłuższy odpoczynek i zregenerowanie sił do dalszego działania. Powiedzmy Miesiąc.
- Naprawdę? W takim razie ogromne dzięki. Bardzo się cieszę.
- Tylko bez przesady z tą radością, bo jeszcze inni zauważą i też będą się domagać, a wtedy zostanę tu na wakacje sam. Heheh.
- Nie no oczywiście, rozumiem. Dobrze, to ja wracam do pracy. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Miłego dnia.


XX

Wieczorem Sylwia postanowiła zorganizować kameralne spotkanie dla przyjaciół. Miała świadomość, że ostatnio trochę ich zaniedbała. Nie dość, że najpierw nie widziała ich podczas pobytu w Rosji, to jeszcze unikała ich po powrocie do kraju.
Pierwsza przyszła Ewa, jak zwykle przed czasem.
- Siema! Kupa lat! Witaj w świecie żywych.
- Cześć Ewka, Jak miło cię znów widzieć! Sorka za moje zachowanie.
- Nie no luz, tylko mam nadzieje, że jak przyjdzie reszta to powiesz co się tak naprawdę stało.
- Nie no jasne, wszystko wam wytłumaczę, tylko i tak pewnie nie uwierzycie. A teraz chodź do kuchni. Zrobisz ten twój słynny sos do pizzy.
- O zrobiłaś pizze!! Super!

Po 15 minutach zjawiła się reszta (Kinga, Piotr, Michał, Paulina), a 10 minut później spóźnieni jak zwykle Sandra z Łukaszem. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli szamać pizze, poczym zaczęli pić.
Po obaleniu trzech winiaczy, Sylwia zaczęła opowiadać, co przytrafiło jej się w Rosji. Reakcje przyjaciół były do przewidzenia – nikt nie uwierzył, pomyśleli że jest wstawiona i gada bzdety, jak zawsze w takim stanie. Zdziewko dopiero ich złapało, gdy zadzwonił telefon. Sylwia specjalnie włączyła w komórce tryb głośno mówiący.
- Zdrastwojcie – nagle wszyscy ucichli.
- Priwiet Vitas!
- Ty, Kto to dzwoni? – zapytał Piotr.
- No, mówiłam wam – mój narzeczony Witalij.
- Jasne, a ja jestem Michael Jacson – zadrwił Michał
- Dobra, jak nie wierzycie, to przekonacie się za tydzień. Vitas przyjeżdża do Polski na koncert. Załatwię wam darmowe wejściówki.
- Sylwia, przepraszam cię, ale nie mogę długo gadać. Chciałem tylko usłyszeć twój głos i oznajmić jedną rzecz.
- Jaką?
- Jestem już rozwiedziony. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Przed ślubem była spisana intercyza, więc bez problemu Svietłana dostała to, co było tam zapisane, zresztą dałbym jej nawet więcej, gdyby mogło to być moim zadośćuczynieniem. W ogóle rozmawiałem z nią chwilę i powiem ci, że było nawet miło.
- Ej no to super, bardzo się cieszę. Mówiłam, że będzie dobrze.
- No mówiłaś. Dobra kończę, bo jak zwykle Siergiej nie może się beze mnie obyć.
- Pozdrów go ode mnie i Andrieja.
- Jasne. Całuje cię.
- No pa.
Przez cała rozmowę wszyscy siedzieli z otwartymi ustami, nie rozumiejąc rosyjskiego ni w ząb.
- Ty, od kiedy ty znasz rosyjski – zapytała Kinga.
- Jestem samoukiem. 2 lata temu zakupiłam w Empiku cały zestaw książek i płyt CD do nauki rosyjskiego i sama się uczyłam w domu.
- No to niezła jesteś.
- Bez przesady.
- A kto to był w ogóle? Jakiś rosyjski dziennikarz z którym współpracujesz? – spytała Paulina.
- Nie. Mówiłam wam, że Vitas. Ale wy nie wierzycie.
- Dobra ja proponuje nalać, bo nie ogarniam tego wszystkiego.
- To lej! - Krzyknęła Sylwia naraz z Łukaszem.


XXI

Bilety na koncert Vitasa, który miał się odbyć w Warszawie, rozeszły się w jeden dzień. Zdumiewające jest to, czego dokonały jedne z pierwszych V-fanek w Polsce. Ich zapał do działania w rozpropagowywaniu Vitasa w skali kraju sprawił, że ich ilość – fanów tego unikatowego rosyjskiego piosenkarza wzrosła w niewiarygodnym stopniu, aż mogłoby się wydawać to niemożliwe, a jeszcze bardziej zaskakujące dla samego piosenkarza (liczba ta przerosła nawet chińskich fanów). Te kilka polskich dziewcząt, odnalazło się w Internecie, by złączyć swoje siły w celu spełnienia wspólnego marzenia, chociaż tak krytykowanego przez gro ludzi. W końcu to osiągnęły. Koncert Vitasa miał się odbyć lada chwila.
Do polskich V-fanów należała również Sylwia. Ona oraz kilka pozostałych dziewcząt, o których zostało już powiedziane, należą do przedstawicielek polskiego oficjalnego fan klubu Vitasa. Otrzymały one plakietki VIP’owskie, wstęp na backstage, a także darmowe wejściówki na ‘afterparty’, zorganizowane przez Pudovkina.
Koncert miał się odbyć o godzinie 20. Dziewczyny z Sylwią na czele przybyły już tam o 18. Dzięki plakietkom, mogły wejść wszędzie, a dzięki Sylwii nawet do garderoby samego piosenkarza. Pomieszczenie to było bardzo duże, w którym bez trudu pomieściłoby się 30 osób. Po środku stała wielka kanapa, pod ścianą toaletka z wielkim lustrem, a zaraz obok wieszak z koncertowymi strojami, w które Vitas przebiera się podczas występów (na szczeście nie było słynnego stroju Huzara). Od razu po wejściu do środka poczuły ładny zapach, był to jego zapach.
- Cześć Witalij! Przyprowadziłam ci gości!
- Cześć słoneczko! Cóż za niespodzianka, ile osób! – powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Pamiętasz, opowiadałam ci o dziewczynach, to czołowe przedstawicielki twojego fan klubu. – i zaczęła je kolejno przedstawiać, a Vitas każdą obdarowywał pocałunkiem w policzek, sprawiając pojawiające się rumieńce na ich twarzach – To jest Sjuz, to Bagi, LaVie, Dig, Prosiaczek, Ania, Fifi, Anarianna, Aiku, Justyś, Emerald, Yulien, Justyna, Alatheia, Pyllia, Madzia i Muguets.
- Wow, cóż za oryginalne imiona.
- Hahaha – zaśmiały się wszystkie – To nie imiona – wyjaśniła Sylwia – lecz ksywy, które na początku były tylko forumowymi nickami, a z czasem przerodziły się w faktyczne pseudonimy, dzięki którym dziewczyny są rozpoznawane w Vitasowym świecie.
- Aaaa!!!! Teraz rozumiem hehehe, a już myślałem, że Polska słynie nie tylko z ładnych dziewcząt, ale również dziwnych imion. – zażartował, starając się rozluźnić atmosferę. – A tak na poważnie to witam was, moje drogie. Dużo o was słyszałem i wiem o waszych działaniach. Jestem wam za to ogromnie wdzięczny, a także z całego serca chciałbym Wam serdecznie podziękować. Od dawna śledzę wasze poczynania w Internecie. Te wasze opowiadania, rysunki i filmiki są świetne! Nie zapomnę chwili, kiedy pierwszy raz wpadłem na waszą stronę – dobra robota. Muszę przyznać, że jesteście niesamowite. Tak zagorzałych fanów nie mam nawet w Chinach.
- To my chcemy Tobie podziękować za to, że w końcu nas odwiedziłeś – powiedziała Sjuzanna
- No jak to się mówi – lepiej późno niż wcale – krzyknęła LaVie, która zawsze mówiła to, co myśli.
- Hehe no tak – zaśmiał się Vitas, mam nadzieję, że przyjdziecie na afterparty!
- Jasna sprawa! – krzyknęła Bagi, a tymczasem....borem lasem (dodała LaVie), mamy tu coś na rozgrzewkę, wyjmując z torebki piersióweczkę i kieliszczki.
- Hehehe, widzę, że Polacy nie wiele się różnią w tych sprawach od Rosjan. Nie mogę wam odmówić, ale tylko jednego, bo jak wiecie zaraz występ.
- Nie no spoko! – powiedziała Dig.
Po Bruderszafcie Aiku wyjęła aparat i wszyscy ustawili się do wspólnego zdjęcia z Vitasem po środku (rzecz jasna każda chciała stanąć jak najbliżej niego).
15 minut później dziewczęta razem z Sylwią zajęły miejsca w VIP’owskiej loży i zaczął się koncert.

c.d.n.
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Nazwa Skype

PostWysłany: Czw Cze 12, 2008 00:46 Odpowiedz z cytatem
Sylwia
Maestro
Maestro
Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1093
Skąd: Bydgoszcz




XXII

Koncert był fenomenalny, a Vitas w wyśmienitym humorze, co dało się odczuć. Cały czas szeroko się uśmiechał, żartował, tańczył i jak zwykle flirtował z publicznością. Wszystko to sprawiło że fanom udzielił nastrój. Wszyscy śpiewali razem z nim, śmiali się z jego żartów i głośno go oklaskiwali, krzycząc ‘Brawo’!
Piosenkę „The Doll” Vitas zaśpiewał razem z mała słodką dziewczynką, która powtarzała wszystkie ruchy i gesty za piosenkarzem, co urzekło publiczność i rozbawiło do łez.
Podczas piosenki „Mama” nastała grobowa cisza, wszystkim zakręciła się łza w oku. Vitas zdawał się śpiewać z bólem serca, jakby wciąż za nią tęsknił.
Następnie zagrał na fortepianie „Dedication”, dając pokaz swojego pięknego wokalu. „Niesamowite, jak on cudownie śpiewa, nawet bez słów” pomyślała Sylwia.
Po skończeniu wstał od fortepianu, ukłonił się i zszedł na chwilę ze sceny. Na auli rozniósł się nagły szmer, wszyscy zaczęli się zastanawiać, gdzie podział się Vitas, mając nadzieję na ciąg dalszy koncertu.
Po chwili wyszedł, przebrany w nowy, czarny i błyszczący garnitur oraz w czerwony szalik. Fani momentalnie zdali sobie sprawę, co to oznacza, a konkretnie „Operę #2”. Nagle rozeszły się krzyki i gromkie brawa. Słuchaczy po prostu zatykało z wrażenia – nic dodać, nic ująć – ta piosenka robi wrażenie za każdym razem, zresztą tak samo jak „Smile”, która nastąpiła zaraz potem. Podczas „Bird of happiness” Vitas pochwalił się znakomitą umiejętnością tańca, a właściwie „Lezginki”. Niektórzy śmiali się, że jest on „tańczący inaczej”, ale raczej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na koniec tego kawałka zszedł ze sceny i zaczął iść w stronę tłumu i szalejących fanek. W tym momencie do akcji wkroczył Andriej. Po przedarciu się przez tłum, Witalij podszedł do Sylwii. Wyciągnął ją z miejsca i trzymając za rękę zaczął prowadzić na scenę. Na początku opierała się, ale po głębokim spojrzeniu Witalija w jej oczy i usłyszeniu „Pażałsta” – uległa. Podczas wchodzenia na scenę, dziewczyna myślała, że spali się ze wstydu, że zaraz na pewno się ośmieszy. Pierwszy raz stanęła przed tyloma tysiącami ludzi. Co innego Vitas – dla niego to normalka. Witalij cały czas nie puszczał ręki ukochanej, trzymając w drugiej mikrofon, do którego zaczął mówić. Przedstawił Sylwię jako kogoś bardzo dla niego ważnego oraz zapowiedział piosenkę, którą zaśpiewa w duecie z oto stojącą tu, obok niego Sylwią, a mianowicie „Wait for a while”. Na szczęście była to jedna z ulubionych piosenek Sylwii, tak wiec tekst znała na pamięć. Pomyślała, że jeśli nie wokalem, to chociaż pochwali się znajomością słów. Piosenka udała się, co prawda nie brzmiała tak, jak z Natalią Primą, ale wnioskując po reakcji publiczności – chyba podobało się. Oczywiście można się domyślić, co czuły wszystkie znajdujące się na auli dziewczyny. Po skończeniu Witalij pocałował Sylwię w usta, a ludzie zaczęli nagradzać ją oklaskami, po chwili włączył się także Vitas. W końcu to nie lada wyczyn, dla kogoś, kto nigdy przedtem nie miał styczności ze sceną. Sylwia wiedziała, że to tylko i wyłącznie za sprawą Witalija, który całą piosenkę patrzył jej głęboko w oczy, sprawiając, że czuła się jakby byli w tym momencie wyłącznie sami, zapominając o pozostałych kilku tysiącach.
Następnie jak prawdziwy gentelmen, sprowadził ją ze sceny i zapowiedział ostatnią piosenkę, czyli „See you later”, napawając publiczność nadzieją na powtórny jego przyjazd do Polski.

XXIII

Po koncercie, jak wcześniej ustalono, miało się odbyć „afterparty”, na które zaproszeni byli między innymi przyjaciele Sylwii oraz dziewczyny z klubu fanów Vitasa.
Po 3 kieliszkach wszyscy przeszli na „ty” z Vitasem, Siergiejem i Andriejem. Zabawa była szampańska, a alkohol lał się strumieniami, wprawiając imprezowiczów w wyśmienity nastrój do zabawy i tańców.
O północy lekko chwiejący się Witalij wszedł na stół, prosząc zgromadzonych o ciszę i wyłączenie na chwilę muzyki.
- Przepraszam, że przerywam, ale chciałbym wznieść toast – powiedział podnosząc kieliszek w górę. – Wznoszę toast za Sylwię, za to, że ją spotkałem, za to że dzięki niej znowu się uśmiechnąłem, że przyjechałem tu do Polski i poznałem tak znakomitych ludzi, jakimi jesteście wy, moi drodzy. Obiecuję, że niedługo tu do was wrócę. Chcę ogłosić jeszcze jedno, a mianowicie chciałbym poprosić Sylwię o rękę – powiedział schodząc ze stołu i podchodząc do Sylwii z wyciągniętym małym pudełeczkiem z kieszeni. – Moja najdroższa Sylwio, wiem, że już cię o to prosiłem, ale mimo to, chciałbym zapytać cię jeszcze raz w taki sposób, w jaki powinno się to zrobić. – uklęknąwszy zapytał – Czy wyjdziesz za mnie? – wypowiadając te słowa, nałożył jej złoty pierścionek z diamentem na palec.
- Oj Witalij nie wygłupiaj się! Wiesz, ze Tak!!!! – ucieszony Vitas podniósł się z kolan i zaczął całować narzeczoną, a reszta klaskać.
Siergiej podszedł do pary i z całego serca pogratulował im, całując dłoń Sylwii, a ściskając mocno Vitasa, który był dla niego jak syn. Obok stał Andriej, kompletnie zaryczany. Biedny chłopak, zawsze wzruszały go takie momenty. Następnie zaczęli podchodzić inni z takim samym zamiarem, jak Siergiej. Najpierw byli to przyjaciele Sylwii. Przeprosili ją za to, że nie wierzyli w to, co usiłowała im powiedzieć. Teraz, kiedy już wiedzą – życzyli jej szczęścia, zresztą po zapoznaniu Witalija nie mieli wątpliwości, że oddają swoją przyjaciółkę w dobre ręce, lepszych chyba by nie znaleźli.
Jako drugie podeszły dziewczyny z klubu. Była to dość duża grupka. Również uściskały Sylwię, ciesząc się jej szczęściem. W sercu trochę jej zazdrościły, ale i tak były wdzięczne za możliwość zaprzyjaźnienia się z nim.
Po wszystkich uściskach i gratulacjach, zabawa zaczęła trwać dalej, jeszcze lepsza niż pół godziny temu. Gwoździem programu był przyniesiony przez Siergieja zestaw do Karaoke. Lecz wyszły z tego większe wygłupy niż samo śpiewanie.
Impreza skończyła się nad ranem, kiedy wszyscy wyszli z klubu, na zewnątrz było już jasno. Słońce zaczynało wynurzać się zza horyzontu, a świat budzić do życia. Sylwia razem z Witalijem pojechali do jej mieszkania. Od tej pory wszystko zaczęło się układać pomyślnie, a zakochani żyli długo i szczęśliwie.


KONIEC
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora Nazwa Skype

Wysłany: Czw Cze 12, 2008 00:46
Reklama





 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  
  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

POLSKIE FORUM FANÓW VITASA  

To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
    Powered by Active24, phpBB © phpBB Group. Designed for Trushkin.net | Themes Database